Superbike powrócił do 2019 roku, kiedy Alvaro Bautista z Ducati wygrał jedenaście z rzędu mistrzostw świata, które wydawały się zarchiwizowane i zamiast tego trafiły w ręce Jonathana Rea. Cztery lata później droga nie jest wyraźna, brakuje wyścigu Superpole Race w Indonezji, jedynej przeszkody dla aktualnego mistrza. Ale w pozostałych ośmiu wyzwaniach Bautista praktycznie nie miał rywali. Również w wyścigu 2 w Assen triumfował jako władca, porywając Topraka Razgatlioglu i Jonathana Reę do woli, z Irlandczykiem z północy, który ponownie wypadł z toru po zaledwie siedmiu okrążeniach. W zeszłym sezonie pomiędzy Trójką Wspaniałą doszło do prawdziwej konfrontacji, pełnej patosu. Ale Alvarito podniósł poprzeczkę, tym razem wyścigi się zaczynają i mniej więcej wiadomo, jak się zakończą. Yamaha i Kawasaki nie znalazły jeszcze rozwiązania, tymczasem Ducati ściga się w Mistrzostwach Świata, które poza nieprzewidzianymi wstrząsami wydają się już bezpieczne.
AKTUALIZACJA
Następny przystanek: Catalunya
Za dwa tygodnie Mistrzostwa Świata Superbike odbędą się na torze Montmelò na obrzeżach Barcelony. Tutaj Alvaro Bautista był nawet bliski sukcesu dwa lata temu z Hondą CBR, a we wrześniu zeszłego roku, z powrotem na Ducati, zdobył miażdżącego hat-tricka. Pokonanie go w jego legowisku będzie jeszcze trudniejsze niż gdzie indziej. Mistrzostwa Świata Superbike 2023 mają mistrza, który wydaje się nie do pokonania.