Aktualny mistrz Włoch Moto3 w swoim debiucie w JuniorGP. Cesare Tiezzi stoi przed nowym i ważnym wyzwaniem, wyraźnie nie prostym, ale małymi i stałymi krokami naprzód. W ostatniej rundzie w Barcelonie urodzony w 2005 roku Piemontczyk z AC Racing zdobył pierwszy punkt, niezły zastrzyk pewności siebie przed kolejnymi wyścigami. Dotknij długiej przerwy do października, ale teraz Tiezzi, po zdobyciu matury, ma czas na krótkie wakacje przed powrotem do treningów. Celem jest rozpoczęcie od miejsca, w którym się zatrzymał, aby kontynuować wspinaczkę w tabeli. Ale jak oceniasz swój dotychczasowy rok 2023? Musimy go posłuchać, oto co nam powiedział.
Cesare Tiezzi, jak idzie ten pierwszy sezon JuniorGP?
To trudne mistrzostwa, poziom jest bardzo wysoki i krok po kroku poprawiamy się. Nieznajomość torów i motocykla jest jednak sporym utrudnieniem zwłaszcza na początku, trzeba mieć dużo cierpliwości. W ostatnim wyścigu zdobyliśmy jednak pierwszy punkt! Szczerze mówiąc, spodziewałem się, że szybciej zbliżę się do ważnych wyników, ale w Walencji była też kontuzja nadgarstka, która trochę spowolniła mój wzrost. Ale teraz znów zacząłem trenować na pełnych obrotach i skończyłem też szkołę: widzieliśmy to w Barcelonie, zmniejszyliśmy stratę do liderów i coraz bardziej zbliżamy się do czasów. Mamy nadzieję, że po przerwie nadal będziemy się rozwijać.
Miałeś w tym roku maturę, jak poszło? Jak sobie z tym poradziłeś?
Ukończyłem Liceum Nauk Stosowanych. To było trudne, ale jestem szczęśliwy, wszystko poszło dobrze! Do czasu przed egzaminami dawałam sobie radę ze wszystkim, nawet profesorowie pomagali mi odrabiać sprawdziany czy pytania, kiedy mi to bardziej odpowiadało. Z drugiej strony tuż przed egzaminem był nieco bardziej wymagający, bo miałem dużo nauki i trochę zaniedbałem treningi.
Patrząc na stronę fizyczną, jak się masz?
Nadgarstek jest w porządku, ostatecznie nie było to nic poważnego, ale przez jakiś czas nie pozwalało mi jeździć na rowerze i to był największy problem. Nigdy nie odczuwałem dużego bólu, ale żeby nie pogarszać sytuacji, odpoczywałem przez kilka tygodni i kiedy wróciłem, nie byłem tak przygotowany, jak bym chciał.
Cesare Tiezzi, co do tej pory było największą trudnością?
Największą różnicą jest to, że tutaj od pierwszych okrążeń wszyscy są bardzo, bardzo agresywni. Jeśli nie jesteś od razu bardzo zdeterminowany, istnieje ryzyko utraty wielu pozycji i zagrozenia wyścigu, nawet jeśli tempo jest na lepsze pozycje. Jeśli utkniesz na początku, trudno jest się wydostać, to jest coś, nad czym muszę dużo pracować.
Masz dużo czasu na torze przed wyścigami, czy to pomaga?
Jest wiele zmian, ale dużą część czasu trzeba poświęcić na pracę przy rowerze, więc ostatecznie w cztery dni nie jeździmy tak dużo. Niestety, ponieważ był to mój pierwszy rok, potrzebowałbym go, aby nauczyć się wszystkich nowych rzeczy.
Rób krok po kroku, wciąż jesteś nowicjuszem.
To jest główny punkt. Zaczynając od zbyt wysokich oczekiwań, wynik może być gorszy z psychologicznego punktu widzenia.
Cesare Tiezzi, czy znalazłeś „wadę” do naprawienia w tych wyścigach?
Z jeździeckiego punktu widzenia nie ma nic szczególnego, nad wszystkim muszę trochę popracować. Ze strategicznego punktu widzenia zauważyłem jednak, że nie jestem jeszcze zbyt dobry w zarządzaniu grupą innych kolarzy. W Moto3 strumień powietrza jest bardzo ważny, znalezienie odniesienia, a bardziej doświadczeni są dobrzy w wychwytywaniu każdej nadarzającej się możliwości, podczas gdy ja się gubię. W miarę upływu wyścigów mam nadzieję, że nauczę się więcej i więcej.
Jak myślisz, jaki jest twój najlepszy weekend do tej pory? Co jednak było najgorsze?
Myślę, że najlepsza była druga runda roku w Walencji. Pomimo kontuzji w sobotę, był to weekend, w którym najlepiej czułem się na motocyklu i byłem najbliżej liderów. Najgorsza jednak była następująca: z powodu kontuzji nie było mnie przez kilka tygodni, a kiedy wróciłem, byłem w bardzo trudnej sytuacji. Trudno mi też było zrozumieć Jerez: bardzo szybkie i płynne odcinki przeplatane ostrym hamowaniem, to był dla mnie najtrudniejszy tor. Następnie pracowaliśmy nad rowerem w złym kierunku.
Jeśli chodzi o czucie w siodle, w jakim procencie jesteś?
Powiedziałbym, że 75%. Czasami nie mam odpowiedniego przeczucia, aby odważyć się trochę bardziej lub użyć siły w pewnych sytuacjach, czasami nie czuję, że rower jest taki mój.
Cesare Tiezzi, jak ci idzie z drużyną i twoim kolegą z drużyny?
Z zespołem staramy się pracować przede wszystkim nad mną i moim sposobem jazdy, starając się przeanalizować punkty, w których najbardziej mi brakuje. Z moim kolegą z drużyny [Luca Lunetta] Nic mi nie jest! W miarę możliwości zawsze sobie pomagamy, bardzo się z tego cieszę.
Czy jest ktoś jeszcze, na kogo zwracasz szczególną uwagę na torze?
Zawsze staram się pracować nad rywalami, którzy są mi najbliżsi, zawsze starając się robić krok po kroku i powoli wspinać się w rankingach. Pierwszymi celami są kolarze trochę szybsi ode mnie, nie patrząc od razu na tych pierwszych, którzy są w tej chwili dalej. To byłby zbyt ambitny cel.
Teraz JuniorGP ma przerwę. Jakie macie plany do października?
Kilka dni wolnego z przyjaciółmi, by potem wrócić do normalnych treningów. Potem będą inne plany na wyścigi, byłby to najlepszy sposób na utrzymanie mnie w treningach. Bardzo chciałbym wystartować w CIV w Misano, miejmy nadzieję, że nam się to uda!
Zdjęcie: Social-Cesare Tiezzi