Boris Casadio nie stworzył hasła, ale styl, nowy sposób opowiadania i przeżywania Grand Prix. Od ponad dwudziestu lat jest „The Motor Voice”, oficjalnym mówcą wyścigów samochodowych i imprez odbywających się we Włoszech. Boris Casadio jako pierwszy wprowadził muzyczne przerywniki na torach wyścigowych, by przekazać entuzjazm, pasję, ale w sposób dyskretny, bez krzyków. Nazywany „BullDog”, niektórzy nazywają go „humanistą silników”, ponieważ ma dyplom z historii i mówi o motocyklach i Formule 1 z szacunkiem, spokojem, bez szukania sensacji. Jest sobą, nigdy nie naśladował żadnego innego mówcy i zawsze potrafi się odnowić, zawsze nadążać za duchem czasu.
Boris Casadio, jak podszedłeś do świata silników?
„Zawsze byłem rozmowny, zacząłem mówić bardzo wcześnie. Pochodzę z Romagna i tutaj pasja do silników jest w każdym DNA. W latach 1976-2000 mój ojciec był dyrektorem sportowym Moto Club Faenza, który zarządzał torem Monte Coralli Cross. Był zaangażowany w organizację Krzyża Świata od końca lat 70-tych do początku lat 90-tych. Następnie pracował nad pierwszą edycją Mistrzostw Europy w Prędkości, powrócił w 1981 roku po długiej nieobecności. Później założył zespół z kilkoma partnerami, najpierw był aktywny w motocrossie, potem w speedzie, a w praktyce przeszedłem bezpośrednio od żołnierzyków do motocykli”.
Dlaczego zdecydowałeś się zostać mówcą, a nie pilotem?
„Zawsze kochałem motocykle, ale nigdy nie marzyłem o rywalizacji: nie miałem talentu, krótko mówiąc, nie miałem predyspozycji. Lubię jeździć motocyklem, ale jeżdżę powoli, wśród gór, jako turysta, ciesząc się widokami, a potem zatrzymując się, by zjeść”.
Kiedy zadebiutowałeś jako mówca?
„Jako dziecko byłem fanem Trampas Parker, przyjechał do Faenzy i tutaj wygrał Włoch. Padało, było ciemno, oficjalny mówca wyszedł i poprosili mnie, żebym go nagrodził pod jego namiotem. Miałem 15 lat i wciąż pamiętam podekscytowanie wypowiedzeniem jego nazwiska bez mikrofonu, ale głośną deklamacją jego wyczynów. Od którego dnia nie przestałem. Wcześniej zajmowałem się tylko motocrossem i nagrodami, potem zacząłem szybko dzięki Giuseppe Morri”.
Jak doszło do spotkania?
„Był prezesem FMI Emilia Romagna, a ja byłam prelegentem na regionalnych wyścigach przełajowych. Początkowo zadzwonił do mnie na ceremonię wręczenia nagród, a potem zdecydował, że pozwoli mi również iść na tor. Kiedy on i Fantini zorganizowali CIV, natychmiast stałem się oficjalnym głosem mistrzostw. W międzyczasie zacząłem też pracować jako dziennikarz, prowadząc telewizyjne transmisje motocyklowe w lokalnych stacjach, a w 2001 roku wstąpiłem do Zakonu Dziennikarzy”.
Jakie było twoje pierwsze Grand Prix jako oficjalny mówca?
„Ostatnia runda Mistrzostw Świata Superbike w Imoli w 2002 roku, potem ponownie komentowałem Formułę 1 w Imoli i od 2007 roku do dziś opowiadałem o wszystkich edycjach Grand Prix San Marino i Rimini Riviera MotoGP. Pracowałem też w crossie i wielu innych imprezach”.
Czy możesz wyjaśnić swoją filozofię?
„Nigdy nie jestem bohaterem, nie chcę być, ale jestem gawędziarzem. Chcę jak najlepiej opisać to, co dzieje się w danym momencie tym, którzy są na torze, ale na padoku lub w innej części toru. Chciałbym, aby widzowie w moich słowach mogli wyobrazić sobie etapy wyścigu i dowiedzieć się czegoś więcej o kierowcach, technikach i pojazdach. Zawsze przygotowuję się na maksimum, nawet jeśli muszę komentować wyścig minimoto. Dla mnie to kwestia powagi i szacunku, więc pod pewnymi względami moja postawa jest taka sama zarówno w wyścigu MotoGP, jak iw amatorskim trofeum. Kiedy tylko jest to możliwe, uwielbiam przeplatać słowa muzyką rockową, kolejną moją wielką pasją. Byłem pierwszym, który zrobił to z prędkością ”.
Jak wygląda weekend typowego prelegenta?
„Oświadczam, że nie jestem palaczem, a w weekend Grand Prix zachowuję się jak… sportowiec. Wstaję wcześnie, jem lekkie posiłki i nie piję alkoholu. Dodatkowo dbam o swój głos naturalnymi produktami i konkretnymi ćwiczeniami. Czasem przed wyścigami mamy spotkania organizacyjne w celu uzgodnienia szczegółów, komentarza przez cały weekend wyścigowy i ceremonii wręczenia nagród. W niedzielny wieczór mogę wreszcie rozkoszować się lampką wina”.
Przyszłe projekty?
„Mam prawie 47 lat i jestem również przedsiębiorcą komercyjnym. Kocham to co robię, zawsze staram się doskonalić i rozwijać. Może chciałbym przeprowadzić dogłębny program telewizyjny, aby opowiedzieć za kulisami sportów motorowych i przekazać tę samą pasję publiczności ”.