Czy Superbike ’24 będzie miał dodatkowe Magnifico? Do tej pory Bautista, Razgatlioglu i Rea, wymieniani w kolejności aktualnego światowego rankingu, mieli na swoim koncie własne mistrzostwa. Inny poziom doświadczenia, talentu i wyposażenia technicznego w porównaniu do innych. Jednak Andrea Locatelli z Motorland Aragon dał jasno do zrozumienia, że jest coraz bliżej trójki czołowych zawodników. Po dwóch czwartych miejscach, w ostatnim wyzwaniu mieszkaniec Bergamo wystartował znakomicie, stawiając czoła zwykłym podejrzanym bez cienia zachwytu. Rzeczywiście, spośród czwórki z przodu, to Loca uzyskał najlepsze „liczby”. Po kilku okrążeniach Bautista na super Ducati usunął zakłócenia, uciekając, podczas gdy Jonathan Rea ponownie został pozostawiony sam sobie z powodu nagłej degradacji opon źle strawionych przez Kawasaki. W ten sposób walka stała się sprawą rodzinną Yamahy: Toprak przeciwko coraz bardziej agresywnemu giermkowi. Turek zawsze traktował swojego kolegę z drużyny z lekką pogardą, ale tym razem było mu ciężko.
To nie było potrzebne!
Niestety na pięć okrążeń przed metą Yamaha zaczęła dymić. Kierunek wyścigu pokazywał na całym torze żółte migające światła z pomarańczowym dyskiem z numerem 55, ale Andrea kontynuował jazdę przez kolejne okrążenie, po czym zatrzymał się na torze. Z tego powodu został wezwany przez trzech stewardów: kara w wysokości 1000 euro plus start z końca stawki w pierwszym wyścigu w Portimao. Przyczyną wycieku oleju było pęknięcie chłodnicy, problem bardziej wyjątkowy niż rzadki. „Do tej pory zawsze miałem szczęście, Yamaha zawsze działała jak w zegarku, ale takie rzeczy mogą się zdarzyć– próbował się pocieszyć chłopak z Bergamo. Problem w tym, że pech przydarzył się akurat wtedy, gdy wypadał najlepszy występ.
Nowa ścieżka, Rea będzie szczęśliwa
„Ten weekend nadal dostarcza mi doskonałych wrażeń” komentuje Locatelli. „W dwóch poprzednich wyścigach jechaliśmy bardzo szybko, ale przede wszystkim jestem szczęśliwy, ponieważ tutaj eksperymentowaliśmy z nowymi rozwiązaniami, obierając nową ścieżkę, co od razu dało doskonałe wyniki”. Słowa, które dają do myślenia, że Yamaha zaczęła wprowadzać przynajmniej część nowości na rok 24, powierzając je wyłącznie potwierdzonemu kierowcy, a nie Toprakowi, który w przyszłym roku będzie w BMW. Jonathan Rea przyjął wyzwanie, ponieważ wyjaśniono mu bardzo intensywny program rozwoju. Na pierwszy rzut oka YZF-R1 zawsze będzie taki sam, jednak zdaniem techników zajmujących się kamertonami nie brakuje w nim miejsca na ulepszenia. Być może Andrea Locatelli zaczął już czerpać korzyści. W każdym razie Jonathan Rea, jeszcze przed przyjazdem, dziękuję…
Zdjęcie: Yamaha Racing