Powrót na podium był dla KTM w powietrzu. Gdy tylko powiedziano, to zrobiono, austriacka marka trafiła do Motegi. Po pierwszym rzędzie Brad spoiwo wykonał solidny wyścig i na koniec wyrwał Jorge Martinowi drugą pozycję. Zaryzykował także w kwestii opon, decydując się na twardy tył, którego nigdy nie próbował w ostatnich dniach, ale hazard okazał się właściwym wyborem. Kolarz z RPA prowadzi podjazd na Mattinghofen, a GP Japonii, również ozdobiony doskonałym 5. miejscem Miguela Oliveiry, to kolejna podstawowa cegła w tym kierunku.
Zachęcające znaki
Super start z trzeciej pozycji, krótko utrzymując prowadzenie przed przybyciem Millera i Martina. Od tego momentu Brad Binder zajmował ostatnią użyteczną pozycję na podium, tym razem z jeszcze większą determinacją, by nie przepuścić okazji po „dowcipie” w Aragonii. Ale w końcu pomysł: Jack Miller uciekł, Jorge Martin był coraz bliżej. W ten sposób Binder umieścił go na celowniku, odłożył słuchawkę iw końcu minął, łamiąc coś, co mogło być duplikatem marki Ducati. W KTM to wielka impreza: po GP w Katarze i Indonezji nie była już udana, a wręcz przeciwnie, po świetnym starcie okazał się być zdecydowanie złożonym sezonem. Ale Brad Binder dba o przekazywanie uśmiechu wszystkim mężczyznom z zespołu i marki. Ale ogólnie był to pozytywny weekend, po pierwszych nieśmiałych oznakach, które pojawiły się podczas ostatnich GP. Numer 33 podkreśla tor odpowiedni dla jego RC16, ale także kilka drobnych zmian wprowadzonych w ciągu weekendu bardzo pomogło. Trzecie miejsce na starcie było dopiero punktem wyjścia.
Spoiwo osiemnaście Miller
Bardzo ważny wzrost pewności siebie w sezonie, który nie jest prosty dla KTM. „W tym roku ciężko pracowaliśmy, ale nie przyszło tak wiele wyników …” Brad Binder przyznał się na konferencji prasowej. „Powrót na podium to szaleństwo! Oczywiście na początku trochę się zmagałem, żeby zrozumieć, jak bardzo mogę naciskać z H (twardym), którego nigdy wcześniej nie używałem.” Okrążenie po okrążeniu jednak pomysły stają się jaśniejsze, dlatego podium wydaje się coraz bardziej możliwe i udaje mu się kpić z Martina, używając jego twardej opony przeciwko średniej tylnej części kierowcy Pramaca. Było bardzo późno, aby spróbować przeciwko Millerowi. „Zniknął natychmiast!” roześmiał się kierowca z RPA. „Czapki z głów, wykonał niesamowitą robotę. Miło będzie mieć go w zespole w przyszłym roku.” Ale w końcu nadchodzi powrót na podium. „Rozpaczliwie tego potrzebowaliśmy, mam nadzieję, że to pierwszy z wielu” zauważył Binder.
Foto: Obrazy KTM/Zdjęcie polaryzacji