To będzie jego pierwszy pełny rok w JuniorGP. Alessio Mattei jest trzecim napastnikiem wystawionym przez zespół MTA na ten nowy sezon w Moto3 Junior, obok potwierdzonych Xabiego Zurutuzy i Kotaro Uchiumiego. Młody jeździec z Marchii już w zeszłym roku po raz pierwszy rzucił okiem z dziką kartą w ostatnim spotkaniu w Walencji, teraz zmierzy się z wyzwaniem w pełnym wymiarze godzin. W tym samym czasie Mattei, który w październiku przyszłego roku skończy 17 lat, uczęszcza na kurs ITIS „Enrico Mattei” Meccanica, który bardzo mu się podoba, nawet jeśli w tym roku staje się on nieco bardziej złożony właśnie ze względu na jego zaangażowanie w Mondialino. Ale kim jest ta nowa twarz mistrzostw? Czy wiesz, kto jest jego wzorem do naśladowania? To i wiele więcej w naszym wywiadzie.
Alessio Mattei, gdzie zaczyna się Twoja motocyklowa historia?
Zawsze kochałem silniki, mój tata dał mi trochę pasji. Nie ścigał się, ale zawsze miał motocykl i zawsze jeździliśmy na przejażdżki, kiedy byłem mały, to mnie relaksowało. W wieku sześciu lat dali mi chiński mini rower: wypożyczaliśmy wtedy kombinezony, kaski i wszystko, tak stawiałem pierwsze kroki. Kiedy zdecydowałem, że mi się to podoba, że chcę uczynić z tego mój sport, moją rozrywkę, wtedy zaczęli kupować mi wszystko i trochę poważniejszy mini rower, Polini.
Stamtąd zacząłeś od pierwszych wyścigów.
Przez kilka lat brałem udział w międzyregionalnych mistrzostwach UISP, potem przerzuciłem się na automatyczną Ohvale 110 w CNV w dwuletnim okresie 2017-2018. W tym okresie mój obecny trener Tiziano Tamagnini zaczął towarzyszyć mi w przygotowaniu fizycznym i technicznym. Następnie zdecydowaliśmy się przejść na mocniejszy motocykl, ale nadal w Ohvale, więc wzięliśmy 160 z biegami. W tym samym roku ścigałem się również w CIV. Później chciałem przejść do PreMoto3, ale nie mogłem tego zrobić od razu, bo nie mogliśmy znaleźć budżetu. Więc rzuciłem się w wir Moto4 na MES i zająłem drugie miejsce, ze złym startem w ostatnim wyścigu, który nie pozwolił mi wrócić do grupy. Nie mogłem więc grać o mistrzostwo do samego końca.
Oto lądowanie w CIV.
Przesiadłem się na Phantoma, zrobiłem z nimi sezon PreMoto3 po dzikiej karcie w ostatnim wyścigu CIV 2020, ukończyłem mistrzostwo Moto4. Ponieważ poszło dobrze, zrobiliśmy razem sezon 2021. Nie było łatwo, mieliśmy wiele problemów technicznych, ale w każdym razie dobrze się dogadywałem iw 2022 roku zdecydowaliśmy się razem przeskoczyć do Moto3 z nowym silnikiem 450 dla wszystkich. Przejechałem sezon z M&M Technical Team i zbliżyłem się do podium w Vallelunga, tylko przez mój błąd na dwa okrążenia przed końcem zająłem 6 miejsce. Poza tym to był trudny rok, mimo że bardzo dobrze dogadywałem się z drużyną. Następnie w 2022 roku odbyły się również selekcje do Red Bull Rookies Cup w Modenie, co było dla mnie ważną okazją.
Ale przede wszystkim wszystko zależy od twojej pierwszej dzikiej karty w JuniorGP.
Po 11. miejscu w CIV na torze Imola, po weekendzie, w którym trochę się zregenerowałem, ścigaliśmy się w Walencji z zespołem MTA Alessandro Tonucciego. Rozglądaliśmy się już wokół, aby zdecydować, co robić w 2023 roku, potem skontaktowaliśmy się z Alessandro i podczas rozmowy okazało się, że jest wolne miejsce na dziką kartę, bez żadnych celów, tylko po to, by zdobyć doświadczenie. Ruszyliśmy na łeb na szyję.
Alessio Mattei, jakie wrażenie na tobie zrobił?
I naprawdę miłe otoczenie, wielu nam mówiło, ale tak jest naprawdę inny poziom! C„Potrzebujesz dużego doświadczenia, aby jechać szybko, ale ja świetnie się bawiłem, to pierwsza rzecz. Szkoda kraksy w kwalifikacjach, po wyścigu 1 motocykl zgasł na starcie, a potem przód zamknął się na ostatnim okrążeniu. Złamałem lewą rękę, ale kilka godzin później i tak zrobiłem drugi wyścig, mimo że nie byłem w stanie jechać szybko, bo to bardzo bolało. Ale najważniejsze, że to zrobiłem!
Ten weekend był pierwszym krokiem w kierunku porozumienia na rok 2023.
Po dzikiej karcie utrzymywaliśmy kontakt, a potem osiągnęliśmy porozumienie. W tym roku mogę wreszcie powiedzieć, że pojadę z nimi na JuniorGP. To będzie bardzo emocjonujący sezon, bo poziom jest naprawdę, naprawdę wysoki! Pierwszym celem będzie zdobycie dużego doświadczenia i uczenie się od najlepszych: ci, którzy finiszują z przodu, to faceci, którzy następnie pojadą na Mistrzostwa Świata, ponieważ tam byłoby dużo rzeczy! Nie mogę się doczekać, żeby zacząć.
Alessio Mattei, jak ci idzie z zespołem MTA?
To naprawdę topowy zespół, pracowałem z nimi w Walencji i bardzo dobrze się dogadywaliśmy. Frigno też [Federico Fergnani], szef załogi, którego miałem w zeszłym roku, powiedział, że jestem dobrym kierowcą. Najważniejsze, że to nie tylko drużyna, ale i duża rodzina. W tym roku do zespołu dołączą nowi członkowie, ponieważ niektórzy są bardzo zajęci Mistrzostwami Świata. Ale poznałem ich w zeszłym roku, kiedy obaj byli mistrzami i są naprawdę miłymi ludźmi, twardo stąpającymi po ziemi.
A z nowymi kolegami z drużyny?
Xabi [Zurutuza] zażartował mi, jak tylko przyjechałem, balon z wodą już pierwszego dnia! Ale to bardzo dobrzy i przyjaźni jeźdźcy, zaprzyjaźniliśmy się też poza torem, od czasu do czasu ze sobą rozmawiamy, piszemy do siebie. W Walencji znali już tor i miałem to szczęście, że otrzymałem od nich kilka rad.
QJaka była największa różnica/trudność między mistrzostwami Włoch a JuniorGP?
Są zawodnicy JuniorGP, którzy od czasu do czasu zdobywają dzikie karty we Włoszech i już zauważyłem jedną rzecz: są to jeźdźcy, którzy od razu są silni! Mają duże doświadczenie, niektórzy ścigają się w tej kategorii od 3-4 lat i znają motocykl na 100%. Krótko mówiąc, bardzo szybko się dostosowują, więc trzeba nadążać.
A na poziomie technicznym?
W zeszłym roku z zespołem M&M miałem Mahindrę z silnikiem 450, unikalnym w tej kategorii, iw porównaniu do JuniorGP KTM 250 to bardzo się zmienia. Musisz utrzymywać wysokie obroty silnika 250, ale potrzebujesz też innego stylu jazdy. Oczywiście te dwie ramy są różne, więc uznałem, że KTM jest trudny do zrozumienia: nauczenie się go zajmuje trochę czasu, ale kiedy ci się uda, ma pewne rzeczy, których nie mają inne motocykle. To zrzędliwy rower, ale dający dużo frajdy.
Jak się teraz czujesz fizycznie, zwłaszcza z ręką?
Ręka jest bardzo dobra. Wróciłem na rower w lutym, bo kazali mi nie trenować za dużo do końca stycznia, bo od końca października miałem wolne. Ale kiedy wróciłem na siodło, czułem się bardzo dobrze, nie czułem żadnego bólu, więc jest w 100% zagojony. Problemem była głównie regeneracja treningów ramion, mając złamaną rękę nie mogłem robić zbyt wielu rzeczy i straciłem trochę tonusu mięśniowego. Poczułem to podczas pierwszego wypadu na rower, ale potem ciężko trenowałem i odzyskałem to, co straciłem, teraz jest już dobrze.
Alessio Mattei, równolegle do motocykli istnieje również zaangażowanie szkoły w zarządzanie. Jak się masz?
Od przyszłego tygodnia będę bardzo rzadko chodzić do szkoły, dlatego w ostatniej lekcji wziąłem się za pięć czeków i dwa pytania. Wszystko poszło dobrze, z wyjątkiem matematyki, mojej słabości od czasów gimnazjum. Później będę mógł zrobić maksymalnie dwa sprawdzenia, będzie trochę trudniej. Ale nadal jestem częścią szkolnego projektu sportowego jako wysokiej klasy sportowiec, co pomaga mi zorganizować się w nauce.
Czy profesorowie pomagają ci w tym sensie?
Niektórzy tak, bo rozumieją, a może nawet pasjonują się silnikami, podczas gdy inni nie przejmują się zbytnio, w rzeczywistości jest to denerwujące, ponieważ muszą się do mnie „dostosować”, powiedzmy. Na razie jednak żadnego haczyka, wszystko jest w porządku.
Wracając do rowerów, jak przygotowania do nowego sezonu?
Do zeszłego tygodnia trenowałem na rowerze, potem 26-27 będziemy mieli testy w Estoril, na torze pierwszego wyścigu w roku. Jeden z torów, których będę musiał się nauczyć, poza Walencją, na której już się ścigałem. Ale bardzo lubię odkrywać nowe tory, na których nigdy nie jeździłem, a Estoril z zewnątrz wygląda dla mnie bardzo pięknie i nie mogę się doczekać ścigania się tam. Rower będzie wymagał naprawy, ale spotkałem ją w zeszłym roku na cztery dni w Walencji i powiedzmy, że „masa” została już zrobiona.
Czy miałeś już okazję „przestudiować” wszystkie obwody, czy zrobisz to później?
Mogę powiedzieć, że trochę ich „znam”, w tym sensie, że grałem w nie w grach wideo od dziecka! To może nie zająć dużo, ale przynajmniej masz pierwsze wrażenie. Nauczę się dobrze jednego toru na raz, na razie studiuję Estoril, trochę o trajektoriach i przełożeniach, których mógłbym użyć, ale prawdziwa praca z pewnością będzie, kiedy pojadę tam jeździć. Pamiętam na przykład, jak poznałem Imolę, jeden z najtrudniejszych torów na świecie: grając go na spektaklu, miałem bardzo mały pomysł, potem częściowo się odnalazłem, kiedy się odwróciłem.
Będziesz ścigał się z numerem 37, czy jest jakiś szczególny powód?
Nie mam dokładnego powodu… Jeszcze lepiej, jest mały powód. Moim ulubionym kolarzem jest Valentino Rossi, ale bardzo lubię też Pedro Acostę, jestem nim zainspirowany. Nie dostałem numeru 37, ponieważ on go miał, ale powiedzmy, że to częściowo mały powód.
Masz jakiś sezonowy cel czy jeszcze nie?
Nie chcę stawiać sobie określonego celu, zobaczę po pierwszym wyścigu. Już chciałbym zdobyć kilka punktów w tym pierwszym sezonie, byłoby bardzo miło.
Alessio Mattei, na zakończenie: jako kierowca MTA, jak minął światowy wyścig w Austin?
Tyle wzruszenia, gdy zobaczyłam tam Ortolę! W innych GP zawsze prowadził w kwalifikacjach, potem w wyścigu nigdy nie był w stanie ukończyć. Byłem bardzo szczęśliwy zarówno dla zespołu, jak i dla Ortoli, pierwszego zwycięstwa! Nawet jeśli było też trochę złego przeczucia w stosunku do Stefano, który upadł i został ranny. Ale widziałem, że przeszedł już operację i będzie w Jerez, więc jestem szczęśliwy. Cieszę się również ze wszystkich chłopaków w zespole, naprawdę dobra rzecz wydarzyła się w Austin.