Dzieci zawsze marzą o zostaniu pilotami, ale są tacy, którzy zawsze chcieli zostać mechanikami. Roberto Lunadei urodził się w Rimini w 1983 roku. Jako dziecko zaczął rozkładać motorowery. Wsiadł na minibike, a potem został pilotem. Ale nie interesowały go wyścigi: chciał po prostu zostać mechanikiem. Od 2017 roku pracuje na pełny etat w mistrzostwach świata MotoGP. W 2023 roku będzie mechanikiem Denisa Foggii w Moto2. Jego historia to skupisko emocji, jak mówi Corsedimoto.
Roberto Lunadei Jak zacząłeś przygodę z motocyklami?
„Jako dziecko uwielbiałem „spataccare” na motorowerach crossowych. Zawsze lubiłem być mechanikiem. Potem zrobiłem kilka wyścigów minibike i zatrzymałem się. Pewnego lata poszedłem do pracy jako praktykant w warsztacie Bike Service, który miał również zespół motocyklowy. Pewnego wieczoru wybraliśmy się na przejażdżkę na mini-rowerku i zobaczyli, że jadę szybko. Nie wiedzieli, że ścigałem się w przeszłości. Stefano Morri, który był moim właścicielem, ale także kierownikiem zespołu, zaproponował mi udział w Aprilia Trophy. I tak od poniedziałku do piątku pracowałem jako mechanik, aw weekend jako kierowca. Byłem w stanie jechać dobrze od pierwszych wyścigów. Więc startowałem w drużynie Morri i Evangelisti razem z Massimo Roccoli”.
Czy posunąłeś się dalej?
„Po ściganiu się w Bike Service przeniosłem się do 44 Racing Team. Christian Barboni, jeździec i syn jednego z dwóch właścicieli, zginął w wypadku drogowym i poprosili mnie, abym ścigał się na jego motocyklu. Ścigałem się w 44 Racing Team przez około sześć lub siedem lat. Zrobiłem European Stock 600, CIV Superstock 1000, Supersport, Puchar Włoch i różne trofea. Kilka razy stawałem na podium, nie szło mi źle, ale chciałem robić w życiu coś innego, a nie być kolarzem”.
Wtedy w padoku CIV powiedzieli, że jesteś szybki. Dlaczego ci się nie udało?
„Ponieważ byłem dokładnym przeciwieństwem tego, kim powinien być jeździec. Nie zachowywałem się jak zawodowiec, jak Massimo Roccoli, który nadal startuje w zawodach. Nigdy nie trenowałem: wsiadałem na rowery i dodawałem gazu. Byłem bardzo instynktowny”.
Niektórzy, grając na podwójnych znaczeniach, powiedział Luna-Lunatico. To było tak?
„Może nie wariat, ale nie miałem głowy i mentalności jeźdźca. Pasjonowałem się mechaniką, chciałem pracować przy motocyklach: to była moja prawdziwa pasja”.
Jak zostałeś mechanikiem Mistrzostw Świata?
„Rozpocząłem pracę w CIV i European Stock 600 w Gas Racing także dzięki Stefano Morri, który zawsze we mnie wierzył od samego początku. Następnie przeniosłem się do VFT Racing w World Supersport. W międzyczasie zespół Tasca Racing szukał mechanika i skontaktowano się ze mną przez wspólnych znajomych. W Team Italtrans pracuję od 2019 roku i wraz z całym zespołem świętowałem tytuł mistrza świata Moto2 Enei Bastianini. W przyszłym roku będę mechanikiem Dennisa Foggii”.
Marzysz teraz o MotoGP?
„Chciałbym, to oczywiste, ale dobrze mi w Italtrans i bardzo się cieszę, że tu pracuję”.
Czy potrafisz dobrze pogodzić rodzinę i MotoGP?
„Często podróżuję, przesiadam się z jednego samolotu do drugiego, ale mi to nie przeszkadza, bo robię to, co kocham. Zamieniłem swoją pasję w pracę i czuję się super szczęściarzem. Udaje mi się całkiem nieźle pogodzić rodzinę i pracę, bo jestem szczęśliwa i spełniona”.