Najbardziej oczekiwany debiutant w kategorii Moto2 przeciwko rewelacji. Albo lepiej Piotr Acosta Ed Alonso Lopez, dwóch wielkich bohaterów bitwy o tytuł najlepszego debiutanta roku. W GP w Walencji, między ciągłym wyprzedzaniem a różnymi kontaktami, odbyła się również zdecydowanie błyskotliwa rywalizacja. Do tego stopnia, by „przestraszyć” Augusto Fernandeza, już bardzo spiętego na światową walkę i zmartwionego widza za nimi… Pojedynek, który trwał jednak kilka okrążeń, biorąc pod uwagę upadek kolarza Speed Up. Ale z pewnością są to znaki, których nie należy lekceważyć dla reszty kategorii. Dwaj Hiszpanie są już gotowi do wypowiedzenia się w 2023 roku.
Pedro Acosta, rekin
„El tiburón de Mazarrón” (rekin Mazarróna) wylądował w klasie pośredniej po pokonaniu konkurencji w swoim debiutanckim roku Moto3. Moto2 to jednak coś innego i nawet komuś takiemu jak Pedro Acosta zajęło trochę czasu znalezienie odpowiedniego zespołu. Następnie zaczął się wspinać, zanim został zmuszony do zatrzymania się z poważną kontuzją nogi. Restart był „trudny” tylko przez kilka wyścigów (4. i 6. na mecie), potem znów został uwolniony. Po nim nastąpiło kilka kolejnych problemów, przyznanych mu jako debiutantowi, ale bilans końcowy mówi nam o trzech zwycięstwach (ostatnie w Walencji przed jego nowym mistrzem), dwóch kolejnych podium i pole position. Uwaga na Acostę w przyszłym roku, ale na pewno nie tylko na niego.
Alonso Lopez, magik
21-latek z Madrytu przyjechał po 7 GP i jako rezerwowy wkrótce zaczął robić „magię”. Pseudonim wybrał sam Alonso Lopez podczas rundy na Phillip Island, po czym wygrał z niemal żenującym sprawdzianem wyższości. I nie było to nawet pierwsze zwycięstwo, jakie przyszło na etapie San Marino. Wcześniej na Silverstone zdobył pierwsze podium świata w tej kategorii, do którego dołączyły jeszcze dwie osoby. Jeśli spojrzymy na wszystkie wyniki, w 13 GP naliczymy ledwie dwa zera (zmiana „Alonshow” w Walencji nie przyniosła dobrego) i 8. miejsce jako najgorszy wynik! Lopez wszedł do Mistrzostw Świata Moto2 z prostą nogą i, podobnie jak wspomniany kolega, jest naprawdę przerażający.
Zdjęcie: motogp.com