Mistrzostwa MotoGP jeszcze się nie rozpoczęły, będzie to pierwszy sezon z podwójnym wyścigiem, który wywołuje wiele dyskusji. Zakaz nazywania ich Sprint Race! W rzeczywistości Dorna postanowiła zmienić swoją definicję niecały miesiąc po rozpoczęciu Mistrzostw Świata. Wreszcie, czy po wprowadzeniu sobotniego wyścigu kolarze i ekipy doszli do porozumienia ekonomicznego?
Od „Sprint Race” do „Sprint”
Menedżerowie MotoGP chcą ulepszyć show, podwajając liczbę wyścigów, zwiększając zainteresowanie w sobotę i przybliżając publiczność do motocyklistów. Jednak Dorna, FIM, Irta i MSMA, zgodnie z doniesieniami Speedweek.com, zdecydowały nazwać sobotnie wyścigi po prostu „Sprint” (już nie Sprint Race). Powód jest oczywisty: główna uwaga musi pozostać skupiona na niedzieli. Podczas gdy w Formule 1 zdecydowali się na trzy wyścigi sprinterskie w 2021 i 2022 roku, zwiększając liczbę do sześciu w 2023 roku, w MotoGP startują od razu w pełnym wymiarze godzin (na 21 Grand Prix). Zaczynają się o 15:00 w soboty i jedziesz o połowę mniej okrążeń. Punkty przyznawane są pierwszej 9, ale do statystyk tylko niedzielny wyścig GP liczy się jako zwycięstwo.
Jedynym celem nowego formatu jest przyciągnięcie większej uwagi mediów i większej liczby fanów na trybunach. Piątkowy wolny trening będzie decydujący o bezpośrednim awansie do Q2, sobotni „Sprint” przyzna pierwsze punkty, niedziela będzie kluczowym wydarzeniem. Jednak w Mistrzostwach Świata Superbike zdecydowano się na Wyścig-1 w sobotę po południu, wyścig sprinterski w niedzielę rano, Wyścig-2 w niedzielne popołudnie. Dorna chce zrobić wszystko, by nie przyćmić niedzielnego wyścigu MotoGP. Postanowił więc, że klasyfikacja Mistrzostw Świata jasno pokaże, które punkty pochodzą ze sprintu, a które z wyścigu.
Bonus dla kierowców MotoGP… kto płaci?
Kwestia premii dla kierowców wysuniętych przez Carlo Pernata i kierowników pozostałych kierowców wciąż pozostaje nierozstrzygnięta. Jak dotąd nie ma planów zwiększania zaangażowania, pomimo rosnącego zaangażowania i ryzyka sportowców. Dorna i budowniczowie odbijają piłkę, Carmelo Ezpeleta nie chce o tym słyszeć i wyładowuje gorącego ziemniaka na zespołach. “To problem kierowców w zespołach – oświadczył „Diario AS” -. Nie mam nic wspólnego z pieniędzmi, które zarabiają piloci, oni muszą o to dbać. A co do tego, co powiedział Pernat… To zabawne, bo on ma mój telefon i nic mi nie mówi. Nigdy do mnie nie dzwoni, więc coś musiało się stać, że do mnie nie zadzwonił. Wszyscy mamy lęki… Bardzo łatwo jest mówić takie rzeczy„.
Zdjęcie: MotoGP.com