To nie jest najlepszy czas na odkrywanie Ducati. Mimo to Matteo Ferrari pokazał się w górnej części tabeli, nawet jeśli jest to moment, w którym czasy są względne. Nadal jest wiele do zrozumienia na temat V21L, który rewolucjonizuje Mistrzostwa Świata MotoE, trzy dni w Jerez były pierwszym smakiem dla eksperta Ferrari, jak dla wszystkich. Już za niecały miesiąc pojedziemy do Barcelony i jeśli pogoda pozwoli, będziemy mogli dowiedzieć się czegoś więcej. Ale co Matteo Ferrari myśli o tym pierwszym kontakcie? Mówimy o jeźdźcu, który zna różne modele czerwonego jednośladu, co po części mu pomogło. Oto, co nam powiedział.
Matteo Ferrari, jak poszło w Jerez?
Ogólnie byłem zadowolony z różnych sesji, poza specyficzną pogodą. Bardzo pozytywnym aspektem była szybka adaptacja do motocykla, we wszystkich sesjach zawsze byłem z przodu, nie ryzykując niepotrzebnych uszkodzeń, biorąc pod uwagę, że nie było zbyt wielu części zamiennych dla wszystkich. Ostatecznie zrobiłem P2 zarówno w mokrych, jak i suchych warunkach, więc prędkości nie brakuje. Ale nie testowaliśmy zbyt wiele, motocykl wciąż czeka na odkrycie, zwłaszcza jeśli chodzi o ustawienia, w tych warunkach trudno było robić przewroty. Z elektroniką natomiast udało nam się trochę popracować.
Wtedy nie ma ataku czasowego, prawda?
Nie, to nie miało sensu w tych warunkach. Jeśli bierzesz udział w wyścigu, oczywiście ryzykujesz więcej, ponieważ grasz o ważne punkty. Lub jeśli jesteś w sesji kwalifikacyjnej, staraj się być tak daleko do przodu, jak to możliwe. Ale w testach musisz szukać limitu, aby przetestować motocykl i przekazać mechanikom odpowiednią informację zwrotną. Oczywiście zawsze miło jest być z przodu i ostatecznie udało mi się być dość konkurencyjnym. Jeśli spojrzymy na idealny czas, mogłem trafić 46 wysoko, ale nie szukałem czasu.
Jednak Matteo Ferrari jest jednym z dwóch kierowców w oficjalnym rejestrze.
Pojechaliśmy bardzo szybko, ale jasne jest, że ten motocykl ma inny potencjał. Powiedzmy, że mniej więcej wiemy, jak długo okrążali tam, gdzie testowali, nawet jeśli wyraźnie nie wszystkie tory osiągają takie same czasy. Nie patrzyłbym na czasy z zeszłego roku, bo to zupełnie inny motocykl. Wszyscy byliśmy wystarczająco blisko, ale dlatego, że elektronika „pozwala” robić niewielką różnicę, będąc wciąż dość konserwatywną. Słusznie w pierwszych testach trzeba wystartować i sprawić, żeby wszystko działało, bez przesady. Ostatniego dnia nie próbowaliśmy zbyt wiele, ale już dali nam kilka potężniejszych zmian na mapie. To zrobi różnicę, także dlatego, że będziemy musieli lepiej zarządzać oponami, jeździć bardziej „technicznie”, w tej chwili bardzo polegamy na sterach. Latające okrążenie dotarło do wszystkich, od teraz zobaczymy absolutnie ciekawe czasy.
Jakie są twoje pierwsze wrażenia z Ducati V21L?
Było bardzo mało wypadków właśnie dlatego, że moim zdaniem motocykl jest naprawdę bardzo dobry. Dzięki doświadczeniu, jakie mają w MotoGP i Superbike, elektronika jest naprawdę na najwyższym poziomie, rzeczywiście zaczęliśmy bardzo konserwatywnie i można ją tylko ulepszyć. Motocykl jest bardzo intuicyjny, muszę powiedzieć, że bardzo przypomina Ducati, na których jeździłem wcześniej: przód jest solidny i łatwy do zrozumienia, a to ważne, biorąc pod uwagę, że motocykl dużo waży. Pozwala to na mocne wchodzenie w zakręty zarówno w szybkich, jak i wolnych zakrętach, co jest bardzo pozytywne.
Jakie były duże różnice w porównaniu z Energicą i co cię najbardziej uderzyło?
Zwinność w tym sensie, że przyzwyczajenie się do drugiego roweru zajęło trochę czasu. Zwłaszcza w szybkich zakrętach i przy wietrznej pogodzie. Rower był też trochę cięższy i było to czuć, teraz czuję się trochę spokojniejszy. Od razu uzyskujesz właściwą pozycję na siodełku i to uczucie, które pozwala ci pchać. Jeśli chodzi o elektronikę, praca jest niesamowita, ale ponieważ używałem już Superbike, zarówno V2, jak i V4, miałem już dobre referencje. Nie zdziwiło mnie to tylko dlatego, że wiedziałem już, że działają bardzo dobrze. Oczywiste jest, że na elektryce trudniej jest zrozumieć, co się dzieje, będąc po raz pierwszy. To zajmuje trochę czasu, w Barcelonie mamy nadzieję zrobić więcej suchych sesji.
Jak poszło organizacyjnie?
W tej chwili przepisy MotoE są nieco restrykcyjne na poziomie zespołu. Niewiele jest osób, które pracują przy motocyklach, ale jest to motocykl wyścigowy, a zatem bardziej złożony. W porównaniu z innymi latami zrobiliśmy o jedną sesję więcej, więc mieliśmy mniej czasu na analizę danych. Zajęło to trochę czasu, ale myślę, że wszyscy prosili o dodatkowego operatora telemetrii, biorąc pod uwagę, że sytuacja jest teraz bardziej złożona. Jest o wiele więcej rzeczy do obejrzenia, a pierwszego dnia testów nie mieliśmy nawet czasu, aby spojrzeć na dane telemetryczne. Potrzebujemy więc jeszcze jednej osoby: jest to w gestii zespołu, ale wyobrażam sobie, że każdy, kto jest zainteresowany wygraną, pomyśli o tym. Ale nadal staram się wykorzystać to, co mamy, aby przywieźć wyniki do domu.
Czy nowy rower wiąże się ze zmianą stylu, a co za tym idzie zmianą przygotowania?
Czuję się już na dobrym poziomie i musimy go utrzymać, ale nie widzę wielkich zmian w przygotowaniach. W końcu czułem się bardzo dobrze, jedyne, co będzie, to pojeździć trochę więcej, ale właśnie dlatego, że muszę dostosować się do roweru jako stylu jazdy. Każdy rower ma zbiornik, siodło, ustawienie, w którym trzeba stać bardziej do przodu lub dalej do tyłu, a potem trzeba zaznaczyć jeden manewr, a nie inny… Tego nie da się zrobić w domu, trzeba zostać na rowerze , odwróć się i zastanów, co robić.
Jeśli chodzi o rankingi, jak widzisz obecną sytuację?
Patrzyłem trochę na czasy, ale widzę wszystko jak zwykle. Silni jeźdźcy to według mnie codzienność, bez szczególnych wyczynów, nawet jeśli wyraźnie w tych warunkach jedni naciskali bardziej, a inni mniej. Ale widzę tych zwykłych, także dlatego, że wiem, że sami ustalają czasy, nie podejmując żadnego ryzyka. Zobaczymy wtedy w Barcelonie, czy pojawią się jakieś nowe nazwiska.
Hipoteza: jak Matteo Ferrari widzi to Ducati w Barcelonie?
Spodziewam się takiej samej stabilności, jaką mieliśmy w Jerez w zakrętach, co bardzo mi się podobało. Myślę o trzecim zakręcie, dwóch ostatnich, S pod górę lub zakręcie po nim. Spodziewam się tego samego uczucia. Jednak w Barcelonie bardzo, bardzo ważna będzie praca nad przyczepnością opon, biorąc pod uwagę, że jest to bardzo szorstki tor, na którym długo stoisz w zakręcie, z dużą ilością gazu. Może na pierwszych okrążeniach moglibyśmy mieć nawet dużą przyczepność, ale łatwo jest przetrzeć gumę i trzeba uważać, bo inaczej nie ruszysz do przodu pod koniec wyścigu. Skupię się głównie na tym, oczywiście elektronika i konfiguracja również będą ważne, biorąc pod uwagę, że w ciągu roku znajdziemy wiele różnych obwodów. Jeśli jednak zakończymy program, jedna zmiana będzie poświęcona występom, ale nie wrócę do domu niezadowolony, jeśli nie zrobię rundy.
Zdjęcie: FELO Gresini Racing