Crazy Superbike: Michael Rinaldi chodzi po padoku o kulach, ale na Ducati pędzi jak wiatr. To zawodnik z Rimini ustanowił najlepszy czas w piątek na niecierpliwie wyczekiwanej rundzie Imola, na zakończenie sesji finałowej z finałem w stylu Superpole. Ze względu na czerwoną flagę spowodowaną wypadkiem Tito Rabata w Variante Bassa, wznowili grę mając tylko 2’32 do dyspozycji. Ostateczny atak stał się czymś w rodzaju starego Superpole: legendarny wyścig typu „wszystko albo nic” nagrodził odwagę Ducatisty. Przy okazji: tego wieczoru długo rozmawialiśmy o nowym obniżeniu obrotów nałożonym na Panigale V4 R. Ale w rzeczywistości Rossa jedzie jak poprzednio.
Potasuj karty
Końcowy restart zdecydowanie odmienił karty na stole, wysuwając na pierwszy plan tych, którzy założyli nową oponę i ruszyli z życiem. Inni nie próbowali lub nie znaleźli jasnej ścieżki. Tak jest w przypadku Axela Bassaniego, który prowadził przez większość czasu i dopiero na koniec był czwarty, ale także Danilo Petrucciego, który na okrążeniu postoju miał super split przed Rivazzą. Dziewiąte ostatnie miejsce pozostaje dla kierowcy z Umbrii. Pozycja Alvaro Bautisty (ósma) jest również bardzo fałszywa: mistrz świata i lider klasyfikacji był najbardziej przenikliwy pod względem tempa wyścigu.
Teraz cieszmy się przystawką
Powrót Superbike’a do Imoli po czteroletniej przerwie przygotowuje gorącą sobotę pod każdym względem. O 11:10 zostanie przydzielony Superpole, który w ostatnim czasie ścigania się na Santerno (2019) trafił do Ducati z Chazem Daviesem. O godzinie 14:00 rozpocznie się pierwsze wyzwanie weekendu: do pokonania będzie 19 okrążeń. Przy przewidywanych temperaturach fizyczne utrzymanie się do flagi w szachownicę będzie już nie lada wyzwaniem…
Zdjęcie: Marco Lanfranchi