Co za wstrząs z sezonu na sezon! Maverick Vinales on dosłownie odrodził się odkąd przybył do Aprilii. Jego adaptacja do prawdziwie konkurencyjnego RS-GP postępuje wielkimi krokami. Świadczą o tym trzy miejsca na podium w ostatnich czterech wyścigach, ostatnie w GP w Misano, które właśnie się zakończyło. Do zwycięstwa jeszcze trochę brakuje, ale Hiszpan znów się uśmiecha, bawi się w siodle i, co jest logiczne, cały czas zbliża się do celu. Zasłanianie też nieco przytłumionego Aleixa Espargaro w ostatnich GP…
Vinales-Aprilia, prawie jesteśmy na miejscu
Były mistrz świata Moto3 zaczyna być naprawdę zauważany. GP San Marino nie jest przypadkiem, ale w poprzednich rundach tego sezonu pojawiło się wiele małych znaków. Espargaro eksplodowało w pierwszej części sezonu, ale teraz jest więcej trudności, podczas gdy z kierowcą numer 12 dzieje się odwrotnie. W Misano, po raz drugi w tym roku, Vinales zagroził Bagnaii zwycięstwem, tym razem od początku, a nie w powrocie, jak to miało miejsce na Silverstone. Próba przezwyciężenia go nie powiodła się, musiał wtedy ustąpić także Bastianiniemu, ale nie ma nic do zarzucenia. Dla Vinalesa to kolejny wyścig w roli głównego bohatera, nowy ważny krok naprzód dla kombinacji motocyklistów, która może naprawdę martwić się w przyszłym roku.
“Znowu dobrze się bawię”
„Ostatnie sześć wyścigów było świetnych! Pojawiły się pewne problemy, ale nadchodzą doskonałe wyniki i jesteśmy solidni.” Maverick Vinales ponownie popisuje się szerokim uśmiechem pod koniec właśnie zakończonego GP. Ma rację, biorąc pod uwagę, że po raz kolejny był jednym z bohaterów. „Na pierwszych okrążeniach wyścigu czułem się bardzo silny” wskazał. „Walczyłem z Pecco, próbując go pokonać, ale bez okazji. Potem na ostatnich okrążeniach straciłem przyczepność z tyłu i myślałem tylko o punktach. Pecco i Eneasz mieli więcej”. Nie ma rozczarowania, tylko satysfakcja z tego, co zostało zrobione. Niezły zastrzyk pewności siebie na kolejne GP, w poszukiwaniu powrotu do zwycięstwa, pierwszego w kolorach Aprilii. „Po trudnym roku znów lubię jeździć, ale musimy dalej pracować. To dopiero początek” to obietnica Vinalesa.
Zdjęcie: motogp.com