Drużyna Sic58 Squadra Corse została oficjalnym Kevinem Manfredim, a Kevin Zannoni jest teraz oficjalnie na piechotę. To twarda rzeczywistość bez ozdobników i zwrotów w słowach. Zannoni był autorem ekscytującego sezonu, ale bez wymiernych rezultatów. Przejechał wiele okrążeń na prowadzeniu, często walczył o zwycięstwo i podium, ale zbierał mniej niż oczekiwał. Tym samym zakończył mistrzostwa MotoE na dziesiątym miejscu. Zapewne zdradziło go zbyt wielkie pragnienie wygrania i udowodnienia swojej wartości.
„Bardzo mi przykro, że nie zostałem potwierdzony przez zespół Paolo Simoncelli – wyznaje Kevin Zannoni – I tak myślałem, że mam pozytywny sezon, nawet jeśli tak naprawdę niewiele zebrałem. Zrobiłem dobre kwalifikacje i byłem szybki przez cały rok. Myślę, że pokazałem, że jestem szybki i zasługuję na pozostanie w MotoE”.
Jak żyjesz w tej chwili?
„Szczerze, to dla mnie trochę zły czas. Trochę się obawiam, żeby wiedzieć i zrozumieć, co będę mógł zrobić w przyszłym roku ”.
Rozmawiasz z różnymi zespołami?
„Próbuję. Moim priorytetem w tej chwili jest próba pozostania w MotoE również dlatego, że ścigamy się razem z Mistrzostwami Świata i może to stanowić dobrą odskocznię na przyszłość ”.
Alternatywny?
„Gdyby mi się nie udało, oceniłbym CEV Moto2 lub Supersport. Bardzo bym chciał Mistrzostw Świata Supersport, ale to nie będzie łatwe. Poważnie rozważyłbym również CIV Supersport, być może z kilkoma dzikimi kartami i dobrym długoterminowym projektem, aby móc jutro przybyć na WSSP ”.