Roberto Tamburini wciąż nie znalazł siodła na 2023 rok. Zawodnik z Rimini chce się ścigać i pewnie coś zrobi, ale jego przyszłość jest wciąż nieznana. Od miesięcy porzucił nadzieję na ponowny udział w Mistrzostwach Świata Superbike lub na start w Mistrzostwach Świata Supersport. Jest zorientowany na Endurance World Championship i nic nie jest jeszcze pewne. Chciał też wziąć udział w Mistrzostwach Włoch Superbike, ale nic. I pomyśleć, że w 2022 roku dziesięciokrotnie zdobywał punkty w Mistrzostwach Świata Superbike z bardzo prywatną Yamahą.
„Dziewięćdziesiąt dziewięć procent nie będę ścigał się w CIV Superbike – mówi Roberto Tamburini do Corsedimoto – Chętnie bym to zrobił, bo udział tylko w trzech wyścigach Endurance to trochę mało. Zakładając, że będę mógł ścigać się w ERZ, ponieważ mam różne kontakty, ale do tej pory nie podpisałem kontraktu z żadnym zespołem. Do tej pory wciąż jestem na piechotę, ale chcę konkurować. Właśnie skończyłem 32 lata, wróciłem z dobrego sezonu w Mistrzostwach Świata Superbike i czuję się u szczytu kariery, na pewno nie na emeryturze”.
Spodziewałeś się, że będziesz miał tyle problemów ze znalezieniem zakwaterowania na 2023 rok?
„Miałem nadzieję, że nie, ale realistycznie wiedziałem, że będzie to trudne, ponieważ jestem kolarzem bez budżetu. Znam dobrze świat motocykli i wiem, że szybka jazda po torze to za mało. Gdybym miał sponsorów, nie miałbym problemu ze znalezieniem ich, mogłem wybrać motocykle i drużyny. Zamiast tego nic. Miałem kilka ofert, ale nic ciekawego i po tych wszystkich latach, jeśli muszę biegać w kółko, żeby to zrobić i być może stracić trochę pieniędzy z kieszeni, to nie ma sensu”.
Czy myślałeś o zagranicznych mistrzostwach?
„Tak, ale nic nie zostało zrobione. Brałem też pod uwagę Mistrzostwa Francji, ale to samo dotyczy CIV. Teraz mam nadzieję, że uda mi się wystartować w Endurance World Championship i będę miał pewne wieści w ciągu najbliższych dwóch tygodni”.