Kevin Zannoni od jakiegoś czasu zabiegał o podium MotoE, w końcu udało mu się stanąć w Austrii i to dwukrotnie. To po pierwszym pole position zdobytym po świetnym okrążeniu w Q2 w sobotę, najlepsza możliwa pozycja startowa dla kierowcy SIC58, który później stał się wielkim bohaterem obu wyścigów. W pierwszym wyścigu jest to pierwsza satysfakcja, w drugim wyścigu Zannoni zajmuje kolejne trzecie miejsce po dobrej walce z dwoma zwykłymi przeciwnikami, Mattią Casadei i Matteo Ferrari. Wreszcie odblokowane, teraz musimy kontynuować, a następna runda w Katalonii będzie pierwszą szansą. Ale wcześniej mieliśmy okazję poznać te pierwsze wspaniałe wyniki w naszym wywiadzie.
Kevin Zannoni, Twój najlepszy weekend w historii w MotoE w Austrii.
Pole position, rekord toru i dwa podia. Powiedziałbym, że weekend bardzo, bardzo bliski ideału! Od piątku ponownie dobrze wystartowaliśmy, w końcu znaleźliśmy suche warunki i mogłem wyrazić swój potencjał. Wydaje się, że teraz zwraca się to w naszą stronę, wszystko było łatwiejsze! Zawsze muszę podziękować chłopakom z SIC58 Squadra Corse za ich niesamowitą pracę: oni też zasłużyli na te wyniki.
Zacznijmy od początku, od pierwszych sesji treningowych.
Bardzo podoba mi się ten tor, więc wyruszyłem pełen energii i świadomy, że mogę dobrze sobie radzić. Zaczęliśmy od ulepszeń w ostatnich kilku wyścigach, nawet jeśli nie udało nam się to osiągnąć. Od pierwszych okrążeń wolnych treningów od razu szło bardzo dobrze, ale w drugim treningu miałem jeszcze kilka trudności. Nie rozwiązaliśmy niektórych problemów napotkanych w pierwszym treningu i nie czułem się zbyt dobrze na motocyklu, nawet jeśli nadal jechałem od razu do Q2.
Potem kolej na kwalifikacje.
Nastąpił ważny punkt zwrotny, udało nam się dokonać zmiany, która zadziałała i od tego momentu czułem się bardzo dobrze na motocyklu, gotowy na uzyskanie dobrego wyniku. Jednak o czwartej rano zaczęło padać: kwalifikacje na suchej nawierzchni wydawały się trudne, zamiast tego miało to wpływ tylko na pierwszą sesję, a w drugiej sesji było zupełnie sucho.
Kevin Zannoni, czy spodziewałeś się pole position?
Wiedziałem, że jestem konkurencyjny, ale to oznacza, że jesteś najszybszy. Może nie spodziewałem się pole position, ale nadal w to wierzyłem i naciskałem. Potem zobaczyłem tabelę P1, spojrzałem na monitor, czekając na pozostałych zawodników… To były wielkie emocje! W takim razie dotarcie do parku zamkniętego z numerem 1 jest miłym miejscem.
Dlatego honorowe miejsce dla obu wyścigów w sobotę. Jak im poszło?
Powiedziałbym, że w obu przypadkach doskonałe starty. W pierwszym wyścigu to była dobra walka z Granado, szkoda ostatniego błędu, tego długiego, gdy próbowałem go wyprzedzić. Jednak szczególnie w drugim wyścigu byłem bardzo blisko zwycięstwa, mogliśmy nawet spróbować zrobić trochę więcej, ale istniało ryzyko ze względu na zużyte opony i opadający przód. Dla mnie ważne było przywiezienie do domu dwóch podium, ze względu na morale, mistrzostwa i zespół.
Po zakończeniu pierwszego wyścigu zdajesz sobie sprawę, że po raz pierwszy jesteś na podium. Jakie to były emocje?
Podniosłam ogromny ciężar! Nie twierdzę, że wydawało się to niemożliwe, ale zawsze mieliśmy coś przeciwko sobie, co nie pozwalało nam zrobić tego, na co zasługujemy. To był naprawdę ciężar, który zdjąłem, już w drugim wyścigu byłem znacznie lżejszy.
Czy jest cień żalu z powodu tak bliskiego zwycięstwa?
Na pewno byłoby miło, zwycięstwo to coś więcej, ale przede wszystkim liczyło się miejsce na podium. W pierwszym wyścigu właściwie nie miałem żadnych szans, podczas gdy w drugim wyścigu było blisko, ale najważniejsze było to, aby wrócić do domu szczęśliwy, z podniesioną głową i trofeami!
Kevinie Zannoni, czego ci brakowało, żeby to zrobić?
Oprócz kilku błędów, w pierwszym wyścigu zabrakło mi 1-2 dziesiątych, szczególnie na ostatnich okrążeniach. Mogłem wyprzedzić Granado, ale w bitwie było trudniej i kilka razy pojechałem szeroko. Z drugiej strony w drugim wyścigu powiedziałbym, że niczego nie brakowało, może kilku tysięcznych sekundy, co dałoby mi większą pewność siebie.
Jak przebiegła bitwa pomiędzy Włochami, a właściwie z Romanii?
To była świetna zabawa! Mieszkamy blisko siebie i zawsze trochę się starliśmy na treningach, kilka razy w San Mauro. Podium w całej Romanii było wyjątkowe.
Włoskie trio w Austrii, ciekawie byłoby zobaczyć go też w Misano, prawda?
Jasne, może z odwrotnymi pozycjami i mną z przodu!
Wcześniej jednak jedziemy do Katalonii. Kevin Zannoni, jak widzisz tę rundę?
Barcelona to kolejny tor, który lubię. Przeprowadzone tam testy nie wypadły zbyt dobrze, ale były to pierwsze testy, które przeprowadziliśmy na tym torze i na suchej nawierzchni. Rower i mój styl jazdy były zupełnie inne, moim zdaniem te testy nie będą miały większego znaczenia w kolejnych wyścigach. Ale jestem naładowany, lekki i wysportowany, jestem zadowolony z motocykla i zespołu, więc jesteśmy gotowi.
Jednak z niewiadomą dotyczącą nowej gumy.
Ciekawie będzie zrozumieć, jak to pójdzie i czy zmieni jakieś wartości na rowerze, czy pomoże tylko na kilka ostatnich okrążeń wyścigu. Oczywiście mamy mało czasu na wypróbowanie, mamy nadzieję, że od razu się poprawi, bez wad, np będziemy musieli umieć się dostosować. Jestem bardzo pewny siebie.