Zbyt namiętny, zbyt prawdziwy dla dzisiejszego motocykla. Loris Reggiani był jednym z najbardziej lubianych kierowców w historii. Zdobył serca ludzi swoim talentem, ale także swoim ogromnym człowieczeństwem. Loris Reggiani daleki jest od stereotypowego motocyklizmu, poprawności politycznej, imprez dla sponsorów i mediów oraz show. Rozrywka tak, ale na torze wśród kolarzy, którzy się biją, a nie na imprezie medialnej, gdzie udają, że dobrze się bawią na swoich motocyklach, podczas gdy nie mogą się doczekać, aż wyjdą do warsztatu, żeby porozmawiać z mechanikami. „Reggio” jest niezwykle autentyczne, ma w sobie ładunek człowieczeństwa, którego często brakuje. W pierwszej części wywiadu z Corsedimoto prześledziliśmy kilka etapów jego życia (przeczytaj tutaj), teraz przejdźmy do konkretnych tematów.
Loris Reggiani, dlaczego przestałeś być komentatorem telewizyjnym?
“Wiele zostało powiedziane, robiłem to przez dziesięć lat iw końcu wysiłek znacznie przerósł gust. To głupia robota, bo często mówią bardzo błahostki, co wymaga niewielkiego wysiłku i pozwala bez wysiłku dobrze zarobić. Jest to praca, którą uważam za bardzo nieciekawą. Lecisz wieloma samolotami, zawsze widzisz te same tysiące ludzi i te same miejsca, ponieważ cały swój czas spędzasz w padoku. To prawda, zmieniasz kraj, ale zostajesz tam na weekend, najpotrzebniejsze rzeczy. Nigdy nie ma czasu na poznawanie innych kultur i dobre zwiedzanie miast. To tak, jakby jeden był zamknięty przez kilka dni w tym samym kraju, który jednak przenosi się z jednego kraju do drugiego. Poza tym sposób prowadzenia komentarza przestał mi się podobać tak jak na początku i nie poprawił się, wręcz przeciwnie. Im dłużej to trwa, tym gorzej”.
Czy komentarz bardzo się zmienił, ale nie tylko, nawet samo życie pilotów?
„Śledzę wyścigi z domu, często utożsamiam się z kolarzami i chce mi się ich opłakiwać. Wszystko odbywa się w imię rozrywki, pieniędzy, Mistrzostwa Świata coraz bardziej upodabniają się do Formuły 1. Wyścigi są dublowane, wprowadzane są wyścigi sprinterskie, decyzje podejmowane są na skórze kolarzy bez ich najmniejszego angażowania . Muszą cierpieć i tyle. Teraz wszyscy chłopcy, nawet bardzo młodzi, muszą być profesjonalistami i brakuje entuzjazmu, pasji i rozmachu z przeszłości„.
Czy piloci chcieliby robić coś jeszcze?
“W rzeczywistości motocyklista po prostu chce jeździć na motocyklu, dodawać gazu, aw środku wszystko inne go nie obchodzi. Biegałby też za darmo, robi to z pasji. Kiedy startuje, na pewno nie robi tego z myślą o zarobieniu nie wiadomo jakich kwot, nie interesują go sponsorzy, ale teraz chłopcy już w czwartek muszą iść na tor, w pełni się widując. Bądź dostępny dla telewizorów, które muszą tworzyć treści do wypełnienia, muszą uczestniczyć w wydarzeniach instytucjonalnych i robić to, co im się każe z góry. Wszyscy są równi i jednakowi. To jest szalone. Motocykle powinny być pasją, a nie te rzeczy, to jest biznes, ale tak już jest”.
Ogólnie rzecz biorąc, czy ekscytują cię Mistrzostwa Świata 2023?
“Podobają mi się dzisiejsze wyścigi, jest nadmiar mocy Ducati i są dobre. Oczywiście fajnie byłoby zobaczyć więcej bitew między różnymi budowniczymi. Teoretycznie rower powinien liczyć się za pięćdziesiąt procent, a rowerzysta za kolejne pięćdziesiąt procent, ale absolutnie tak nie jest. Dziś rower liczy dużo więcej i nie jest zbyt ładny, nie widać wszystkich prawdziwych wartości w terenie. Ale są też ciekawe i piękne wyścigi do oglądania”.
Fotka MotoGP.com
