Po pięciu sezonach MotoGP w Ducati Jack Miller znajduje się po drugiej stronie płotu. W Portimao wydawało się, że nie ma prawie żadnej różnicy w osiągach na KTM, zajmując 4. miejsce w sprincie i 7. miejsce w wyścigu. Przez długie odcinki Australijczyk sprawiał wrażenie, że może aspirować do podium w obu wyzwaniach, zanim odkrył, że RC16 nadal nie jest motocyklem godnym Desmosedici GP.
Jack Miller… dobry pierwszy raz
W każdym razie Jack Miller, który pod koniec lata zostanie ojcem, zaskoczył nas podczas weekendu w Algarve, przystosowując się do prototypu marki Red Bull w mgnieniu oka. W początkowych fazach utrzymywał się w czołowej grupie, tymczasowo zajmując trzecie miejsce po zderzeniu Marqueza, Oliveiry i Martina. Marco Bezzecchi ukradł mu pozycję wraz z Millerem, który następnie rozpoczął długą walkę z Alexem Marquezem i kolegą z zespołu KTM Binderem. W finale pomarańczowe motocykle z trudem wyprzedziły zespół Gresini Desmosedici i zostały wyśmiane, gdy Ducati Johanna Zarco wyprzedził całą trójkę na ostatnim okrążeniu.
Wyzwanie z Ducati
Zawodnika fabrycznego teamu KTM można uznać za więcej niż zadowolonego ze swojego debiutu w wyścigu z nowym producentem. Podczas zimowych testów RC16 wydawał się być stworzony do odgrywania roli „Kopciuszka”, zamiast tego dawał dobre pomysły na rywalizację, które czekają na potwierdzenie w Argentynie. Przepaść w stosunku do Ducati jest nadal widoczna i znacząca, co pokazała walka wręcz z Alexem Marquezem. “Dziwnie jest siedzieć po drugiej stronie stołu i rozmawiać o tej mocy Ducati! Ale tak to działa, musimy sobie z tym radzić i ciężko pracujemy„. Na starcie próbował też przechytrzyć Pecco Bagnaię, idealnie odjeżdżając…”Zrobiłem wszystko, co mogłem, aby go wyprzedzić i objąć prowadzenie w pierwszym zakręcie, ale nie mogłem tego zrobić przy tym wietrze„.
W Termach szuka potwierdzeń
Portimao GP służyło Jackowi Millerowi przede wszystkim do zdobycia większej pewności siebie i lepszego poznania motocykla. Zrozumiał coś więcej na temat aerodynamiki, ale także na temat oderwania się od wielkich nazwisk. “Jestem bardzo szczęśliwy, że wyjechałem stąd z punktami w obu wyścigach. Unikanie naprawdę głupich manewrów, które mogą kosztować cię kłopoty“, dodał „JackAss”. Kolejną miłą niespodzianką było odkrycie, że RC16 okazał się mniej fizyczny w prowadzeniu niż Ducati. “Sam motocykl jest dość zwinny… Pierwszy weekend wyścigowy uważam za udany, z przyzwoitymi punktami. Nie ma to jak łup, który zabrał stąd Pecco, ale to długi sezon, jest jeszcze 40 wyścigów„. Jutro już wrócimy na tor w Termas przed GP Argentyny i przyjdzie czas na szukanie potwierdzeń.
Zdjęcie: MotoGP.com