Misja wykonana: BMW ma teraz Superbike. Niemcy mają przewagę w postaci superkoncesji regulacyjnych, które pozwoliły im wystawić M1000RR, który jest „darmowy” prawie tak, jakby to był MotoGP. Ale prawdziwym czynnikiem jest as w siodle, a mianowicie Toprak Razgatlioglu. „Nawet Marquez i Stoner nie mają takiej kontroli nad motocyklem jak on. Nigdy nie widziałem czegoś takiego” skomentował Marco Melandri. Może to trochę przesadzone, ale rozumiesz, o co chodzi. W trzecim i ostatnim wyzwaniu El Turco rozwiał nadzieje Nicolò Bulega po ośmiu z dwudziestu jeden okrążeń. Nawet błyskawiczny początek nie zniweczył bezwładności weekendu. Przeciwko tej szalonej kombinacji nie było mowy: gdyby było dziewięć wyścigów, a nie trzy, ten sam kierowca prawdopodobnie wygrałby je wszystkie…
Bulega próbuje, ale to nie wystarcza
Uważano, że Nicolò Bulega, startując z procy, byłby w stanie wytrzymać uderzenie, mając możliwość poruszania się po preferowanych liniach. Tak naprawdę debiutant Superbike (nie zapominajmy: to był jego czwarty raz…) wystartował jak rakieta, zaskakując Topraka na wyjściu z pierwszego zakrętu już na piątym miejscu. To mógł być punkt zwrotny. Tak, mogło, ale tak się nie stało. Tak naprawdę BMW przedarło się przez grupę z rozbrajającą łatwością, już po kilku okrążeniach Toprak był już drugi, tracąc 1,5 sekundy do lidera. Bulega wcisnął się pod owiewkę Panigale i pojechał bardzo szybko, aby utrzymać prowadzenie. Ale drugi, nieubłagany, pożarł go w bardzo krótkim czasie. Na ósmym okrążeniu Razgatlioglu skorygował cel i wyprzedził Bulega, wjeżdżając na Quercię, jeden z (licznych…) punktów na tym torze, gdzie przez trzy dni robił różnicę. Zjawisko.
Następny przystanek: Donington
Mistrzostwa Świata Superbike zatrzymują się na kolejny miesiąc: powrócą na tor w dniach 12–14 lipca na brytyjskim torze Donington, na piątym z dwunastu zaplanowanych etapów. To jedna z tradycyjnych mocnych stron Topraka, który zawsze podpalał wzloty i upadki East Midlands. Przeciwnicy ostrzegani…