Mugello świeci w Mugello. Debiutujący w Rookies Cup Guido Pini zdołał wbić łapę nawet w emocjonujące domowe zawody. Było kilka momentów, w których dużo ryzykował, plus wypadek tuż pod koniec pierwszego wyścigu, ale aktualny mistrz ETC, świeżo po zdobyciu podwójnego podium w jednomarkowej serii Hondy w Jerez, stawia się w centrum uwagi ponownie w tych mistrzostwach. Oczywiście popełnia błędy, ale ogólnie bilans jest zdecydowanie pozytywny. Podium na toskańskim torze wyścigowym, „jego” torze, jest warte jeszcze więcej, a także jest kolejnym potwierdzeniem sezonu, który nowicjusz Pini chce już przeżyć jako główny bohater.
„Popełniłem błąd…”
Weekend zaczął się dobrze od razu. „Byłem pierwszy w FP1, teraz regularnie zatrzymuję się prawie w każdy weekend!” Guido Pini powiedział Corsedimoto. „Następnie ukończyłem 4. miejsce w FP2, a także w kwalifikacjach”. Ale w tym ostatnim ryzykował dużo, dużo więcej, jak sam przyznał. „Popełniłem„ mały ”błąd a la Casanova Savelli: moja stopa ześlizgnęła się między obręczą a łańcuchem, nie wiem dokładnie, ale skończyłem bardzo długo w żwirze!” wyjaśnił Pini. „Potem wróciłem, ale byłem bardzo daleko od grupy… Jechałem trochę sam i mimo to udało mi się zająć 4 miejsce”. Biorąc pod uwagę duże ryzyko, zdecydowanie doskonały punkt startowy na dwa weekendowe wyścigi w Mugello. Dwa wyścigi z bardzo różnymi wynikami, ale nie dlatego, że Guido Pini nie walczył. Wyraźnie różna pogoda między dwoma zawodami nie pomogła: deszcz w wyścigu 1 (sobota o 17:00), niskie temperatury w wyścigu 2 (niedziela rano o 8:50!).
Guido Pini, od ryzyka do podium
Zacznijmy od wyścigu 1. „Do momentu wypadku wszystko szło bardzo dobrze!” Pini przegrał. „Nigdy nie jeździłem na tym rowerze pod wodą, ale powiedziałbym, że szło mi całkiem dobrze, dopóki nie rozbiłem się w pierwszym zakręcie… Dużo doświadczenia mi pomogło”. W rzeczywistości jest czas, aby od razu nadrobić to drugim wyścigiem. „Pierwsze okrążenia były trochę traumatyczne, tor był bardzo zimny!” przyznał jednak Guido Pini, któremu udało się okrążenie za okrążeniem robić coraz lepsze. Z pewnym ryzykiem: „W Correntaio straciłem przód, na szczęście się nie rozbiłem!” To było ostatnie okrążenie, niebezpieczeństwo minęło, młody Toskańczyk puścił wolno. „Ostatni zakręt przejechałem jak motocykl MotoGP i udało mi się stanąć na podium!” Nie na żadnym torze, ale na Mugello. „Podium w domu jest zawsze miłe” — powiedział Pini. Niezły debiut, ale już patrzy na Assen, aby kontynuować dobrą passę. „Może bez awarii w wyścigu 1!” żartował.
Zdjęcie: Social-Guido Pini