Wszystko zaczęło się w Mostach. W 2022 roku Czechy były kamieniem milowym w karierze Stefano Manziego w World Supersport. Ukończył na podium w obu wyścigach i był nieco nietknięty. W rzeczywistości od tego weekendu regularnie odwiedzał przedmieścia światowych rankingów. Być może coś kliknęło również Mostowi na poziomie mentalnym: w rzeczywistości jego odrodzenie rozpoczęło się po niespokojnych latach w mistrzostwach świata MotoGP.
Teraz Stefano Manzi przeżywa jeden z najlepszych momentów z trzema zwycięstwami i dwoma drugimi miejscami w ostatnich sześciu wyścigach. Utrzymuje otwarte mistrzostwa, które wielu już uważało za zamknięte na korzyść duetu Nicolò Bulega – Ducati Aruba. Jasne, Marzi ma 41 punktów straty, ale ostatnio jedzie naprawdę szybko z Yamahą z Team Ten Kate i jest bardziej podekscytowany niż kiedykolwiek.
„Wracam do Mostu i jestem bardzo zadowolony – mówi Stefano Manzi do Corsedimoto – to staromodny utwór, jeden z tych, które wolę. W zeszłym roku pojechałem tam pierwszy raz, od razu poczułem się swobodnie i bardzo mi się podobało”.
W 2023 roku byłeś trochę outsiderem w mistrzostwach z Triumphem, dziś jesteś jednym z najbardziej oczekiwanych bohaterów z Yamaha Ten Kate. Czy podchodzisz do tego spotkania z innym podejściem?
„Właściwie nie mam wielkich wymagań i oczekiwań. Jak zawsze uważam, że wykonuję swoją pracę najlepiej jak potrafię razem z zespołem, z którym bardzo dobrze się dogaduję. W Moście postaramy się jak zwykle uzyskać jak najlepszy wynik, ale wszystko z dużym spokojem”.
Jak przeżywasz ten okres?
„Ten miesiąc był piękny z trzema wyścigami praktycznie z rzędu. W ostatnich tygodniach dużo jeździliśmy na rowerze i to lubię najbardziej. Co jeszcze można powiedzieć? Jestem szczęśliwy, po prostu szczęśliwy”.