Sezon MotoE 2023 zakończył się w ubiegły weekend, teraz czas na podsumowanie. Alessio Finello, który pracuje drugi rok w FELO Gresini Racing i pierwszy w Ducati V21L, przyznaje, że w trakcie sezonu ma pewne trudności. Wydaje się, że w pierwszej części sezonu jest w dobrej formie, ale w drugiej połowie mistrzostw jest niewystarczający, by w końcu zapewnić sobie odpowiedni poziom na cały rok. Mieliśmy okazję porozmawiać z Finello w Misano, aby poznać jego punkt widzenia: nasz wywiad.
Alessio Finello, podsumujmy Twój rok 2023.
Moim zdaniem dobrze rozpoczęliśmy, ale czasami miałem problemy, utrzymując się w pewnym momencie w swoim tempie. Poziom kategorii jest bardzo wysoki! Nie potrafię podać średniej… Jestem dobrej myśli, ale i samokrytyczny: ogólnie daję sobie 6, powiedzmy 7 na początku sezonu i 5 na koniec, bo nie byłem mogłem zrobić kolejny krok, który chciałem zrobić z różnych powodów. Przykładowo pogoda jest wariantem dla każdego, ale ja nie udało mi się z niej skorzystać. Moim zdaniem ranking nie jest zbyt prawdziwy, zająłem 16. miejsce, ale mogłem być dalej w czołówce. Jednakże krok naprzód w porównaniu z rokiem ubiegłym był wyraźny.
Zacznijmy od początku, od pierwszych testów nowego Ducati.
Do testów podchodziliśmy dość „spokojnie”, zwłaszcza po ostatnich wypadkach w zeszłym roku. To także był nowy rower, więc nie spieszyłem się. Jednak w Jerez było to skomplikowane, w Barcelonie poszło trochę lepiej, w Le Mans zrobiliśmy duży krok do przodu i tam uzyskałem moje najlepsze wyniki w sezonie, 9. i 11. miejsce. Rzeczywiście, 11. miejsce w drugim wyścigu jest bardziej prawdziwe, ponieważ zbliżyłem się do czołowej 10-tki, a był to bardzo wyrównany wyścig. W Mugello znaleźliśmy tę samą prędkość po wykonaniu kolejnego kroku, niestety nie zdając sobie z tego sprawy. Sachsenring był skomplikowany, w Assen ponownie odnalazłem prędkość, ale wyniki utrzymywały się w okolicach 12-14 pozycji, a poziom znacznie się podniósł.
Następuje przerwa wakacyjna i zaczynamy od nowa na Silverstone.
Tam też mieliśmy dobrą prędkość, ja też osiągnąłem jedne z najlepszych kwalifikacji, ale pod wodą odbyły się dwa bardzo trudne wyścigi. Nigdy nie znaleźliśmy odpowiedniego ustawienia i w takich warunkach byliśmy z tyłu. Finał sezonu był jednak nieco bardziej skomplikowany: pozostali posunęli się dalej do przodu, zrobili kolejny krok, a ja zostałem nieco w tyle. W Barcelonie dałem z siebie wszystko w kwalifikacjach, ale w wyścigu było trudniej ze względu na wyższe temperatury, a w porównaniu z testami było inaczej.
Alessio Finello, dojeżdżamy do Misano: faza główna i runda finałowa 2023 roku.
Muszę powiedzieć, że trochę się męczyłem. Czwartkowe testy były ważne, ale bardzo urozmaiciły klasyfikację. Wystarczy spojrzeć na kwalifikacje, 12 najlepszych było w granicach 3-4 dziesiątych! To była wyraźniejsza przepaść, czego szczerze się nie spodziewałem. Domowy tor, znam go dobrze… Ale w MotoE jeździ się inaczej, więc zajęło mi to trochę czasu. W Misano dublowałem 600-tką, Superbike’iem, Moto3… Bardzo to pomieszałem i znalazłem się dalej z tyłu. Miałem nadzieję, że w obu wyścigach uda mi się zrobić trochę więcej.
Szkoda, bo w końcu pogoda przez cały weekend była taka sama.
Jedyny normalny weekend w sezonie nastąpił pod koniec sezonu. Było to widać z tamtych czasów, wszyscy byli sobie bardzo bliscy. To bardzo trudna kategoria: nie biegasz dużo i w tak krótkim czasie musisz być szybki. Dla mnie to drugi rok, pierwszy z Ducati, jak wszyscy inni, ale format ma duże znaczenie.
Alessio Finello, czy to dla ciebie za mało?
Są piloci wybuchowi i tacy, którym zajmuje to trochę więcej czasu. Wchodzę w taką mentalność, ale to skomplikowane. Znalezienie się z ośmioma wyścigami było cudowne, właściwie chciałbym jeszcze więcej, ale znalazłem trzy z rzędu, dwa z rzędu… A jeśli w wyścigu wydarzy się coś negatywnego, zabierz to ze sobą trochę. Tam musisz być dobry w resetowaniu natychmiast, ale są tylko trzy dni.
Zatem aspekt mentalny, nad którym należy popracować?
Dla mnie to wszystko. To, czego mi brakowało w tym roku, to właśnie część mentalna: spokój, cisza, której niestety nigdy nie doświadczyłem od połowy mistrzostw. Pracowałem nad tym i pracuję nad tym: jestem bardzo emocjonalny, nawet jeśli chodzi o czynnik ludzki, jestem bardzo przywiązany do tych rzeczy, więc było to trochę trudne.
Alessio Finello, jak oceniasz Ducati V21L na koniec sezonu? Jakie jest uczucie w siodle?
Na początku było to już niewiarygodne, ale osiągnięcie tak dużej szybkości jak liderzy było już nieco bardziej skomplikowane. Powiedzmy, że między mną a Ducati panuje napięcie. Ale widok całej wykonanej pracy, nowej technologii, rozwoju motocykla… To było niesamowite. Jedną miłą rzeczą jest to, że zawsze przychodzili prosić o nasze komentarze, aby coraz bardziej dostosowywać je do nas. W trakcie sezonu mieliśmy inne aktualizacje i byliśmy coraz szybsi.
Spójrzmy na Misano: przed ostatnią rundą w czwartek odbyły się testy. Poza nieco dziwnym harmonogramem, jak poszło?
Muszę powiedzieć, że wykonali dobrą robotę. Ten [Misano] To tor, który w zasadzie ma dużą przyczepność, ale moim zdaniem wykonał świetną robotę: na tej mieszance czułem się lepiej niż na standardowych, używanych przez cały sezon. Był to krok naprzód z myślą o 2024 r., aby wtedy zrozumieć, czy wprowadzą dwa związki, czy nadal będzie to tylko jeden. Mam nadzieję, że będzie większy wybór: 7 rund do rozegrania, trochę pomieszania kart nie byłoby złe.
Alessio Finello, czy są jakieś nowości na rok 2024?
Na razie jest to jeszcze znak zapytania, rozmawiamy i trochę oceniamy sytuację. Bardzo chciałbym kontynuować, mam nadzieję, że zostanę, ponieważ to dobry projekt dla mnie i zespołu. Trzeci rok będzie rokiem prawdy, zrozumienia, czy mogę zrobić krok naprzód, czy nie: zobaczymy.
Czy jest szansa na dziką kartę w ostatniej rundzie CIV w Imoli?
Teraz mówię nie, bo jestem trochę zmęczony, ale ścigamy się za miesiąc i jest taka możliwość, nawet jeśli jest to bardzo odległe. Zobaczymy, czy uda się osiągnąć porozumienie i chcę to zrobić, na razie potrzebuję przerwy z mentalnego punktu widzenia. Jeśli nadarzy się okazja i będzie dobra, a ja będę miał na to ochotę, zrobię to.
Zdjęcie: Valter Magatti