Akademia VR46 Valentino Rossiego gromadzi się wokół Pecco Bagnaia, walcząc o swój pierwszy tytuł MotoGP. Piemontczyk z Ducati, który w sezonie 2021 pielęgnował swoje marzenie, ponownie próbuje i tym razem przewaga od czołówki jest znacznie mniejsza, mimo piątego „zera” zdobytego w ostatnią niedzielę na Motegi. Niewybaczalny błąd z mentalnego punktu widzenia, ale nie ma czasu na gryzienie rąk. Nie możesz się pomylić na torze Chang International Circuit: Ducati nie ma zamiaru wydawać poleceń zespołowym, ale ktoś już myśli o zespole.
Uczniowie Valentino Rossiego tworzą zespół
Na ostatnich okrążeniach GP Japonii Marco Bezzecchi znalazł się za nim. Podczas rutynowego treningu na Ranczu Tavullia lub na stokach przylegających do twierdzy Valentino Rossi „Bez” nie pomyślałby dwa razy, by spróbować wyprzedzić. Ale na Twin Ring wolał nie ryzykować, niewybaczalne byłoby przeszkadzać koledze i koledze marki Pecco Bagnaia w biegu o Mistrzostwo Świata. „Kiedy byłem za Pecco, nie chciałem ryzykować katastrofy… Pecco jest moim wspaniałym przyjacielem, nawet jeśli moje tempo byłoby lepsze, wolałem go nie atakować. To była moja decyzja – wyjaśnił kierowca zespołu Mooney VR46 -, Gigi (Dall’Igna, wyd.) nic mi nie powiedział przed wyścigiem”. Żadne zamówienie zespołowe nie przychodzi od Borgo Panigale, ale grupa stworzona przez Valentino Rossiego okazuje się zjednoczona i zwarta, gotowa pomóc bez pytania.
Akademia Valentino Rossiego czeka na swój trzeci tytuł mistrza świata, po wygranych Franco Morbidelli i Pecco Bagnaia w Moto2. „Walczy o coś naprawdę ważnego, jako przyjaciel mam nadzieję, że mu się uda, bardzo na to zasługuje – dodał Bezzecchi -. Nie chcieliśmy wyścigu w Japonii, chyba za dobrze nas przyzwyczaił, niestety starał się to zrobić w takich warunkach. Teraz ma więcej punktów do odzyskania, ale pogoń jest dla niego bardzo dobra. Pecco musi czuć się komfortowo i dawać z siebie wszystko“.
Bezzecchi w Tajlandii
To będzie pierwszy raz Marco Bezzecchi w Tajlandii z MotoGP, tytuł „nowicjusza roku” jest prawie bezpieczny, pokazuje osobistą ewolucję do pewnego stopnia. W środowe popołudnie był w boksach VR46 na padoku Buriram, razem z zespołem pracującym nad jego Ducati Desmosedici GP21. „To tor, który zawsze lubiłem, szkoda, że nie przyjechaliśmy od trzech lat. Myślę, że w MotoGP jest ciężko, ponieważ jest tam wiele trudnych odcinków hamowania. Mamy nadzieję, że pogoda dopisze nam jak zawsze i dobrze się bawimy. W środę chłopcy naprawiają garaż i rowery, które trzeba rozebrać, wyczyścić i przestawić, bo przyjeżdżamy z wyścigowego weekendu. Mateusz (Flamigni, szef załogi, wyd.) musi przygotować ustawienia do przekazania chłopakom, skrzynię biegów, plan opon. Za kulisami jest dużo pracy“.
Foto: Akademia Jeźdźców VR46