Yamaha przeżywa moment ważnych zmian, choć pozytywne skutki trwającej rewolucji nie są jeszcze zauważalne na torze. Wymaga to czasu, ale ważne jest, aby firma Iwata zdecydowała się całkowicie zmienić swoje podejście w stosunku do przeszłości. Bycie konserwatywnym w MotoGP to coś, na co nie możesz sobie pozwolić, gdy musisz nadrobić znaczną lukę. Konieczne są wyraźne interwencje i – choć z pewnym opóźnieniem – zdecydowano się pójść w tym kierunku.
Przyjazdy z Ducati Massimo Bartoliniego (nowy dyrektor techniczny) e Marco Nicotra (nowy szef aerodynamiki) to posunięcia, które prowadzą do zmiany mentalności w garażu. Sam Fabio Quartararo, choć musiał przyznać, że M1 wciąż jest daleki od sukcesu, z satysfakcją stwierdził, że prace w końcu trwają, tak jak prosił jakiś czas temu. Między innymi dlatego przedłużył kontrakt do 2026 roku.
MotoGP, Crutchlow pewny przyszłości Yamahy
Yamasze pomagają także nowe koncesje na MotoGP, które pozwalają jej na przeprowadzanie większej liczby testów, wykorzystując także startujących zawodników. Kierowca testowy Cal Crutchlow, który w zeszłym tygodniu kręcił zdjęcia w Barcelonie, z ufnością patrzy w przyszłość i mówił o tym w podcaście OMG! MotoGP: „Kiedy przybyłem, zespół testowy prawie nie istniał i nie było żadnej współpracy z zespołem wyścigowym. Potem z każdym rokiem było coraz lepiej, wykonaliśmy świetną robotę. Teraz jest większa synergia, informacje skutecznie docierają do Japonii. W tym roku w Yamasze zaszło wiele zmian, jeśli chodzi o mentalność i sposób działania. Przybycie Maxa Bartoliniego było najwspanialszą rzeczą. Pracowałem z nim w Ducati w 2014 roku. Pod względem technicznym jest prawdopodobnie najlepszym, z jakim pracowałem. Odgrywa kluczową rolę dla Yamahy i jest również obecny na moich testach. Na każdy test wysyłają nam 27 osób„.
Brytyjski kierowca jest przekonany, że firma Iwata ma środki, aby wrócić na szczyt: „Kiedy z nimi siedzę, mówię im, że wyzdrowieją. Ile lat europejscy producenci nie wygrywali? Ducati wygrało ze Stonerem, a dwa lata temu ponownie zwyciężyło z Pecco. Aprilia jest silna, KTM też. Niestety Yamaha i Honda mają problemy, ale tak toczą się wyścigi. Odzyskają siły i znów staną się konkurencyjni. Kiedy nie wiem. Myślę, że ustępstwa, sposób, w jaki możemy przeprowadzać testy i inne rzeczy, nam pomogą„.
Cal i problemy M1
Crutchlow widzi, że dziś europejskie marki są przed nami i że konieczna jest praca, aby nadrobić zaległości, ale jest to coś, co może się zdarzyć w wyścigach i ważne jest, aby zareagować. Yamaha w końcu to robi: „W tym roku dokonał dużej zmiany mentalności – potwierdź angielski – i nalegają, ale nie da się tego zrobić z dnia na dzień. To nie jest tylko jedna rzecz. Problemy były te same przez ostatnie trzy lata i mówiłem o nich, ale trudno było to zmienić. Teraz przyjechał Max, który wziął sprawy w swoje ręce i szuka w każdym aspekcie. Myślę, że to tylko kwestia czasu, zanim staną się silniejsi niż obecnie„.
Tester Yamahy wyjaśnił, co można poprawić w M1, moc nie jest głównym punktem, w którym należy interweniować: „Z każdym rokiem mocy jest więcej, o co prosił Fabio, i pojawiał się problem. W linii prostej potrzebują większej mocy na czwartym, piątym i szóstym biegu. Zajęło mi trochę czasu wyjaśnienie Yamasze, że zwiększenie mocy spowoduje problemy z wychodzeniem z zakrętów. Na prostej byliśmy wolniejsi niż wcześniej, bo na zjeździe motocykl wirował. Największym problemem jest to, że elektronika nie radzi sobie z taką mocą, jaką posiadamy, więc i tak byliśmy wolniejsi. Powiedziałem też, że na każdym torze jest 15 zakrętów i musimy wrócić do tego, by móc je wykonywać równie dobrze jak w przeszłości. Jeśli stracisz jedną dziesiątą na rzut rożny, ostatecznie stracisz półtorej sekundy. Na prostej możesz stracić 2-3 dziesiąte sekundy. Zdecydowanie potrzebujesz więcej mocy do walki, jest więcej rzeczy do połączenia. Myślę, że idziemy w dobrym kierunku, ale potrzebujemy czasu„.
Zdjęcie: MotoGP Yamahy