Pod koniec sezonu MotoGP 2019 Jorge Lorenzo zdecydował się wycofać z MotoGP po bardzo skomplikowanym roku jazdy Hondą. Pięciokrotny mistrz świata nie przestał jednak rywalizować i dziś ściga się w Porsche Supercup z dyskretnymi wynikami, które wciąż go nie satysfakcjonują. Ale padok MotoGP jest niezatartym śladem w jego życiu i nadal nim żyje, choć jako gość specjalny i komentator telewizyjny.
Życie bez MotoGP
Zadowolony ze swojego nowego życia kolarz z Majorki nie żałuje decyzji o przedwczesnym zakończeniu kariery w MotoGP. “Prawda jest taka, że świetnie się bawiłem i jestem zadowolony ze swojego życia. Słyszałem, jak wielu byłych zawodników, byłych piłkarzy mówiło, że po przejściu na emeryturę popadli w depresję, ale w moim przypadku było odwrotnie. Jestem dużo szczęśliwszy, bo mogę robić rzeczy, których wcześniej nie mogłem, mogę cieszyć się wszystkimi przyjemnościami życia, mieć trochę dyscypliny, bo każdego dnia staram się trochę trenować. Ale jestem szczęśliwa, życie jest takie wielkie i możesz robić tak wiele rzeczy, których nigdy nie skończysz„.
Lorenza, Rossiego i Marqueza
W rozmowie z Relevo znalazło się też miejsce na komentarz na temat jego relacji z Valentino Rossim, niegdyś zabarwionych konfliktami i napięciami, dziś pełnego szacunku i harmonii. Tak wiele nadziei, że będę mógł ponownie rzucić mu wyzwanie, ale na czterech kołach. “To byłoby zabawne, ponieważ myślę, że nie mamy już takiej presji związanej z motocyklami i moglibyśmy więcej rozmawiać i komentować więcej rzeczy o wyścigach i życiu„. Jednak ich rywalizacja pozostaje niezatarta i historyczna, osiągając swój szczyt w 2015 i 2016 roku, do tego stopnia, że zmusił go do przejścia do Ducati. “Wszystko zaczęło się poprawiać po przejściu do Ducati. Myślał, że zgodziliśmy się, żebym zdobył mistrzostwo. Ale hej, jak to mówią, czas leczy wszystko. Marcowi Marquezowi z pewnością nie zostało to jeszcze wybaczone, ale ze mną wszystko się zmieniło i panuje wzajemny szacunek„.
Nowa twarz pilotów
Jorge Lorenzo zajmuje się także innym aktualnym problemem, a mianowicie popularnością obecnych jeźdźców w porównaniu z tymi z jego pokolenia. Wprowadź płatną telewizję…”Myślę, że mieliśmy szczęście, sportowcy mojego pokolenia, Pedrosa, Marquez też, chociaż przybył trochę później, ja i Fernando Alonso też… nasze sporty były otwarte. Więc w Hiszpanii znało mnie 95% ludzi, jeśli nie 99%, prawda? Ale teraz Alex Rins, Maverick Vinales, Joan Mir… niewielu ich zna, bo pięć, sześć lat temu zaczęły być emitowane w płatnej telewizji. I przeszliśmy od trzech, czterech lub pięciu milionów do 300 000, 500 000, maksymalnie miliona widzów. Dlatego tylko ci, którzy naprawdę pasjonują się motocyklami i są gotowi zapłacić, uprawiają ten sport„.
Zdjęcie: Instagram @jorgelorenzo99