Podczas gdy wszystkie oczy były zwrócone na bitwę między Bagnaią a Marquezem, Brad Binder po raz kolejny odrobił swoją dobrą pracę domową. Rzeczywiście, stanął na podium, szydząc z walecznego duetu jednym ciosem. Mimo niezbyt emocjonujących kwalifikacji, tutaj znów jest żwawy na starcie, by od razu dogonić czołówkę, a następnie zająć bardzo solidne drugie miejsce. Szkoda huku Millera, ale KTM wciąż jest na podium z Binderem. Jednak to mu nie wystarcza, jest „głodny” i chce więcej na jutro. Być może należałoby zacząć poważnie przyglądać się tej kombinacji, zawsze wykazującej stałość, a teraz w rytmie światowym. Na horyzoncie rysuje się spektakularna techniczna konfrontacja z Ducati.
Binder jest 2.!
Jesteśmy dopiero na początku Mistrzostw Świata 2023, to prawda. Tylko „pół GP” w Le Mans zostało właśnie zarchiwizowane, wciąż brakuje długiego wyścigu. Ale widok KTM wśród pięciu Ducati wciąż ma pewien efekt, biorąc pod uwagę, że zawsze mówi się o zbyt wielu czerwonych obecnie obecnych w MotoGP (pomimo tego rodzaju precedensów). Spojrzenie na to, że ten sam RC16, dosiadany przez Brada Bindera, zajmuje drugie miejsce w mistrzostwach, jest już interesującym spojrzeniem. Choć to dopiero początek sezonu, są to oznaki, których nie należy lekceważyć. Binder jest nie tylko szybki, ale także stały i od razu pokazał to w MotoGP. Nie zapominajmy o wielkich powrotach. Kwalifikacje pozostają piętą achillesową, ale miejsca na podium i zwycięstwa już nadeszły. Rzeczywiście, Binder ma już swój osobisty „rekord” podium i zwycięstw, nigdy tak wielu w jednym sezonie MotoGP.
“To nie zadziałało”
Brad Binder nie przekroczył 10. miejsca na starcie. Sam przyznał, że eliminacje przycichły (choć w przeszłości było znacznie gorzej…), ale wszystko było gotowe na powrót. „Znowu miałem świetny start i wyprzedziłem kilku zawodników” powiedział Binder pod koniec wyścigu. W krótkim czasie dogonił Bagnaię i Marqueza, bohaterów wielkiej bitwy MotoGP Sprint. Gdy tylko widzi okazję, dokładnie między 4 a 5 turą, wykorzystuje ją. „Byli bardzo blisko, ale była mała luka. To był kluczowy moment dla mojego wyścigu.” Kpi z nich obu, wkrótce zostawiając ich za sobą i stawiając Jorge Martina na celowniku. „Skieruj się w dół, aby spróbować go złapać, ale to była tylko próba. Już go nie było, nie zadziałało!” przyznał się do śmiechu dla motogp.com.
„Cieszmy się chwilą”
Nawet jeśli połączenie Binder-KTM wydawało się naprawdę idealne, po raz kolejny pojawiły się drobne problemy. „Na ostatnich 4-5 okrążeniach nie czułem się najlepiej” Przyznał. Wystąpiły również problemy z blokowaniem przedniego koła, szczególnie na końcowych okrążeniach, a kiedy spadła tylna opona, miał jeszcze większe trudności z hamowaniem. „Trochę zmieniłem styl jazdy, ale kiedy znów się ustabilizowałem, dużo straciłem”. Według Bindera jest jeszcze kilka rzeczy do załatwienia przed jutrzejszym długim wyścigiem. W międzyczasie jednak stanął już na podium w Argentynie, Hiszpanii, a także we Francji, na trzech bardzo różnych torach. „Rower spisuje się świetnie” – podkreślił Binder, który nie śmie patrzeć dalej. „To moment, w którym można wiele wygrać, ale też dużo stracić. Cieszmy się chwilą i walczmy dalej”.
Źródło zdjęcia: motogp.com