Marc Marquez cieszy się wakacjami i przygotowuje się do wznowienia mistrzostw MotoGP, które odbędą się na torze Silverstone w weekend 4-6 sierpnia. Przerwę wykorzystał na regenerację po kontuzjach i relaks. Grand Prix na Sachsenring i Assen były dla niego bardzo skomplikowane.
W ostatnich tygodniach z pewnością nie brakowało refleksji nad jego przyszłością. Co prawda ma kontrakt z Hondą do 2024 roku i powiedział, że chce go uszanować, jednak nie ma powtarzających się plotek o możliwym wcześniejszym rozwodzie. Wydaje się, że ostatecznie zostanie w obecnym składzie i zmieni barwy dopiero w 2025 roku. Zerwanie takiej umowy wiąże się z koniecznością zapłaty dużej kary. Ponadto nie ma darmowego oficjalnego siodła na przyszły rok.
MotoGP, czy KTM nie chce Marqueza? Pierer mówi
Często mówi się o KTM jako o przyszłym miejscu docelowym Marqueza. Zespół fabryczny ma partnerstwo z Red Bullem, tym samym sponsorem co kierowca, i to jest czynnik, który może wpłynąć na działanie. Nie zapominając, że firma Mattighofen potrzebowałaby czołowego zawodnika, aby zaatakować tytuł MotoGP.
Stefan Pierer w wywiadzie udzielonym Speedweek powtórzył, że nie jest zwolennikiem podpisania kontraktu przez Marca: „Mój pomysł się nie zmienił. Chcemy być mistrzami świata, ale pozyskanie Marqueza nie jest w naszym stylu. Sami budujemy naszych jeźdźców od Moto3 do Moto2. Nie mówię, że współpraca jest wykluczona, ale to nie dla nas„.
Kopanie w Marc
Dyrektor generalny Pierer Mobility AG, holdingu kontrolującego KTM, już w przeszłości stwierdził, że operacja Marquez go nie przekonała. “Jeśli wygrywa, to dzięki niemu, jeśli przegrywa, to wina motocykla„: taka była koncepcja. Mimo jego słów nie możemy jednak wykluczyć, że sprawy potoczą się inaczej.
Mówiąc o trudnej sytuacji Marqueza, Pierer uważa, że on sam nie jest zwolniony z odpowiedzialności: „Nie jest do końca niewinny – wyjaśnia – ponieważ jego styl jazdy nie pasuje do tych aerodynamicznych motocykli. Dlatego tak często spada„. Z jego punktu widzenia powinien bardziej pasować do jego Hondy RC213V, choć widać, że jest to prototyp z wieloma wadami.
Zdjęcie: Instagram