Dość pracowity dzień dla Marca Marqueza. Najpierw „iskry” z Francesco Bagnaia podczas kwalifikacji, potem MotoGP Sprint. Jest chyba jedynym, który nie był aż tak zaskoczony końcowym wynikiem krótkiego wyścigu rozgrywanego w Mugello. Być może oczekiwano czegoś więcej od zawodnika, który startował z drugiego miejsca na starcie, ale Marquez przyznaje, że obecne ograniczenia. Kontakt z Millerem tak naprawdę mu nie pomógł, z góry uczucie nie jest dokładnie takie, na jakie liczył: zamiast zrujnować wszystko, „dostosował się” do sytuacji, przynosząc do domu kilka punktów. Czy w jutrzejszym długim wyścigu będzie w stanie walczyć o czołowe lokaty? Jak powiedział Alberto Puig przed Sprintem, “Kto wie? Czekamy na wszystko”.
Kwalifikacje
Wiadomość z drugiego kwartału była właściwie „pojedynkiem na odległość” pomiędzy Francesco Bagnaia i Markiem Marquezem. Rzeczywiście, przede wszystkim za efektowną gestykulację aktualnego mistrza, któremu niespecjalnie spodobała się obecność chorążego Hondy. Nie chciał wówczas wyjaśniać sytuacji, chowając się za swoistym wariantem „Bez komentarza”. „Jestem zmęczony wyjaśnianiem tego, co mówię” oświadczył Bagnaia, unikając w ten sposób przedstawienia swojej wersji faktów. Z drugiej strony Marc Marquez powiedział, że był zdumiony reakcją kierowcy Ducati: „Oglądałem zdjęcia. Pod koniec kwalifikacji powiedziałem, że nie rozumiem i nie zgadzam się z Bagnaią i potwierdzam to.” Standardowy okaziciel Hondy zapewnia swoją wersję: „W pierwszym zakręcie było bardzo daleko! Kiedy wyszedłem z pola karnego, poszedłem szeroko, aby go przepuścić… Nie chciałem za nim podążać. Jednak Marquez zdecydował się wtedy zmienić taktykę: „Kiedy się zdenerwował, zobaczyłem, że jest okazja, by za nim podążać”. W ten sposób pojawia się drugie pole na siatce.
Marquez nie jest zaskoczony
Niestety dla niego nie pomogło mu to szczególnie w kolejnym sprincie, który odbył się kilka godzin później. Stracił kilka pozycji po kilku zakrętach i nigdy nie był w stanie się zregenerować. „W wyścigu wróciliśmy na naszą obecną pozycję” przyznał Marc Marquez po wyścigu. Siódma pozycja na mecie nie do końca nas satysfakcjonuje, ale kierowca Hondy stara się patrzeć na to z dobrej strony. „Pracujemy nad tym, aby stale się poprawiać, aby móc ustalać własne czasy i móc walczyć o czołowe pozycje”. Coś, co wydawało się trudne do osiągnięcia nawet dla kogoś takiego jak Marc Marquez w Mugello, jak przyznał sam wielokrotny mistrz MotoGP. Czy będzie mógł zabrać głos w długim wyścigu, dodając tym samym pikanterii dominacji Ducati? Cervera #93 na pewno spróbuje, zobaczymy czy parowanie będzie mogło się wypowiedzieć.
Zdjęcie: