Inauguracyjna runda w Portimao zakończyła się dwoma punktami i ciągłym postępem. Andrea Mantovani wspomina pozytywne aspekty pierwszego weekendu MotoE 2024, ale jest także świadomy aspektów, nad którymi on i zespół Forward muszą popracować. W kolejnych wydarzeniach chcemy być wyżej, zaczynając od drugiej imprezy MotoE w Le Mans, która jednak odbędzie się za około półtora miesiąca. Wcześniej Mantovani rozpocznie swoje równoległe wyzwanie w CIV Supersport, startując w Misano w przyszłym tygodniu. Tymczasem kierowca z Ferrary podsumował portugalską podróż.
Andrea Mantovani, opowiedz nam o pierwszej rundzie MotoE w Portimao.
Ogólnie rzecz biorąc, był to bardzo pozytywny weekend. Niestety pogoda nigdy nie była najlepsza, zawsze nam przeszkadzała, a ja, który bardziej niż inni potrzebowałem poznania toru i uporządkowania roweru, miałem nieco większe trudności.
Na przykład „testowy” czwartek był dla ciebie bezużyteczny.
Ukończyłem go jednak z trzecim najlepszym czasem, na półmokrych warunkach jechałem naprawdę szybko. Od tego momentu powoli zaczęliśmy robić nasz weekend i nadal się rozwijaliśmy, poprawiając sesję rowerową po sesji. Do tego stopnia, że spektakularnym wydarzeniem był ostatni wyścig, w którym ukończyłem trzy sekundy za pierwszym, z czego dwie sekundy na pierwszym okrążeniu, i uzyskałem najlepszy czas w weekend.
Czyli Portimao podobało Wam się bardziej niż testy MotoE, prawda?
Stopniowo zaczynałem to naprawdę trawić, ale niestety weekend się skończył… Nadal próbowałem zebrać jak najwięcej. 7. i 9. miejsce, zaczynając od 13. w MotoE, nie jest łatwe, więc powiedziałbym, że dobrze, nieźle.
Dlatego mówimy o krokach naprzód, nawet jeśli nadal pozostaje wiele do zrobienia.
Tak, także dlatego, że w tym roku zmieniłem opony i nie znalazłem jeszcze odpowiednich ustawień. Portimao to tor, którego nie znałem, bardzo techniczny i trudny, więc nie było łatwo. Jednak moim zdaniem ostatecznie wykonaliśmy dobrą robotę.
Wspomniałeś o oponach, jak je znajdujesz?
Myślę, że jeszcze nie udało mi się ich tak naprawdę wycisnąć do maksimum, a co za tym idzie, dojrzeć ich potencjał. Moim zdaniem jest to jednak produkt dużo lepszy niż rok temu. Nowością jest bardzo specyficzny tył, nie wiem, czy być może jest to typ, który może doprowadzić do zaprzestania używania podgrzewaczy do opon, jak próbują to robić również w Formule 1. Może to być także kolejny krok dla MotoGP .
Wracając na tor, piątkowa sesja MotoE była bardzo problematyczna.
Tor był w fatalnych warunkach, nie wiem dlaczego nas wypuścili… Wjechałem jako pierwszy: pomiędzy mokrymi plamami a śladami ciągników na trasie nie było najlepiej. To była pierwsza runda, w której odzyskaliśmy czucie w MotoE, ale nie pojechaliśmy na tor, aby naciskać. Jako kolarz zawsze staram się dostosować do każdych warunków, ale wielu z nich przejechało tylko jedno okrążenie, a potem natychmiast wróciło.
Od drugiej rundy było już jednak lepiej.
Stopniowo próbowaliśmy posuwać się do przodu, robić rzeczy w toku. Na koniec weekendu osiągnęliśmy najlepszy czas, drastycznie zmniejszając różnicę do liderów nawet pomiędzy 1. a 2. wyścigiem. Szkoda, że weekend się już skończył, moim zdaniem przy jeszcze jednej sesji moglibyśmy być w grze zbyt.
Następny przystanek MotoE w Le Mans, jak go widzisz?
Jedziemy na tor, na którym ścigaliśmy się w 2023 roku, więc tym razem mamy już pewne dane. Zespół jest nowy, ale grupa jest z zeszłego roku, więc posiadamy referencje. Miejmy nadzieję, że pogoda nam pozwoli! Jednakże bardzo podoba mi się tor Le Mans, a Francuzi zawsze wykazują duże zaangażowanie.
Do tego czasu jednak nie będziesz stał w miejscu, wyzwanie rozpoczyna się w CIV Supersport.
Podobnie jak w przypadku MotoE, jestem bardzo podekscytowany. Tam też będziemy mieli nowe opony, więc na pewno będzie przed nami sporo ważnej pracy. Testy robiliśmy w Misano, ale tam też padało, ale zrobiliśmy pierwsze pomiary. Nie jesteśmy jeszcze tak konkurencyjni, ale jest duży potencjał, a zespół jest fantastyczny, czuję się naprawdę dobrze i to jest najważniejsze.