Franco Morbidelli próbuje się uśmiechnąć, ale nie jest to łatwe. Grand Prix San Marino odbywa się kilka kilometrów od jego domu, są na nim obecne wszystkie najbliższe mu osoby, ale weekend z pewnością nie zaczął się najlepiej. Podczas wolnych treningów miał wiele problemów ze swoją Yamahą i jego przyszłość jest nadal niepewna. Rynek cały czas żyje pełną parą i zapewne znajdzie siodło, jednak jego dzisiejsza sytuacja na pewno nie jest najlepsza.
„Naprawdę wspaniale jest ścigać się w Misano – mówi Franco Morbidelli do Corsedimoto – Żałuję tylko, że nie mogę być na czele wyścigu, w którym na trybunach, na torze są moi przyjaciele, którzy mnie odwiedzają. W każdym razie jestem wysportowany, wysportowany i zawsze pozytywnie nastawiony.”
W tym roku na padoku dużo mówiło się o Twoim możliwym przybyciu na Mistrzostwa Świata Superbike. Czy jest w tym jakaś prawda?
„Nie, nie… Wszyscy po prostu rozmawiają”.
Czy jest coś nowego na przyszły rok?
“Nie, jeszcze nie. Poczekajmy”
Tymczasem gorzki piątek dobiega końca.
„Nie mogę być zbyt zadowolony z dzisiejszego popołudniowego występu. Opona, którą wypróbowaliśmy podczas pierwszego przejazdu treningowego, wyraźnie nie spełniała swoich oczekiwań, więc pierwszy przejazd drugiego treningu był bezużyteczny. Potem musieliśmy założyć bardzo zużyty nośnik, ale i tak go wziąłem trochę danych. Potem w pierwszym ataku miałem problem techniczny, więc musiałem go pominąć. Musiałem zmienić motocykl, zrobiłem tylko jeden i nie przekroczyłem 1’31″7, co nie wystarczy, aby dostać się do pierwszej dziesiątki, więc to był trochę taki dzień. Zobaczymy jutro”.
Wspaniała biografia Jonathana Rei: „In Testa” dostępna na Amazon