Max Verstappen nadal dominuje w F1, podczas gdy Ferrari popełnia samobójstwo na tym samym torze Silverstone, na którym rok temu wygrał Carlos Sainz, oswajając samego Holendra. Inwolucja Scuderii jest namacalna. Na oczach 480 000 widzów, którzy zgromadzili się na GP Wielkiej Brytanii, zarówno Hiszpan, jak i Charles Leclerc byli przytłoczeni różnymi błędami strategicznymi. To nie działa w ten sposób.
Perfekcja Maxa Verstappena
Holenderski as świętuje ósmą pieczęć tego triumfalnego sezonu w zaledwie dziesięciu GP. Verstappen był doskonały. Na starcie dwaj chłopcy z McLarena, Lando Norris i Oscar Piastri, spisali się doskonale, narażając mistrza świata na kłopoty. Norris objął prowadzenie, niwecząc pole position Holendra, podczas gdy Piastri po spektakularnej walce zrzekł się drugiego miejsca. Ale gdy tylko grupa się wydłużyła, Max Verstappen natychmiast wysunął głowę do przodu. Potem wszystko doskonale zarządzał: samochodem, oponami, strategią. Nawet samochód bezpieczeństwa, który wyjechał z powodu awarii Haasa Magnussena, nie zachwiał kierownictwem Red Bulla. W tej chwili parowanie kierowca-maszyna wydaje się nie do pokonania.
Ferrari na łasce fal
Scuderia wybrała konserwatywną strategię dotyczącą ogumienia, która nie opłaciła się. Charles Leclerc został wezwany jako pierwszy, na okrążeniu 19 z 52 zaplanowanych, aby zmienić oponę na twardą. Błąd krytyczny. Jakby tego było mało, taki sam wybór postawiono przed Carlosem Sainzem. Werdykt toru był bezlitosny: dziewiąty Leclerc, dziesiąty Sainz. Krótko mówiąc, katastrofa.