W Katarze Luca Marini stanął na drugim podium w sezonie, ale po raz kolejny zabrakło mu pierwszego zwycięstwa w MotoGP. Mimo startu z pole position kierowca Mooney VR46 Racing Team nie był w stanie dotrzymać kroku duetowi Bagnaia-Di Giannantonio, który od pierwszego okrążenia biegł sprintem po zwycięstwo. Opuszcza Losail z podwójnym podium i w rundzie finałowej w Walencji będzie próbował zaatakować piąte miejsce w tabeli.
Kolejne stracone zwycięstwo
Po fatalnym upadku w Indiach, podczas którego złamał obojczyk i zrujnował weekend koledze z drużyny Marco Bezzecchiemu, Luca Marini powrócił do świetnej formy podczas GP Kataru. „To prawda, jestem bardzo zadowolony. Podium w sprincie, pole position z rekordowym okrążeniem i trzecie miejsce w wyścigu. To był dobry weekend„. Pozostaje gorzki posmak w ustach, że nie udało mi się jeszcze wspiąć na najwyższy stopień podium…”Brakuje mi tego zwycięstwa, ale w tym wyścigu dałem z siebie wszystko. Zwycięstwo nie było możliwe. Zauważyłem to, gdy Pecco Bagnaia wyprzedził mnie na pierwszym zakręcie, mimo że dobrze wystartował z pole position. W tym sensie już zrujnował mi wyścig“, zażartował brat Valentino Rossiego.
To ostatnie występy Luca Mariniego na pokładzie Ducati Desmosedici, po wyścigu w Walencji odwraca kartkę. W międzyczasie cieszy się wyzwaniem o mistrzostwo świata, w którym bierze udział jego kolega z drużyny z Akademii. „Pecco Bagnaia lepiej radzi sobie z presją. Nie wolno nam zapomnieć. To trzeci rok z rzędu, w którym walczy o tytuł MotoGP, Jorge nie jest jeszcze do tego przyzwyczajony„. Oficjalne ogłoszenie przeprowadzki do Repsol Honda również nadejdzie w ciągu najbliższych kilku dni, podczas weekendu Losail cisza. „Będziesz musiał uzbroić się w cierpliwość jeszcze przez tydzień„.
58 Ilustrowana historia inspirowana twórczością Marco Simoncellego – Na Amazonie
Foto: Zespół wyścigowy Mooney VR46