Zakończył rok 2022 jako mistrz w Aprilia 660 Trophy, a Francesco Mongiardo jest teraz bardzo skoncentrowany na swojej karierze w Mistrzostwach Europy Moto2. Duży skok dla 18-latka z Segrate, „najbardziej nowicjusza” Team Ciatti-Boscoscuro, który musiał uporać się z wieloma nowościami. Pierwszy ciekawy wynik zanotowano w Barcelonie, a mianowicie pierwsze miejsce w pierwszej dziesiątce, ale Mongiardo zamierza sięgnąć znacznie wyżej. W ciągu ostatnich dwóch miesięcy przeniósł się do Hiszpanii, rewolucjonizując w ten sposób swoje nawyki i przygotowania, aby jeszcze bardziej się doskonalić, napędzany determinacją w osiąganiu wyników, do których dąży. Jak jednak oceniasz dotychczasowy rok 2023? To i wiele więcej w naszym wywiadzie.
Francesco Mongiardo, jak mija twój pierwszy rok w Mistrzostwach Europy Moto2?
Powiedzmy, że był to zdecydowanie dobry wpływ. Myślałem, że od razu nie było łatwo, ale radziłem sobie trochę lepiej. Miałem nieco większe oczekiwania, które od razu zostały zmiażdżone. Kiedy już tam dotrzesz, zorientujesz się, że tempo jest inne niż we Włoszech, a także rodzaj pracy. Coś musi się więc zmienić i miałem okazję przenieść się do Walencji.
Opowiedz nam o tej zmianie.
Wyjechałem z Włoch 17 czerwca i obecnie mieszkam 5 km od toru w Walencji. Należę do szkoły José Estarlicha, trenera mentalnego, który podążał także za Jaume Masią, Alonso Lopezem, Hectorem Garzo i innymi. Jestem tam jedyną Włoszką, ale cieszę się, bo nie jest łatwo dostać się do tych szkół.
Jak się masz?
Wszystko jest zupełnie inne: we Włoszech treningi z ważnymi zawodnikami mają trudności, w Hiszpanii wszystko jest bardziej naturalne. Natychmiast przyjęli mnie do grupy i wszyscy razem trenujemy, w zupełnie innym klimacie i spokoju. Jeżdżę z zawodnikami takimi jak Masia czy Lopez, nie nowicjuszami, ale ludźmi, którzy stawali na podium w Mistrzostwach Świata: możliwość porównywania się z osobami z dużo większym doświadczeniem pozwala znacznie szybciej się poprawiać.
Francesco Mongiardo, czy zauważyłeś też wady polegające na tym, że musisz ciężej pracować?
Jest wiele. Jeśli trenujesz sam, może się zdarzyć, że nie będziesz miał odpowiedniego „bodźca” do ciągłego przygotowania, Teraz jednak podchodzę do różnych spraw inaczej. Brakowało mi też treningów z kimś: we Włoszech jest duża konkurencja pod tym względem i może się zdarzyć, że przestaną do ciebie dzwonić, jeśli osiągniesz określony poziom. Ale tutaj zawsze rzucamy sobie wyzwanie! Program składa się z trzech treningów dziennie: jazda na rowerze lub bieganie wcześnie rano, następnie trenujemy na motocyklu, na koniec o piątej idziemy na siłownię. Dużo pracuję także nad aspektem mentalnym, co robi dużą różnicę.
Czy to cię uwarunkowało?
Bardzo bardzo mocno! Jestem bardzo emocjonalną osobą. Przykład: jestem w garażu, zakładam kask i być może słyszę, jak mechanik mówi o problemie. To koniec, już wpadłam w panikę! Bardzo łatwo się denerwuję. Teraz pracuję nad tym 5 z 7 dni i prędzej czy później pojawia się pierwszy wynik, który pozwala zrozumieć, że to właściwa droga.
Jak powiedziałeś, teraz trenujesz z zawodnikami ciężarowymi. Czy jest ktoś, kto szczególnie Cię urzekł?
Muszę powiedzieć, że kiedy przybyłem, nie byłem tak szybki jak teraz, poprawiłem się bardziej, niż się spodziewałem. Jesteśmy małą grupą 4-5 chłopaków, ale muszę przyznać, że bardziej zżyłam się z Masią, „Jimmym”, jak go nazywam. Niesamowity jeździec na 600-tce, jedzie bardzo szybko! Uderza mnie przede wszystkim fakt, że potrafi być bardzo szybki, gdy tylko wjedzie na tor. Zapytałem go nawet, jak on to robi, ale teraz tak jest i stało się to nawykiem.
Francesco Mongiardo, przyjrzyjmy się Twojemu sezonowi w Mistrzostwach Europy Moto2. Jakie były jak dotąd największe trudności?
Mam zupełnie inny pakiet techniczny, zmieniła się metoda pracy, ale przede wszystkim jednym z dużych problemów jest tempo, muszę zrobić krok. Potem muszę przyswoić sobie trasy, których nie znam, a także nowy rower, pokonując kolejne kilometry, aż dojdę do bazy, od której mogę zacząć. Nie znalazłem jeszcze dobrej metody działania. W czwartek wszystko porządkuję, w piątek zaczynam działać, w sobotę konfiguruję, a w niedzielę czekam na wynik. Zamiast tego powinienem zacząć pracować w czwartek, aby już w sobotę uzyskać ważny wynik, a w niedzielę szukać czegoś więcej.
Należy również powiedzieć, że dokonałeś znaczącego skoku od strony technicznej.
We Włoszech wygrałem trofeum Aprilia RS660, ale ten poziom jest zupełnie inny: jak przejście z komputera zabawkowego na profesjonalny, z tysiącem dodatkowych ustawień. Nawet Max Toth, który ze mną wygrał, nie eksplodował, wręcz przeciwnie, walczy. Ostatecznie w tych mistrzostwach chodzi o brak doświadczenia między motocyklami, torami, warunkami… W 2022 roku, jeśli poszło mi źle, byłem 3., więc zawsze wychodziłem z uśmiechem, podczas gdy tutaj wszystko jest inne. To trudne mistrzostwa, a w tym roku poziom wzrósł jeszcze bardziej. Jeśli spojrzymy na czasy, z czasem, który osiągnąłem w Jerez w 2022 r., wystartowałbym z 4. miejsca, a w tym roku zająłem 16. miejsce! Muszę pracować jeszcze ciężej, ale to daje mi jeszcze więcej chęci i motywacji: dobre wyniki w trudnym roku oznaczają możliwość zrobienia czegoś dobrego.
Wspomnieliśmy o trudnościach, jako pozytywnych stronach, a co podkreślasz?
Bardzo lubię pracować i nie jestem osobą, która zostawia wszystko przypadkowi. To, co od razu wydało mi się łatwe, to praca z zespołem. Ja też miałem dużo szczęścia: Andrea [Viviani, il suo capotecnico e telemetrista di Alonso Lopez], to naprawdę niezwykłe. Nigdy nie miałem takiego szefa załogi i myślę, że niewielu miało takiego szefa. Dlatego rodzaj pracy zadziałał natychmiast i od razu rozumiem motocykl. Nigdy nie zdarzyło mi się wyjść i nie wiedzieć, co się stało: to jest mój plus, muszę tylko umieć to wykorzystać.
Francesco Mongiardo, który tor był dla ciebie najlepszy? A najgorsze?
Nie jestem w stanie zliczyć pierwszych dwóch. Widziałem Estorila w testach po dziewięciu miesiącach nie dotykania motocykla, więc nie daje to nic Moto2. Powiedzmy, że poszło dobrze w nauce. Z drugiej strony w Walencji miałem problemy z plecami, więc też tak wyszło. Jerez to tor, który bardzo mi się podobał od pierwszego dnia. Zamiast tego Portimao wpędziło mnie w poważny kryzys, tor jest dość skomplikowany, potem też miałem nieszczęście wystartować z alei serwisowej [un problema alla moto prima del warm up lap]. I nie nazywam się Pedro Acosta [risata]. Ale i tak nie poszło tak źle, ukończyłem wyścig na 13. miejscu, ale z czasem 6-7.
Postęp widać w Barcelonie.
Prawdopodobnie mieliśmy największy potencjał, ale zawsze zaczynam w zły sposób… W pierwszym wyścigu zająłem 7. miejsce, ale z czasami z pierwszej czwórki! Jednak w pierwszej połowie wyścigu brakowało mi tempa, chłopaki z zespołu i Luca Boscoscuro również mi to zwrócili uwagę. Jednak w pierwszym wyścigu miałem problemy z temperaturą i tylną oponą: aż do przedostatniego okrążenia byłem 8., potem podjąłem duże ryzyko i zająłem 11. miejsce. Nieźle, ale 7-8 chciałbym więcej.
Jednak w tej rundzie przed przerwą podbiłeś swoją pierwszą dziesiątkę, nieźle!
To osiągnięcie, ale Twój poziom naprawdę się poprawia, gdy tracisz mniej niż sekundę do pierwszego. To jest nasz cel i jesteśmy blisko niego. Nie potrafię przewidzieć przyszłości, ale biorąc pod uwagę cały wysiłek, jaki w nią włożę, oczekuję od Aragonii czegoś innego.
Francesco Mongiardo, jak postrzegasz to spotkanie po przerwie?
W trzecim tygodniu września zrobimy kilka testów, więc poznam tor na miesiąc przed wyścigiem i będę mógł przygotować się wcześniej, więc będę miał inną pracę. Nie oczekuję niczego, ale będę musiał spróbować sobie z tym poradzić w inny sposób, jeśli chodzi o podejście, bardzo ciężko pracuję nad tym aspektem. Mam nadzieję dobrze zakończyć sezon, a potem pomyśleć o 2024 roku inaczej i celować w zrobienie czegoś lepszego.
Czy masz teraz przerwę do października, czy trochę za długo?
Powiedzmy, że trochę mnie złości, że nie mogę jeździć na rowerze tyle, ile na Mistrzostwach Świata. Z drugiej jednak strony mam jeszcze dużo czasu na pracę i dobre przygotowanie się do testów Aragona, być może nawet zaskoczę zespół. To przerwa, która może trochę wybija rytm, ale mam czas, aby popracować nad swoimi problemami. Ale to niedaleko, za dwa tygodnie spróbuję z moją córeczką: tęsknię, nie mogę się doczekać!
Biorąc pod uwagę Twoje odmienne doświadczenie w porównaniu z wieloma innymi zawodnikami w tej kategorii, nie zachowujesz się źle, prawda?
Oczywiście zawsze staram się dać z siebie wszystko, ale nie mogę narzekać i wiem, że zawsze wkładam w to wszystko, co w mojej mocy. Ani Luca Ciatti, ani Luca Boscoscuro nie mieli nic do powiedzenia na ten temat, wręcz mówili mi, że czasami spodziewali się czegoś gorszego. Ale jestem szczęśliwy, bo zauważyli moje zaangażowanie i chęć dobrze wypaść. W wyścigu w Barcelonie byliśmy bardzo blisko, ale nawet w kwalifikacjach dojechałem na 35 tysięcznych za Mattią Rato, który ma teraz swoją szansę w Mistrzostwach Świata. Byłem wtedy 7 dziesiątych za Alberto Surrą, moim kolegą z drużyny, który również startuje w Mistrzostwach Świata.
Francesco Mongiardo, czy wyznaczyłeś sobie cel, który chcesz osiągnąć do końca sezonu?
Oczekuję wiele: miejsce w pierwszej siódemce w kwalifikacjach byłoby ważnym krokiem naprzód, a następnie zamierzam utrzymać się w czołowej piątce w wyścigu, aby dobrze zakończyć sezon. Wkładam w to wiele wysiłku, nawet gdy jestem sam, dlatego staram się wypaść jak najlepiej.