Od snu do rzeczywistości. Andrea Mantovani nie pochodzi z Mistrzostw Świata, nie ma przeszłości w Akademii VR46, nie ma za sobą zamożnej rodziny, ale jest chłopcem, który dorastał na emilijskiej wsi. Do 2022 roku rywalizował głównie na poziomie włoskim, aw 2023 będzie ścigał się w czołowej drużynie Supersport World Championship: Evan Bros. W ostatnich czterech latach drużyna z Rawenny zdobyła dwa tytuły mistrza świata i zdobyła dwa drugie miejsca. Pełnił rolę trampoliny dla Andrei Locatelli i Lorenzo Baldassarriego. Był to więc najbardziej pożądany zespół przez wielkie nazwiska, ale Fabio Evangelista postanowił skupić się na Andrei Mantovanim, praktycznie nieznanym dwudziestoośmioletnim kierowcy.
Wyzwanie może wydawać się szalone, ale jest ekscytujące zarówno dla kierowcy, jak i zespołu.
„Jestem zbyt szczęśliwy, aby ścigać się z Evan Bros – mówi Andrea Mantovani do Corsedimoto– jest naprawdę najlepszy. Od razu poczułem się jak w domu i szczerze dziękuję zespołowi za zaoferowanie mi tej niesamowitej szansy. Przeżywam bardzo silne emocje, które trudno wytłumaczyć”.
Dla Ciebie, że przed zespołem otwierają się zupełnie nowe scenariusze?
„Bądźmy realistami: co innego osiągać wyniki z jeźdźcami o tej nazwie, a co innego ze mną. Gdybyśmy wygrali wyścig, to tak, jakbyśmy triumfowali w mistrzostwach świata. Jeśli Evan Bros staje na podium z byłym kierowcą Moto2, to normalne, prawie oczywiste, ale jeśli ja staję na podium, to jest inaczej, ponieważ oznacza to, że zespół naprawdę jest na szczycie. Jestem bardzo podekscytowany, wierzę w siebie i w zespół i zrobię wszystko, co w mojej mocy, aby odwdzięczyć się zespołowi za zaufanie, jakim mnie obdarzył”.
Jak doszedłeś do porozumienia?
„Zespół śledził mnie od jakiegoś czasu. Szef techniczny Evan Bros, Mauro Pellegrini, praktycznie mnie trenował i bardzo pomógł mi w tym roku rozwinąć się jako kolarz. Profesjonalista nie musi wiedzieć, jak dać gazu, ale musi mieć odpowiedni kontakt z drużyną, zachować nerwy, mówić właściwe słowa, a dzięki Mauro bardzo się w tym poprawiłem. Mam z nim niezwykłą relację i dziękuję mu z głębi serca. Oczywiście udało mi się zrealizować to wielkie marzenie, które nosiłem w sercu, także dzięki różnym sponsorom, którzy mi wierzyli i wspierali. Udało nam się wszystko dobrze połączyć”.
Jesteś trochę nowym imieniem. Jak zacząłeś?
„W mojej rodzinie, ale także w mojej okolicy, nie było pasji do motocykli. Zacząłem w wieku 15 lat z moim ojcem. najpierw zrobiłem Aprilia Trophy, potem 125, 600 z moim ojcem, który jechał za mną na starcie z wózkiem, aw tym roku ścigałem się w CIV Superbike z Broncos-Vince64. W tym roku 4 razy zająłem drugie miejsce i brałem udział w różnych wyścigach MotoE, stając raz na podium”.
Czy czujesz presję, odpowiedzialność związaną z byciem w czołowej drużynie w Mistrzostwach Świata Superbike?
„Nie, absolutnie, jestem przekonany, że damy radę. Jestem pewien, że będziemy się dobrze bawić, a wyniki przyjdą same. Nie robię prognoz, ale chcę zrobić dobrze, po prostu to. Nie znam niektórych torów, ale nie martw się, zdążę się ich nauczyć, aw każdym razie zespół ma już wszystkie potrzebne dane. Jestem bardzo spokojny”.
Czy wystartujecie również w MotoE?
„Aegerter rozwiązał problemy z opóźnieniami i pokazał, że oba mistrzostwa można zorganizować w tym samym roku i na najwyższym poziomie. Otrzymuję też różne oferty od MotoE i zobaczymy, co się stanie”.