Po raz trzeci z rzędu zajął 3. miejsce w mistrzostwach. Matteo Ferrari potwierdza się jako bohater MotoE, prawdziwych Mistrzostw Świata w tym roku, ale bis tego tytułu w 2019 roku znów mu umyka. Z pewnością przypisuje tytuł Mattii Casadei, ale wyraźnie miał nadzieję, że korona świata będzie nosić jego imię. Jednak nie narzekamy na zbyt wiele, mając świadomość, że zawsze dawaliśmy z siebie wszystko, co pokazało matematyczne przybycie do Misano, wciąż pozostając w grze. Ale jak oceniasz sezon Ferrari? W Misano mieliśmy okazję porozmawiać ze sobą, przeprowadzić wywiad.
Matteo Ferrari, w tym roku tytuł MotoE ponownie wymknął się spod kontroli. Czy jest coś szczególnego, co nie zadziałało zgodnie z oczekiwaniami?
W końcu była to seria odcinków. Na przykład w Barcelonie mieliśmy dobry weekend: bardzo lubię ten tor, ale nigdy nie byłem zbyt szybki. Nadal dawaliśmy z siebie wszystko, zdecydowanie zabrakło nam szczęścia, bo w kwalifikacjach dostałem dwie żółte flagi. Rozpoczęcie w tej kategorii z niewielką stratą jest skomplikowane.
Miałeś też skomplikowane kwalifikacje w Misano.
Z jednej strony upadłem: może gdybym przejechał całą sesję, byłoby inaczej, może mógłbym osiągnąć coś lepszego niż 10. miejsce. Ostatecznie wystąpił błąd w ciśnieniu w przedniej oponie, które było zbyt niskie, przez co anulowano nasz czas. Przez 5 lat ani razu nie popełniliśmy błędu! Po okrążeniu także w czwartek wszyscy spisali się bardzo dobrze: nasze tempo wyścigowe jest takie, jak zwycięzcy, ale startując z 10. pozycji…
Sankcja utrudniła ci życie.
Rowery są takie same, jest za nimi trochę Dzikiego Zachodu, więc zawsze jest ciężko. Plus Mantovani dotknął greenu, przez co nie zająłem drugiego miejsca w Mistrzostwach Świata. To był jednak mój najlepszy rok w MotoE: zdobyłem wiele podium, pole position, szybkie okrążenia… Z jednej strony jednak mówię, że nie jestem szczęśliwy, bo nie wygrałem, z drugiej jeżdżę Wyszedłem z podniesioną głową, bo dałem z siebie 100%.
Matteo Ferrari, czy był jakiś konkretny odcinek, który „oznaczył” twój sezon?
Nie, w końcu to zbiór odcinków. Był wypadek w Le Mans, ten w Austrii, potem na mokrej nawierzchni nie byliśmy zbyt szybcy. Na przykład na torze Sachsenring ustanowiłem rekord toru, dając sześć dziesiątych sekundy, i bez kwalifikacji na mokrej nawierzchni mogłem wygrać, ale zamiast tego wystartowałem z 10. pozycji. Na Silverstone poprawiliśmy coś na mokrej nawierzchni, ale nie byliśmy konkurencyjni… Jest wiele małych epizodów, które prowadzą do końcowego wyniku, nie ma konkretnego momentu.
Spójrzmy na Misano: zacząłeś od testów Michelin.
Moim zdaniem w czwartek wykonaliśmy świetną robotę na rok 2024. Testowaliśmy opony, wprowadzając pewne ulepszenia. Jest oczywiste, że Michelin, dysponując wszystkimi zebranymi informacjami, wniesie coś nowego do przyszłorocznych testów. To był tylko test, w którym kierunku podążać, ale daliśmy z siebie wszystko, jestem z tego powodu szczęśliwy.
Następnie zaczynamy od ostatniej rundy MotoE: jak oceniasz ten weekend?
W piątek nie mogliśmy zrobić nic więcej, pod względem najszybszego okrążenia i tempa wyścigowego byliśmy najlepsi. Mimo że wszyscy byliśmy bardzo blisko siebie: w jednym zakręcie 15-tka straciła pół sekundy od pierwszego! Szkoda podium, u siebie zawsze jest miło, ale start z 10. pozycji miał na mnie wpływ. W pierwszym wyścigu odzyskałem siły, w drugim wyścigu na pierwszym okrążeniu uzyskałem 2,7 sekundy i doszedłem do 1,4, więc nie zwalnialiśmy.
Czy na poziomie mistrzowskim spodziewałeś się takiego Casadei?
Gdybym jako pierwszy wystartował w Misano, byłby to zupełnie inny wyścig. Jesteś tam z nim, możesz grać, więc presja jest inna. Wyobrażam sobie, jakie to uczucie: Ferrari startuje z 10. pozycji, Torres nie jest w formie, podwójne okrążenie na pierwszym okrążeniu. Długie okrążenie… Jesteś trochę na Poltrone e Sofà! Z pewnością spisał się bardzo dobrze, miał niesamowitą drugą połowę sezonu: 5 zwycięstw i 6 miejsc na podium, plan na mistrza, musimy się tylko uczyć. Prawdą jest, że aby wygrać, trzeba ustawić wszystkie gwiazdy, zobaczymy, czy uda nam się to zrobić trochę wcześniej w ciągu najbliższych kilku lat!
Matteo Ferrari, patrzymy także na rok 2024: zostajesz w Gresini Racing?
Zobaczymy, jeszcze nie wiem. Ale to będą kluczowe tygodnie, coś będzie wiadomo już niedługo.
Zdjęcie: Valter Magatti