Brad Binder myśli o tym podczas długiego wyścigu na Silverstone. Jeszcze jedno potwierdzenie charakteru południowoafrykańskiego kierowcy, który teraz potrafi „przeszkadzać” każdemu. Chciałby zacząć od zwycięstwa, kto wie, co by się stało, gdyby nie te krople deszczu, które zmieniły wszystko… Ale i tak wyszedł świetny wyścig, pięciu wojowników walczących o zwycięstwo i wreszcie jedyny KTM w grze trzeci stopień podium. Binder nadal jest pewniakiem, również motywowanym chęcią „odkupienia” po wydarzeniach w Assen, a teraz austriacka marka z wielką ufnością oczekuje zaplanowanego na dwa tygodnie domowego etapu.
Mokro na trawie? Wyjaśnienie
Musimy wrócić do faktów z Assen, dwóch miejsc na podium odebranych Bradowi Binderowi za lekką przejażdżkę po zielonym zarówno w MotoGP Sprint, jak iw długim wyścigu w niedzielę. Również z tego powodu zespół KTM natychmiast po zakończeniu dzisiejszego wyścigu poprosił ZSS o wyjaśnienie. Chodziło zawsze o ograniczenia toru dla Francesco Bagnaia, który ostatecznie dojechał na drugim miejscu podczas ostatniego okrążenia: na zdjęciu poniżej pokazujemy ten moment. Wyjaśnienie przyszło później, jak przekazał KTM. „Potwierdzili nam, że Bagnaia nie dotykała żadnych czujników, więc wynik się nie zmienia”.
Okup
„Opuszczenie Silverstone z trzecim miejscem jest fantastyczne”. Brad Binder jest bardzo zadowolony z wyniku długiego wyścigu, ciężko wywalczonego podium, którego chciał ze wszystkich sił z konkretnego powodu. „Czułem się winny zespołowi za utratę dwóch miejsc na podium w ten sposób” przyznał posiadacz standardu KTM, przypominając sobie dwa greeny, które kosztowały go podium zarówno w sprincie, jak iw niedzielę w Assen. Chciałby wygrać, ale i tak nadrobił to po niefortunnych epizodach przed wakacyjną przerwą. Patrząc w przyszłość na wyścig, był to jak zawsze szalony start i nie brakowało kontaktu, ponieważ Martin wcześnie zjechał z toru. „Znalazłem się wciśnięty między niego a Mariniego, nie mogłem nigdzie iść. Bardzo przepraszam za kontakt” wyjaśnił Binder, przepraszając kierowcę Pramac Ducati, który natychmiast znalazł się na końcu grupy.
Pewny segregator KTM
Jeśli chodzi o rytm, zajęło mu to trochę czasu: „Są obszary, w których musimy się poprawić. Razem z Maverickiem [Vinales] potem udało nam się dojść do siebie, ale deszcz wszystko pomieszał”. Można było też zmienić rowery, ale on, podobnie jak cała czwórka uciekającej grupy, nie zatrzymał się. Ostatecznie pierwsza dwójka walczyła o zwycięstwo, podczas gdy byli koledzy z drużyny Binder i Oliveira walczyli prawie do mety o trzecie miejsce. Byłemu mistrzowi świata Moto3 udało się nic nie przebić, zaledwie 70 tysięcznych! Wystarczająco dużo, aby przywrócić uśmiech KTM, który już nie może się doczekać następnego wydarzenia. Ścigamy się na Red Bull Ring, domowej rundzie, więc podium na Silverstone jest miłym zastrzykiem pewności siebie przed spotkaniem zaplanowanym na dwa tygodnie. Binder jest już zajęty, KTM z pewnością będzie miał oko.
Zdjęcie: Social-Brad Binder