Zakończone właśnie Grand Prix Sepang było kolejnym przykładem dwóch twarzy Włoch widzianych w tym roku w Moto2. Z jednej strony Celestino Vietti, od początku sprintu do imponującej i niewytłumaczalnej sekwencji katastrof. Z drugiej strony Tony Arbolino, który walczył dużo przez dobrą połowę (a nawet więcej) sezonu, zanim naprawdę zaczął latać wysoko. W Malezji ten drugi znów zabłysnął, podczas gdy ten pierwszy zagrał teraz także na światowym podium… Dwóch głównych przedstawicieli kraju, który zbyt wcześnie przestał zabierać głos w tej kategorii, w sezonie o diametralnie odmiennych ścieżkach.
Tony Arbolino, ważne znaki
Do trzeciego mistrza świata brakuje 24,5 punktu, więc matematycznie wciąż możliwe, nawet jeśli praktycznie bardzo trudno trafić. Ale w sumie możemy powiedzieć, że Tony Arbolino stał się bohaterem dobrego kroku naprzód w swoim drugim roku w Moto2. Nie tylko pod względem punktów, z 51 ogółem w 2021 r. do 175,5 w tym roku, z GP jeszcze do rozegrania. W tabeli wyników są również cztery zera, ale poza tym Arbolino zamknęło się tylko raz z pierwszej dziesiątki! Wyróżnia się przede wszystkim 3. miejsce w Jerez i trzy sezonowe zwycięstwa, dwa zdobyte w ostatnich trzech GP. Ważne oznaki wzrostu dla jeźdźca Lombard, który teraz wydaje się, że znalazł właściwe miejsce. Szkoda jednak, że sezon dobiega końca… Ale z pewnością jest to ważny punkt, od którego można rozpocząć kolejny sezon światowy. Z nadzieją, że jest przynajmniej jeden włoski protagonista, żeby był i on, w ślad za tymi ostatnimi ważnymi wynikami.
Celestino Vietti przełożony
Z drugiej strony trudno zrozumieć sezon czołowego kierowcy zespołu VR46, który postąpił dokładnie odwrotnie niż jego rodak. Rzeczywiście, jeszcze gorzej: kto by pomyślał, że Celestino Vietti, który prowadził w klasyfikacji mistrzostw świata dzięki zwycięstwom i podium w pierwszej części sezonu, doszedłby prawie do końca z 5 wypadkami w 7 GP? Sekwencja wycofania się z wyścigu (8 w sumie, jedna tylko z powodu problemów mechanicznych), której Vietti nigdy nie umieścił w tabeli wyników ani w swoich latach Moto3, ani w swoim debiutanckim sezonie w Moto2. A za nim idą dziki Jake Dixon, Alonso Lopez i Pedro Acosta, trio gotowe ukraść nawet 5. miejsce na świecie, na którym jest teraz. Musimy postarać się ograniczyć szkody w Walencji, próbując zamknąć przynajmniej w strefie punktowej rok, który rozpoczął się z zupełnie innymi oczekiwaniami… Potem nadejdzie zima na odbudowę i powrót do ataku w 2023 roku, z nadzieją, że to będzie dobry rok.inny.
Zdjęcie: motogp.com