Podwójne zero i głowa już na scenę w Austrii. W ten sposób Alessandro Zaccone zamknął trudne spotkanie na Silverstone, pośród problemów wciąż do rozwiązania i pecha w wyścigu. Od początku roku niestrudzenie pracuje razem z Tech3 nad naprawą motocykla, ale wciąż liczył na coś więcej w pierwszy wyścigowy weekend po przerwie. Zamiast tego kończy się kraksą w wyścigu 1 i niefortunnym wypadkiem spowodowanym przez Miquela Ponsa tuż na pierwszym zakręcie wyścigu 2. Ale Zaccone nie traci determinacji i spogląda na Red Bull Ring, gdzie będzie ścigał się za kilka dni. Wcześniej udało nam się usłyszeć, jak opowiada nam o brytyjskiej imprezie, naszym wywiadzie.
Alessandro Zaccone, przed tobą kolejna trudna runda.
Tak jest już od roku, więc podchodzimy do tego filozoficznie, czekając na lepsze czasy. Ścigam się, aby wygrać i spodziewałem się, że będę bardziej konkurencyjny, zamiast tego walczymy, nie jesteśmy w tej chwili gotowi. Jednak to był weekend wystarczający do zapomnienia, najgorszy sezon z dwoma zerami, ale to też się zdarza w wyścigach.
Opowiedz nam trochę o tym, jak poszło na Silverstone.
Jak zawsze liczyliśmy na trochę lepsze wyniki. Po kwalifikacjach byłem całkiem zadowolony, ponieważ znaleźliśmy kilka ciekawych rozwiązań, aby jechać szybciej. Podczas tych kilku suchych okrążeń czułem się całkiem dobrze. Ale jak zwykle pogoda nam nie sprzyja, więc w sobotę z deszczem chyba wszyscy zaczęliśmy trochę na oślep. Mam nadzieję, że to już koniec, sporo kilometrów zrobiliśmy w deszczu i oby weekend był suchy, bo to sierpień!
Jak bardzo wpłynęła na ciebie drastyczna zmiana z suchego toru na deszcz?
Najbardziej żałuję, że próbowaliśmy wielu rzeczy w kwalifikacjach i musieliśmy to potwierdzić, zwłaszcza z myślą o przyszłości. Ale w tym roku nie mamy szczęścia, wiele razy znaleźliśmy wodę. Strzelamy już bardzo mało, a do tego co weekend łapiemy deszcz… Znowu przerwało nam to pracę, już się do tego przyzwyczailiśmy.
Nad czym konkretnie pracowałeś?
Kontynuowaliśmy pracę, którą wykonaliśmy w Assen, kiedy drastycznie zmieniliśmy front. Bardzo nam to pomogło, ale ponieważ jest to bardzo, bardzo duża zmiana, musimy trochę nad tym popracować. Robimy dużo testów, w każdym wyścigu dużo zmieniamy, ponieważ nie jesteśmy na miejscu, jeszcze nie tam, gdzie powinniśmy być, więc potrzebujemy kilometrów.
Alessandro Zaccone, jaki był wpływ na Silverstone? Znałeś go, ale to był „debiut” w MotoE.
Wiedziałem o tym, ale byłem tam tylko raz i to już rok temu. Nie mówię, że był to dla mnie „nowy” tor, ale minęło tyle czasu, a jeździłem tak mało, że prawie nie pamiętałem, co robiłem z Moto2! Nie wpłynęło to negatywnie.
Wtedy układ torów nie był dla Ciebie dodatkowym problemem.
Podoba mi się tor, ale kiedy nie jesteś gotowy, wszędzie masz trochę problemów. Ale zrozumieliśmy drogę, którą należy podążać, musimy po prostu nad nią pracować. Przy takiej strukturze weekendu jest naprawdę ciężko, jeśli nie jesteś na miejscu. Ale zespół dobrze pracuje i mnie słucha, po obu stronach panuje duże zaufanie. Powiedzmy, że ten sezon jest prawie „docieraniem”.
Spójrzmy na piątkowe zmiany, jak poszły?
FP1 i FP2 były bardzo trudne właśnie dlatego, że zaczynaliśmy z zupełnie nowym motocyklem iw 99% przypadków nie idzie dobrze za pierwszym razem. To Ducati jest też bardzo czułe. Jednak w kwalifikacjach zrobiliśmy całkiem duży krok w kwestii wyczucia, więc z tej strony było pozytywnie. Mam nadzieję, że potwierdzę to w Austrii.
Alessandro Zaccone, przejdźmy do soboty: dwa niełatwe dla ciebie wyścigi.
Powiedziałbym, że jesteśmy lepsi na mokrej nawierzchni niż na suchej. W przypadku wyścigu 1 szkoda, ponieważ na pierwszych dwóch okrążeniach zrobiłem trochę luki, powiedzmy, że miałem kilka potknięć. Ale później zacząłem cisnąć, dublowałem bardzo szybko, może nawet za mocno, starając się dogonić grupę z przodu. Niestety jednak się rozbiłem, wybiłem w zakręt i nic nie mogłem zrobić, zdarza się.
Wyścig 2 jeszcze się nawet nie zaczął.
Nie ma wiele do powiedzenia, nie trwała nawet sesja hamowania… Przepraszam, bo mogliśmy mieć dobry wyścig, starając się pozostać w grupie z innymi. Pons jednak całkowicie schrzanił hamowanie: wszyscy hamowaliśmy, podczas gdy on hamował 30 metrów za wszystkimi i nie mógł się zatrzymać. To nie pierwszy raz, tak jest przy każdym odjeździe i prędzej czy później ktoś to złapie… I tym razem byłem. Więc nic, niestety to też się zdarza.
Jak to było ścigać się w deszczu? Mówiono również o ryzyku aquaplaningu i problemie widoczności.
Aquaplaning powiedziałbym, że nie tak bardzo, rower jest dość ciężki. Dużym problemem była widoczność: opony wciągają dużo wody, a z tyłu, kiedy jesteś w grupie i masz może 10 motocykli z przodu, nawet nie widzisz swojego przedniego koła! To była najbardziej krytyczna rzecz. To dobra motywacja, aby być na bieżąco!
Alessandro Zaccone, oto natychmiastowa okazja, by zapomnieć o Silverstone i zacząć od nowa.
Na szczęście Austria jest tam od razu, ale jestem też ciekawy powrotu do Barcelony, aby zobaczyć, czy naprawdę zrobiłem jakieś postępy, czy nie.
Jakie są Twoje oczekiwania co do sceny na Red Bull Ring?
To nie jest tor, który szczególnie lubię, ale zobaczymy, mam nadzieję, że pójdzie dobrze. Bardzo poprawiamy hamowanie, które jest naszym słabym punktem od początku mistrzostw: idziemy we właściwym kierunku. Z pewnością będzie to dobra droga do dalszej pracy nad tym punktem i bardziej ogólnie nad naszymi problemami. Jednak głównym celem jest zawsze kontynuowanie pracy i sprawdzenie, czy możemy się poprawić, wtedy oczywiście postaramy się rozegrać kilka dobrych wyścigów! Mamy nadzieję, że wkrótce znajdziemy rozwiązanie, które pozwoli nam być konkurencyjnym i dążyć do co najmniej pierwszej piątki. Myślę, że jestem jednym z tych, którzy mogą tam zostać.
Przypominamy, że wygrałeś także wyścig i zdobyłeś różne miejsca na podium w MotoE.
Ale wychodzę z bardzo trudnego sezonu Moto2, to był mój debiutancki rok i to było normalne, właściwie moim zdaniem nawet nie wypadliśmy źle. Widząc niektórych zawodników, którzy właśnie przenieśli się do Moto2, powiedziałbym nawet, że poszło mi lepiej niż niektórym, którzy od razu powinni spisać się dobrze. Ale w tym roku znowu walczymy… Moralnie nie jest łatwo.
Alessandro Zaccone, jak udaje ci się nie „rzucić się w dół”?
To jest trudne. Dwa lata temu w MotoE mieliśmy piękne mistrzostwa i miałem wiele próśb. Potem wystarczy bardziej złożony rok i nagle znikasz. Najbardziej cieszy mnie to, że mój zespół całkowicie we mnie wierzy, bardzo mnie wspiera i nigdy nie powiedział o mnie złego słowa: poczucie ich bliskości jest teraz najważniejsze. Nadal daję z siebie 100%, jestem pewien, że dojdziemy do celu.
Zdjęcie: Social-Alessandro Zaccone