Rozczarowujący 2022 rok, ale już patrzymy w przyszłość. Alessandro Zaccone wróci z MotoE, tym razem w zespole Hervé Poncharala, zdeterminowany, by zrehabilitować się po trudnym roku Moto2 z wielu powodów. Po tym, co opisaliśmy w pierwszej części naszego wywiadu, w tym ocenie jego sezonu, powrocie do elektrycznych mistrzostw i nie tylko, zacznijmy od tego. Jego doświadczenie na 100 km Mistrzów, jego sytuacja fizyczna, „sprawa Navarro” w Australii… Oto, co nam powiedział, druga część naszego wywiadu.
Alessandro Zaccone, w tych dniach byłeś wśród bohaterów biegu na 100 km Mistrzów. Jak poszło?
Potraktowaliśmy to bardzo, bardzo filozoficznie. Zarówno Bassani, mój partner, jak i ja nigdy nie jeździmy po płaskim torze, właściwie nie mam nawet roweru… Dotarcie tam nie jest łatwe, bo wszyscy są bardzo szybcy, nawet Hiszpanie, którzy zawsze tam jeżdżą. Jest ciężko, ale zawsze jest fajnie, aw porównaniu do zeszłego roku jechaliśmy dużo szybciej, to już coś! W końcu bycie razem jest wydarzeniem, także dlatego, że kiedy zbliża się okres 100 km, zawsze jestem załamany… W zeszłym roku moje plecy, tym razem więzadła w kolanie, więc zawsze bierzemy je z ołowianymi stopami. Ale to wspaniałe wydarzenie, musimy tylko podziękować Valentino i VR46 za to, co zrobili.
Okazja do „relaksu” po tym skomplikowanym sezonie.
Powiedzmy, że nie cieszyłem się tym światowym rokiem tak bardzo, jak bym chciał. Być może jest to mój największy żal. Więc znalezienie wszystkich ludzi na padoku razem na tej imprezie… Widzisz ich innym okiem, to było miłe.
Wspomniałeś o kolanie, jak się masz?
Zostałem kontuzjowany w Australii: nigdy nic nie powiedziałem, ale mam uszkodzone trzy więzadła i wciąż walczę. Na razie operacja nie była potrzebna, zobaczymy później, jaki będzie ból lub czy będą dalsze uszkodzenia, ale w tej chwili staramy się tego uniknąć. Minęło około dwóch i pół miesiąca od Australii i teraz zaczyna iść trochę lepiej, mam nadzieję, że będzie dobrze w krótkim czasie. Trenuję normalnie, mam nadzieję, że to nie problem.
Dotknij więc małego „urlopu”, także po to, by wrócić do formy.
Jestem trochę w domu, nawet jeśli dalej trenuję, ale może przejażdżka z przyjaciółmi, więc w bardziej zrelaksowany sposób. To był bardzo ciężki rok, musiałam się wyłączyć i na nowo odkryć pasję do tego sportu, do tego, co zawsze robiłam. Przy całym cierpieniu, które miałem, powiedzmy, że zacząłem „nienawidzić” tego, co robiłem. Fotografowanie z przyjaciółmi i ponowne odkrywanie pasji jest ważne, właśnie to staram się robić w tej chwili. Poza myśleniem o kondycji fizycznej: nie tylko o kolanie, w Austrii upadłem na dolną część pleców, którą nabawiłem się w zeszłym roku [l’incidente di Zaccone a Misano 2021, ndr]. Problem prawie rozwiązany, ale tym highsidem rozbiłem się w tym samym miejscu… Nadal dość mocno boli, ale nie na rowerze, czuję to dużo bardziej, kiedy się zatrzymuję! Mam nadzieję, że jak najszybciej wrócę na swoje miejsce.
Czy jest coś do zmiany w przygotowaniach po tym sezonie?
Najtrudniejszą rzeczą w Mistrzostwach Świata, po krótkich wyścigach MotoE, jest oczywiście odporność fizyczna jak na wyścig Moto2, w którym poziom jest bardzo wysoki. Chodzisz też w miejsca, gdzie jest bardzo gorąco, właściwie nie byłem do tego przyzwyczajony. Były dwie lub trzy rzeczy, nad którymi musiałem trochę popracować w tym roku, takie jak odżywianie, trening, niektóre szczegóły. Myślę jednak, że w przyszłym roku to, co zrobiłem w tym roku, jest w porządku: wyścigi znów będą krótkie, więc nie potrzebujesz ekstremalnych przygotowań, których wymaga Moto2. Oczywiście, biorąc pod uwagę, że motocykl jest cięższy, będzie potrzebne coś więcej na poziomie muskularnym, ale myślę, że jestem całkiem przygotowany.
Jaki tor najbardziej Ci się podobał w tym roku?
Na dobre i na złe tory Mistrzostw Świata są piękne, ale są trzy, które zrobiły na mnie największe wrażenie. Ten w Malezji, z pięknym widokiem, następnie tor w Katarze, z różnicą wyścigu wieczorem, oraz tor w Australii, również z przepięknym widokiem. Po prostu atmosfera jest inna niż podczas wyścigów w Europie, do których jesteś już przyzwyczajony. Nawet ze zwierzętami na torze! Trochę inaczej, ale bardzo ładnie.
W Australii jednak był też przypadek wypadku Navarro…
To nie była piękna rzecz. Jorge praktycznie siedział z boku toru, bez kasku iw dość niebezpiecznym miejscu: to było bardzo dziwne, że nie dali czerwonej flagi! My też, spacerując, nie rozumieliśmy, co się dzieje. Był ciężko ranny i siedział w złym miejscu przez dwa lub trzy okrążenia z trzema lub czterema lekarzami. Rezygnacja z wyścigu nie była dobrym posunięciem, szczerze mówiąc, nie rozumiałem tego. To prawda, że były flagi i trzeba uważać, ale kiedy jedziesz na motocyklu, zawsze może się zdarzyć. Można było to załatwić inaczej.
Koniec drugiej części, po której następuje trzecia i ostatnia część.
Zdjęcie: Facebook-Alessandro Zaccone
Jonathan Rea wspaniała biografia: „In Testa” dostępna na Amazon