Vanni Lorenzini powrócił do padoku World Superbike na palcach, jako inżynier MIE Honda. Drużyna Midori Moriwaki zaczynała lata temu z wielkimi ambicjami, tylko po to, by stale znajdować się na końcu grupy z kolarzami często zatrzymywanymi na torze z powodu problemów technicznych.Teraz, gdy mamy sponsora na poziomie światowym, imperatywem jest podnoszenie poprzeczki i iść pod prąd. Pierwszym krokiem było zaangażowanie włoskiego inżyniera, wezwanego do dokonania przełomu technicznego. Vanni podjął to nowe wyzwanie z pasją i entuzjazmem, które trudno opisać. W przeszłości technik z Mantui pracował głównie na Yamahach, więc pod pewnymi względami zaczynał od zera z wielkim entuzjazmem. Niełatwe wyzwanie dla kogoś takiego jak on, który wygrał wszystko, a nawet więcej.
„Często budzę się w nocy z pomysłem, żeby silnik Hondy działał lepiej i nie mogę się doczekać rana, żeby pojechać do warsztatu – Vanni Lorenzini mówi Corsedimoto – w takim razie zabieram się do pracy Niektóre stopnie trzymam w szufladzie, bo pod względem mocy jesteśmy w dobrej formie, ale jestem przekonany, że prędzej czy później będą mi potrzebne. W tej chwili zespół musi przede wszystkim rozwijać inne obszary, takie jak elektronika”.
Kiedy zacząłeś współpracować z MIE Honda?
„W tym roku. Przez pierwsze dwa wyścigi ograniczałem się do remontu silników, bo nie było czasu i nie miałem jeszcze całego niezbędnego sprzętu. Potem z Europy zacząłem prace rozwojowe i już udało mi się wprowadzić kilka ulepszeń. Bazą jest Honda HRC, więc z ich specyfikacją: pracując nad tym, wyszło coś więcej. Oczywiście mamy trochę mniej niż oficjalna drużyna. Do świata Hondy podchodziłem jednak małymi krokami: nie jestem przyzwyczajony do tak wielkich realiów. W każdym razie od razu bardzo dobrze się odnalazłem, bo to bardzo profesjonalna i zgrana grupa”.
Czy masz wiele bodźców, ale także wiele nacisków?
„Wyraźnie jest trochę, ponieważ chcieliby zobaczyć wyniki tak szybko, jak to możliwe, ale są w tym również bardzo dobrzy. Nie wywierają na mnie szczególnej presji”.
Czy zajmujesz się też Supersportem i czy tam jest jeszcze trudniej?
„Tak, ponieważ jeśli materiał na Superbike jest materiałem Supersport, bardzo trudno jest go znaleźć. Rower stoi kilka lat i jest dość skomplikowany. Wtedy w tak ważnym sporcie jak Petronas ważne byłoby osiąganie wyników, ale jestem przekonany, że od połowy sezonu przyjedziemy również z Supersportami”.