Pierwszego dnia w Walencji przed wszystkimi stoi Ducati. To już nie nowość, ale tym razem tak Luca Marini umieścić łapę w piątek wolnego treningu. Dobry start dla kolarza VR46, który pod koniec pierwszego dnia przyćmił niezbyt zadowoloną Bagnaię. Marini, który również chce wystąpić przed swoim bratem Valentino Rossim, jest obecny, aby wesprzeć wszystkich swoich chłopaków z Akademii VR46. Ale w niedzielę byłby też cel do zdobycia, któremu do tej pory umykał, coś, co kolega i debiutant Bezzecchi już osiągnął…
Marini jeździ na Ducati
Oddział w czerwieni stał się teraz solidnym bohaterem w każdej sesji. Nie ma nawet jednego z ośmiu kolarzy włoskiej marki, który nie zdobyłby choćby pierwszego rzędu na starcie, jeśli nie bieguna, podium, zwycięstw. Wiele mówi o postępach poczynionych przez Ducati, ale także o poziomie osiągniętym przez chłopaków w MotoGP. Szczególnym obserwatorem jest Pecco Bagnaia, który ma w swoich rękach wielką szansę. Ale kto również zaczął odczuwać dodatkową presję, kończąc w ten sposób pierwszy dzień bez ryzyka. Tak więc Luca Marini wszedł na scenę, na szczycie przed swoimi kolegami w czerwonych Jorge Martinem i Jackiem Millerem. To trzy z sześciu Ducati obecnych w pierwszej dziesiątce w łącznej klasyfikacji. Kierowcy w Desmosedici, którzy teraz nieustannie podnoszą głos przeciwko „samotnym” Quartararo i Marquezowi.
Czy podium jest blisko?
„Wspaniałe uczucie, podobało mi się każde okrążenie”. Luca Marini oczywiście zachowuje ostrożność, ale jest całkiem zadowolony z pierwszego dnia w Walencji. Po problemach rano, krok do przodu po południu. „Myślę, że to były moje najlepsze drugie gratisy w historii” – podkreślił pod koniec dnia. Ale nawet przyznając, że „Nadal musimy się poprawić, jutro wszyscy to zrobią”. Celem jest Q2 na pierwszym miejscu, ale prawdopodobnie już patrzymy na wyścig. Już kilka razy zamykał się u stóp podium, a następnie z pewnością dąży do odkupienia po swojej pierwszej absolutnej emeryturze w MotoGP jakieś dziesięć dni temu. Oprócz tego, że kolega z boxu, w swoim debiucie, już raz stanął na podium… Czy Valencia będzie dobrą okazją?
Zdjęcie: Valter Magatti