Drugie miejsce w Portimao i Texas Sprints, drugie miejsce w wyścigu MotoGP w Jerez. Po raz kolejny Marc Marquez był bardzo blisko swojego pierwszego zwycięstwa w Ducati, a nominacja została jedynie przełożona. Niepohamowana radość pokazana na andaluzyjskim podium pokazuje, że mistrz znalazł drogę z powrotem na Olimp po czterech latach zniechęcenia w Hondzie. Teraz brakuje ostatniego kroku: zwycięstwa i zapewnienia sobie honorowego miejsca na przyszły sezon.
Marquez czuje podium i rynek
Na padoku w Jerez pojawił się także jego menadżer Jaime Martinez. Nie jest tajemnicą, że Marc Marquez chce celować w oficjalny zespół Ducati na rok 2025, wydaje się, że jedynie Jorge Martin jest na dobrej drodze. Wiele będzie zależeć także od losów zespołu Pramac, który w ostatnich tygodniach ocenia możliwość przejścia na Yamahę, po latach współpracy z producentem z Borgo Panigale. Byłby to wręcz sensacyjny i nieoczekiwany punkt zwrotny, który mógłby wepchnąć obecnego lidera mistrzostw świata MotoGP do fabrycznego zespołu Yamahy i pozostawić otwarte pole dla rodaka z ekipy Gresini. Scenariusze „rynku fantasy”, plotki, sensacje wibrujące między dołami, które mogą stać się fantastyczną rzeczywistością.
Na razie milczą, wszystko jest nadal na stole negocjacyjnym. „Cierpieliśmy przez długi czas, zwłaszcza w zeszłym roku, co było bardzo, bardzo skomplikowane – menadżer Marqueza mówi „AS” -. W tym roku widzieliśmy już, że Marc był bardzo silny fizycznie i od razu przyzwyczaił się do motocykla. I cóż, kiedy połączysz rowerzystę, który jest absolutnym geniuszem, i dobrze działający rower, dzieje się tak. Nawet z rowerem, który z góry nie jest najlepszy, dodaje to coś ekstra„. W takim tempie ośmiokrotny mistrz świata nie będzie miał problemu ze znalezieniem oficjalnego roweru na przyszły rok. „No cóż, zobaczymy… zobaczymy. Od teraz do najbliższych dwóch miesięcy rynek się ustabilizuje i zobaczymy co będzie w przyszłości„.
Marquez strzeże fabrycznego zespołu Ducati
Hipoteza, że #93 trafi do garażu fabrycznego Ducati, jest wysoce prawdopodobna, nawet jeśli ostateczna decyzja zapadnie dopiero po Mugello. W każdym razie Gigi Dall’Igna będzie musiał stracić jednego lub dwóch czołowych graczy, co jest procesem nieuniknionym. Szczery uścisk Pecco Bagnaii i Marca Marqueza na podium w Jerez może być symboliczną zapowiedzią nadchodzących scenariuszy. Jest to ruch rynkowy, w stronę którego zmierza także wielu fanów MotoGP… i nie tylko. „Marquez ścigał się przez jedenaście lat w oficjalnym zespole Hondy, z pewnością wniósłby coś ekstra i dobrze się zaadaptował„, oświadczył Bagnaia po GP Hiszpanii. „Ale prawdą jest też, że tutaj jesteśmy już na bardzo wysokim poziomie i bardzo zwracamy uwagę na każdy szczegół„.
Tak czy inaczej, byłoby to mile widziane i z pewnością stanowiłoby wartość dodaną. Podczas poniedziałkowych testów MotoGP Dall’Igna powierzył mu pakiet części do oficjalnego motocykla, w celu zebrania jego opinii. „Gigi i inni technicy Ducati zjechali do boksów i wspierali mnie. Poprosili mnie, żebym wypróbował dla nich kilka sztuczek, to był produktywny dzień„, podkreślił kierowca Gresini. „Miło wiedzieć, że zarówno Pecco, jak i Bastianini udzielili takich samych odpowiedzi jak ja„.