Jego Dakar 2023 jako pilot zakończył się bardzo szybko, ale Tiziano Internò i tak go kontynuował. Z projektem „Rally POV”, chóralna opowieść o przygodach włoskich chłopców w Arabii Saudyjskiej. Ekspertów i debiutantów połączyło pragnienie ukończenia bardzo trudnego Rajdu Rajdowego, który niestety dla Internò zakończył się wypadkiem na 1. etapie. Ponownie wystartował na 4. etapie, ale jego niepewna sytuacja fizyczna zmusiła go do poddania się. Dakar, choć przeżywany „z zewnątrz”, okazał się imprezą pełną nieprzewidzianych zdarzeń i niespodzianek. Porozmawialiśmy, oto co nam powiedział.
Tiziano Internò, przede wszystkim jak się masz fizycznie?
W końcu dowiedziałem się, że mam złamaną stopę, więc nie bez powodu chodzenie po niej bolało! Ale dowiedziałem się 18 stycznia, więc już nie było czasu, aby to umieścić. Lewy bark zwichnął się po raz piąty, więc jest zdecydowanie trochę niestabilny. Prawa ręka jest w porządku, ale mięsień nadgrzebieniowy jest uszkodzony, więc za 2-3 miesiące nie będę już odczuwać bólu. Powiedzmy, że mocno ją uderzyłem.
Kiedy znów będziesz w porządku?
Mógłbym wrócić na rower za 20 dni, miesiąc, ale już mi powiedzieli, że mięsień nadgrzebieniowy to długa sprawa. Pomysł polegałby na przybyciu gotowym na Motorally, a więc na początku kwietnia. Jak Prima Aprilis. Ale w końcu nie jestem jeźdźcem, chcę wrócić na rower tylko dlatego, że chcę się dobrze bawić, a nie z chęci osiągnięcia wyników. Chciałbym być gotowy, aby Motorally kontynuowało projekt z Fantic w normalny sposób, bez przeciągania elementów.
Czy możesz wyjaśnić swój wypadek?
Powiedzmy, że się rozproszyłem i nie zauważyłem ukrytego w piasku kamienia, niestety tak się stało. Jak zwykle 100% moja odpowiedzialność! Na poziomie osobistym to wyraźnie dużo pali, dużo się przygotowałem, ale od strony projektu Rally POV poszło bardzo dobrze. Moim zdaniem wyszła jeszcze piękniejsza historia niż to, co mogłem zrobić. Jestem bardzo techniczny i skupiony na meczu, zamiast tego z wszystkimi włoskimi chłopcami wyszła bardzo piękna historia o braterstwie i przyjaźni. Z tego bardzo się cieszę.
Projekt, który po raz kolejny pozwolił wszystkim „rzucić okiem” na Dakar trójkolorowej drużyny.
Wyszła historia, której na pewno nie byłbym w stanie zrobić, nawet jeśli chodzi o rytm. Gdyby wszystko poszło dobrze, byłbym dalej i może bym ich nie spotkał, ale wyszło tak pięknie.
Szkoda jednak, że skończyłeś przedwcześnie.
Kiedy przez 11 i pół miesiąca przygotowujesz się do 15-dniowego wyścigu, a potem zatrzymujesz się na 26 km… Nie jest najlepiej, ale trzeba to zaakceptować. Spójrzmy na przykład na Sunderland: w zeszłym roku wygrał Dakar, w tym roku zatrzymał się na 52 km. Potem jest Niemiec, który złamał dwa obojczyki po 500 metrach w prologu. Trzech facetów zostało rannych w odcinku próbnym i nawet nie wystartowało. To taki wyścig, trzeba to wziąć pod uwagę. Nawet Tommaso Montanari, którego podawałem za faworyta Włochów, doznał kontuzji w drugim etapie, ze złamaniem kości udowej. To jak mistrzostwa świata z 15 etapami, ale zamiast 15 weekendów ścigasz się na nich przez 15 kolejnych dni. I to nie jest tak, jak w Mistrzostwach Świata, że nadrabiasz to w następnym GP: płacisz za problem mechaniczny lub fizyczny od razu. Piękno i zagłada tej rasy.
Startujesz w Dakarze od lat. Jak zmienia się ten konkurs?
Powiedzmy, że przeczytałem kilka artykułów niektórych twoich kolegów… i zawsze są kontrowersje! Zawsze widzę piękny wyścig, więc nie rozumiem całej tej kontrowersji wokół faktu, że to już nie jest Dakar, jakim był kiedyś. Oczywiście już nie jest, ponieważ nie jest w Afryce, ale w Arabii. Motocykle o wadze 250 kg nie są już używane, jeźdźcy trenują wtedy na zabójczym poziomie, zwracając uwagę na szczegóły, podobnie jak przygotowanie motocykli, samochodów, ciężarówek, wszystkiego. Nie rozumiem sensu krytykowania tej organizacji i tej rasy.
Jak to wyglądało w tym roku?
Pierwszy wyścig odbyłem w 2021 roku, w okresie Covid, a więc wszyscy zamknięci w domu, podczas gdy im udało się zrobić wyścig, oczywiście z mniejszą liczbą zgłoszeń, z klasykiem wystartowanym, nawet jeśli tylko z 7-8 załóg, podczas gdy w tym roku było ich 150 samotnie. W tym roku biwak miał kilometry kwadratowe, pokonanie całej drogi zajęło 40 minut. Mają swoje pomysły, swoje interesy, ale są bardzo dobrzy i naprawdę nie mam ochoty krytykować tej organizacji, bo dużo o tym czytałem. A już najmniej w tym roku: pod względem tras był wyjątkowy! W zeszłym roku był to wyścig w całości po piasku, w tym roku było wszystko: skała, kamień, góra, piasek, same wydmy… Piękne.
Jednak wszyscy trochę obawiali się drugiego tygodnia: dla motocyklistów natomiast było stosunkowo łatwo, wciąż pokonuje się wydmy. Dla samochodów i SxS to był wyrok, stały się dużym problemem. Na 10. etapie Toby Price przyjechał o 10.30 rano, wycofała się np. Rebecca Busi. Więc kto ma rację? Ten etap był bardzo trudny: ale jeśli dla motocykli to dwie lub trzy godziny specjalnego odcinka, to dla samochodów osobowych i ciężarowych może to być nawet 8 godzin, z przyjazdem w nocy. Nie można powiedzieć, że jest to zbyt trudne lub zbyt łatwe… pewne jest to, że 150 km wydm L2/L3 w latach 80. i 90. nie zostało wykonanych. I to mówi Franco Picco, nie ja.
Głos wielkiego doświadczenia powiedzmy.
Franco Picco mówi w rzeczywistości, że dzisiejszy Dakar jest dużo bardziej techniczny. Więc nie rozumiem tych kontrowersji. Wyścig był bardzo fajny i kompletny w tym roku. Zarówno na poziomie organizacyjnym, jak biwaki, zarządzanie nieoczekiwanymi burzami, aż do wyścigu i roadbooków, poprawiłem się wyraźnie w porównaniu z pierwszym Dakarem, w którym brałem udział. Głosuj 10! Mówimy o przemieszczaniu tysięcy ludzi 800 km każdego dnia. Potem może leje, pojawia się seria problemów i trzeba stawić czoła nieoczekiwanemu.
Nie można krytykować pilotów, mówiąc, że nie mają już ducha adaptacji, który mieli kiedyś. Jasne, może prawie niemożliwe jest zobaczenie ich wędrujących po biwaku, ale jak możesz ich krytykować? Ludzie, którzy podróżują po pustyni z prędkością 160 km/h, a po przybyciu na spoczynek w kamperze, aby lepiej przygotować się na następny dzień. Może to nie jest „romantyczne”, ale taki jest wyścig. To tak, jakbym w MotoGP krytykował Quartararo za to, że nie idzie w tłumie oglądać wyścig Moto2, albo Bagnaię za to, że nie wszedł na trybunę Ducati. Czy to ma sens? Nie sądzę.
Porozmawiajmy o chłopakach w akcji na Dakarze. Czy były jakieś niespodzianki?
Tak, co roku jest tak: zawsze mylę się we wszystkich przewidywaniach! Podam przykład: jesteś na biwaku, patrzysz i mówisz sobie – Ba, Ottavio Missoni nigdy nie przyjedzie! Zrobił Sześć Dni [International Six Days Enduro, ndr] ze mną i był fizycznie w kryzysie, nie może tego znieść”. Potem na przykład Jader [Giraldi] myśleć „Nie, nie, to nie kończy”. Lub nawet „Tak, Tiziano jest gotowy, odchodzi płynnie”. A zamiast tego znajdziesz się ze wszystkimi błędnymi przewidywaniami. Ale to naprawdę niesamowity wyścig: im bardziej czujesz się gotowy, tym bardziej on cię źle traktuje. Im bardziej się jej boisz i tym bardziej ją szanujesz, tym bardziej jesteś w stanie iść naprzód w trudnościach. To był dla mnie pierwszy rok, kiedy poczułem się gotowy i wziąłem to w zęby. Jednak w zeszłym roku zraniłem się w ramię 7 grudnia i wkurzyłem się i faktycznie skończyłem!
Kto cię szczególnie zaskoczył wśród Włochów?
Ottavio Missoni był już zniszczony po pierwszym dniu w Six Days: prawie nie zdążył. Drugiego dnia miał rany iz powodu problemów technicznych nie był w stanie go ukończyć. Od września do grudnia prawie nie trenuje i przyjeżdża na Dakar… Nie dość, że go ukończył, to jeszcze pojechał dobrze, bez błędów i wypadków. Znam Jadera od dwóch lat: z zewnątrz może nikt by na to nie postawił, ale wiedziałem, że da radę. Jasne, że walczył przez dwa dni, przybywając w nocy, ale w końcu dotarł i nie mniej ważny. Żadnych awarii, żadnych błędów, tylko jeden problem z motocyklem, którym zarządzał. Widziałem Tommaso Montanari jako najlepszego Włocha, przewidującego konserwatywny wyścig na starcie, a potem atakującego. Zrobił dokładnie odwrotnie i trwał dwa dni. Paolo Lucci pomyślałem o beczkowym starcie, zamiast tego zrobił coś przeciwnego z dojrzałym i szybkim występem. Można też o tym porozmawiać z pilotami, ale ostatecznie to ich nieświadomość decyduje o powodzeniu lub nie.
I inni?
Cóż, co masz na myśli mówiąc o Franco Picco… Nic już nie można powiedzieć. Gdybym był jego konsultantem, powiedziałbym mu, żeby więcej nie robił! Ukoronował legendę: ukończył Dakar w wieku 67 lat ze złamaną ręką! Nie wiem, czy da się zrobić więcej. On też był trochę spięty i zmartwiony przez kilka pierwszych dni, ale potem się rozluźnił. Lorenzo Maestrami biedak został ranny, on też jest super przygotowany… a jednak. Alex [Salvini] był partią konserwatywną, ale niestety to nie wystarczyło. Zach [Cesare Zacchetti] zamiast tego w tym roku było inaczej: był jednym z jeźdźców, którzy zatrzymali się, aby mi pomóc, nic nie pamiętam, ale to z pewnością bardzo go wyróżniło. Wieczorem, kiedy dotarł na biwak, był bardziej przerażony niż ja!
Czy widział twój wypadek?
Nie, wyszedłem dalej, ale później powiedział mi, że zatrzymał się i było dwóch lekarzy, którzy mnie podtrzymywali. Ale nie odpowiedziałem, nie poznałem ich, nie zrobiłem nic, jak warzywo. W rzeczywistości powiedział mi, że to skłoniło go do wielu przemyśleń. Patrząc na to z zewnątrz, mogłem zrozumieć, że ten rok był znacznie bardziej konserwatywny. Ale był dobry: kiedyś był jednym z tych, którzy majstrowali, dodawali gazu, ale tym razem, nie czując się dobrze, przyjął to spokojnie. Właściwie znowu to skończył. Po pierwszej w 2013 roku z płonącym motocyklem (nawet nie jego), ukończył wszystkie cztery edycje w Arabii Saudyjskiej: teraz jest specjalistą. Anghileri zepsuł swój motocykl na 11. etapie, ale grając dwoma jokerami był w stanie wystartować i dotrzeć do mety, nawet jeśli nie na podium Finishera.
Powiedzmy, że ten „finał” przygotuje Cię na następny Dakar. Będziesz tam, prawda?
Tak, absolutnie. Już rozmawiam z Fantic, mam kilka pomysłów!
Kevin Benavides wygrał w tym roku, spodziewałeś się tego?
NIE! Dałem Van Beveren jako faworyta, ale to było prawie rozczarowujące. Ale ogólnie cały team Hondy nie dawał żadnych oznak życia, poza Barredą, który wygrał dwa…