Brad Binder już od jakiegoś czasu pokazywał swoją zdolność powrotu do wyścigu. MotoGP Sprint w Argentynie to kolejny świetny przykład w tym sensie, zaczynając od niesamowitego sprintu na starcie, a następnie w pełni go wykorzystując. Dopiero 15. miejsce na starcie, już na podium po kilku zakrętach, przed wszystkimi po kilku okrążeniach! Binder i jego KTM byli naprawdę wielką niespodzianką sobotnich 12 okrążeń w Termas de Rio Hondo. Wyścig prowadzony z mocą, stawiając opór nawet ostatecznemu atakowi Ducati VR46 Bezzecchiego. Westchnienie ulgi po GP Austrii 2021, scena jego ostatniego zwycięstwa w MotoGP, ale także niezły zastrzyk pewności siebie, którego grupa KTM potrzebowała w poszukiwaniu skoku jakościowego. Nigdy nie lekceważ Brada Bindera!
Ale Brad Binder!
Można powiedzieć, że teraz problemy z szyją, które towarzyszyły mu w Portimao, są już zdecydowanie za nim. Nawet jeśli mimo wszystko w Portugalii nie cofnął się zbytnio w walce o 4. miejsce! Teraz jednak kolej na Argentynę: po raz kolejny kwalifikacje okazały się piętą achillesową KTM, ale Binder po raz kolejny to nadrobił, tworząc co najmniej znakomity Sprint. „To była niespodzianka nie tylko dla mnie, ale także dla mojego zespołu” przyznał uśmiechnięty kierowca z RPA na specjalnej konferencji prasowej. „Byłem w stanie bardzo dobrze uciec i mocno naciskałem w pierwszych 3-4 zakrętach, aby zyskać jak najwięcej czasu”. Zdecydowanie zwycięska taktyka. „Kiedy zobaczyłem siebie na 3-4 pozycji, potrząsnąłem głową, aby upewnić się, że to wszystko prawda!” żartował Brad Binder, pierwszy niedowierzający wyścig rozgrywany na argentyńskim torze.
Binder kontra Bezzecchi
MotoGP Sprint zdecydowanie dodał ważne komponenty do najwyższej klasy. Żadnej taktyki, tylko gaz, z dużą dozą nieprzewidywalności. Wszystko rozstrzygnęło się pod flagą w szachownicę, Bezzecchi dostrzegł wielką szansę z bliska i nie był tak naprawdę zdeterminowany, by się poddać, ale 72 tysięczne wystarczyło Bradowi Binderowi. „Odczytałem +0,5 na ekranie, ale już na końcu prostej tylnej usłyszałem nadjeżdżający motocykl… Powiedziałem sobie, cholera, muszę go zablokować!” Binder wyjaśnił. „Starałem się zamknąć wszystkie trajektorie, aby pokonywać jak najmniej dróg”. Wystarczająco dużo, by zostawić za sobą #72 Ducati. Jak wspomniano, kolarz nr 33 często jest niedoceniany, podczas gdy Sprint w Argentynie po raz kolejny pokazał, że jest to duży błąd. Powinniśmy również mieć go na oku podczas dzisiejszego długiego wyścigu.
Źródło zdjęcia: motogp.com