Andrea Mantovani zostaje w boksach, ale fizycznie czuje się dobrze. Po mocnym uderzeniu w pierwszej sesji treningowej został przewieziony do szpitala na badania lewej nogi. Wykluczono złamania lub inne poważne konsekwencje. Musi odpocząć przez kilka dni. Jego obecność w Rundzie Włoskiej, od 14 do 16 lipca w Imola, spotkanie, na którym tak bardzo mu zależy, jego domowy wyścig i, jak ma nadzieję, punkt zwrotny, nie są zagrożone. W MotoE zawsze jest jednym z bohaterów, podczas gdy w Supersporcie walczy, dlatego wyścig Imola jest bardzo ważny dla niego i zespołu z Romanii.
„Otrzymałem duży cios w okolice kości piszczelowej, ale wszystko jest w porządku – mówi Andrea Mantovani do Corsedimoto – Teraz muszę trochę odpocząć i za kilka dni wrócę na tor na Imoli. Niestety lekarze nie dali mi pozwolenia na start tutaj w Donington. Dla bezpieczeństwa najlepiej, żeby nie ruszał się. Lekarze wykonali jednak niesamowitą robotę. Do zobaczenia za nieco ponad tydzień na torze Santerno. Dziękuję zespołowi Evan Bros za wykonaną pracę i sponsorom. Co jeszcze można powiedzieć? Bardzo mi przykro, bo to mógł być fajny weekend, ale takie rzeczy mogą się zdarzyć. Nie poddaję się i każdemu daję termin na wyścig Imola”.
W jego miejsce z Yamaha Evan Bros na tor wyjechał Irlandczyk Jack Kennedy, zawodnik zwykle zaangażowany w BSB. W wyścigu-1 zdobył osiemnaste miejsce.
Co za bajka Marco Simoncelli! Ilustrowana historia „58” również w sprzedaży na Amazon Books