Nie ma mowy: mocy Alvaro Bautisty nie da się zarysować nawet na dystansie sprintu. Przynajmniej nie w Montmelò, domowym ogrodzie Madrilenczyka: z tym jest pięć zwycięstw z rzędu, wszystkie dominujące od początku do końca. Tym razem Alvarito powstrzymał zwykłego Topraka Razgatlioglu i Jonathana Reę, ale nawet nie przejął się deszczem, który na ostatnich dwóch okrążeniach mógł zakłócić wynik mini-wyzwania. Gigant.
Bautista nie boi się już niczego
Mówiono, że Alvaro Bautista ma alergię na wodę, ale przynajmniej na tym torze pokazał, że nawet w trudnych warunkach, czyli śliskach na zdradzieckim asfalcie, daje sobie radę jak mistrz. Kiedy zaczął kapać, Ducatista miał około 2 sekund do stracenia, więc miał wszystko do stracenia. Trzy okrążenia do końca, ale Toprak i Rea byli w tyle, zwykle groźni w mieszanych warunkach. Zamiast tego nie stracił panowania nad sobą ani nie stracił swojej przewagi. Podczas gdy walczyli ze sobą, Alvaro odniósł swój dziesiąty sukces w roku, w jedenastu wyścigach. Próbując oprzeć się Toprakowi, Jonathan zamiast tego położył się w turze 1: odrzucona okazja. W końcowym chaosie pojawił się znakomity Andrea Locatelli, który uzupełnił Yamahę 1-2 na podium, choć na mniej szlachetnych stopniach.
O 14 ostatnie wyzwanie
Wczesnym popołudniem odbywa się trzeci i ostatni wyścig 4. rundy Mistrzostw Świata Superbike. Do przejechania pozostało 20 okrążeń.Możliwe przelotne opady deszczu, byłaby to rewelacyjna możliwość, która przywróciłaby prognozę do gry.