Od zwycięstwa w Aprilia RS660 Trophy do debiutu w Mistrzostwach Europy Moto2. Francesco Mongiardo stoi przed zdecydowanie wymagającym wyzwaniem, jako jeden z dwóch napastników wystawianych przez zespół Ciatti-Boscoscuro. Syn sztuki, biorąc pod uwagę, że jego matką jest była zawodniczka Michela Titola, ale zdobycie tytułu w Aprilia Trophy to z pewnością ważny krok. Nie zapominajmy, że on również ryzykował, że utknie w martwym punkcie, aż do porozumienia z zespołem Luca Ciattiego, z którym jest zdeterminowany, by wystąpić w Mistrzostwach Europy Moto2. Mnóstwa rzeczy do nauczenia się, od motocykli po tory, ale młody Lombard wie, gdzie pracować i ma swoje własne cele. Jak rozpoczął się sezon 2023? To i wiele więcej w naszym wywiadzie.
Francesco Mongiardo, jak tam debiut w Mistrzostwach Europy Moto2?
To wszystko jest bardzo osobliwe i szalone! Nie powinno mnie tam nawet być, zamiast tego ścigam się z jedną z najlepszych drużyn w mistrzostwach. Niestety nie miałem okazji trenować zimą, powiedzmy, że przed wejściem na Moto2 odbyłem tylko cztery sesje treningowe. Z drugiej jednak strony dużo trenowałem lekkoatletycznie i pod względem fizycznym byłem super przygotowany. Ale to nie jest łatwe: mój kierownik zespołu powiedział mi, że poszedłem z przedszkola na studia! To trochę jak rzeczywistość, wróciłem do prototypów, a nie do produkcyjnych pochodnych, i wszystko jest dla mnie nowe: tory, opony, sesje, rywale… To wszystko jest o wiele bardziej skomplikowane.
Opowiedz nam od początku.
W pierwszych testach w Estoril nawiązałem kontakt z motocyklem i muszę powiedzieć, że nie czułem się źle, wręcz przeciwnie. Nie znałem nawet toru ani opon Dunlopa, a musiałem wyczuć. Pierwsza runda była trochę jak na huśtawce: w niektórych sesjach poprawiałem się, w innych utrzymywałem się na tym poziomie. Pierwsze dwa dni poszły całkiem dobrze, potem w kwalifikacjach 1 był problem, aw drugim starałem się poprawić. Nieco pechowy weekend: w wyścigu 1 inny zawodnik „staranował” mnie po dwóch okrążeniach i mimo że się nie rozbiłem, musiałem zrezygnować z wyścigu. Jednak w wyścigu 2, kiedy doganiałem grupę z pierwszej dziesiątki, rozbiłem się i wypadły dwa zera.
W takim razie wszystko zależy od Valencii, jak poszło?
Zacząłem ze znacznie większą wiedzą po pierwszym weekendzie w Moto2. Zacząłem jednak od zera, nigdy wcześniej nie widziałem Valencii iw pierwszych dwóch sesjach byłem trochę zagubiony, więc zacząłem powoli. Ale generalnie to był pozytywny weekend: udało mi się poprawić we wszystkich sesjach i posłużyło to jako wgląd w rodzaj pracy, którą musimy wykonać. Moto2 ma o wiele więcej regulacji i gra na wielu innych rzeczach: oponach, zawieszeniu, wahaczu, wszystkim.
Francesco Mongiardo, jak oceniasz pojedynczy wyścig w Ricardo Tormo?
To było trochę pechowe: zacząłem bardzo szybko, ale w drugim zakręcie był kontakt, w którym mnie dotknęli, poszedłem szeroko i straciłem kilka pozycji. Jednak na trzecim okrążeniu ustanowiłem swoje najszybsze okrążenie weekendu, co uświadomiło mi, że mogę jechać bardzo szybko. Jednak na 4 okrążeniu miałem poważny problem z plecami, przykurcz mięśnia przepony: chciałem się wycofać, ale kontynuowałem, kończąc na 12. pozycji. Przykro mi, że nie byłem w stanie wykorzystać potencjału, jaki mieliśmy w wyścigu.
Jednak uplasowałeś się na 12. miejscu, wyprzedzając również osoby, które w pewnym stopniu były obecne w Pucharze Świata. Nieźle, prawda?
W rzeczywistości wszyscy są bardzo zadowoleni, zadowoleni z drogi, którą podążamy i którą podążam ja. Ze swojej strony chcę jednak pokazać, jaki moim zdaniem jest potencjał. Dużo trenuję, zarówno fizycznie, jak i psychicznie, i mamy nadzieję, że przyjedziemy do Jerez z przewagą.
Francesco Mongiardo, czy jest coś szczególnego, co sprawia ci najwięcej trudności?
Powiedzmy, że to mieszanka różnych rzeczy. Ścigałem się we Włoszech przez kilka lat i wiem trochę o wszystkim, od torów, przez motocykle, po opony, co dotyczy również Hiszpanii. To są atuty i są dużo warte: to trochę bolesny punkt, muszę pracować szybciej niż moi koledzy. Nie wydaje mi się, żeby kiedykolwiek był poziom z tego roku: patrząc tylko na referencje, w 2022 tylko dwóch kolarzy okrążyło szybko, podczas gdy w tym roku w Walencji 12 w mniej niż sekundę. Mam jeszcze jedną trudność, a mianowicie poziom moich przeciwników.
Z drugiej strony, z jaką „niespodzianką” od razu poczułeś się komfortowo?
Tak, opony, chociaż nie wyróżniałem się w tych dwóch rundach. Rozmawiając z innymi kolegami, wszyscy mówili mi, że to bardzo skomplikowane opony, ale od razu miałem dobre przeczucia, jestem z nich zadowolony. Ale nawet na motocyklu tak naprawdę nie miałem żadnych problemów z mocą ani czymkolwiek innym, po prostu muszę spróbować zrozumieć swój potencjał na motocyklu i być w stanie go wykorzystać.
Jak ty i Alberto Surra się odnajdujecie? Czy już pomagasz?
W końcu Alberto i ja znamy się całe życie, ścigaliśmy się razem we Włoszech przez wiele lat, dopóki nie przeniósł się do Mistrzostw Świata. Super się dogadujemy. W tej chwili był trochę szybszy w nauce jazdy na rowerze, ale nadal dużo razem pracujemy. Nie jeździmy razem na sesjach, ale dużo rozmawiamy na koniec każdej zmiany. To dobry pomocnik.
Francesco Mongiardo i ogólnie z zespołem?
Muszę powiedzieć, że moją mocną stroną jest mój szef załogi, Andrea Viviani, który jest także telemetrem Alonso Lopeza w Mistrzostwach Świata. Wcześniej pracował z Navarro, Quartararo… Ma ogromne doświadczenie w Moto2. Robimy dobrą robotę, zawsze ze sobą rozmawiamy, ale stworzyliśmy też szaloną atmosferę i zawsze do siebie dzwonimy, nawet poza zawodami. Myślę, że to ważne ogniwo w tym sezonie, także jeśli chodzi o relacje międzyludzkie: od razu nabraliśmy pewności siebie. Ale ogólnie zespół naprawdę dużo robi, czuję się naprawdę dobrze.
Cofnijmy się o krok: czy możesz nam powiedzieć, co wydarzyło się przed zawarciem umowy z twoim obecnym zespołem?
Największym problemem wszystkich pilotów jest budżet. Początkowo miałem ścigać się z Forwardem, ale niestety nie udało nam się dojść do porozumienia właśnie dlatego, że nie miałem budżetu. Ale dzięki jednemu z moich sponsorów, który wspiera mnie od kilku lat, odbył się lunch, podczas którego między jednym a drugim narodziła się relacja z Lucą Ciatti, obecnie kierownikiem mojego zespołu. To niesamowite, jaki jest los! Po tym dialogu przejął kontrolę nad wszystkim i został moim menadżerem. Muszę mu naprawdę podziękować, jeśli jestem tutaj w tym roku, wierzył i nadal we mnie wierzy. Nie zapominając o mojej mamie, która mnie tu dzisiaj przywiozła.
Zmiana w trakcie wyścigu, jak powiedziałeś, również ryzyko, że w tym roku nie wystąpisz w Mistrzostwach Europy Moto2.
To coś, co dało mi tyle siły. Miałem okazję otworzyć się na nowe wyzwanie, osiągnąłem ważny punkt w mojej karierze i bardzo się z tego cieszę. Fakt, że odnajduję siebie „Nie uciekasz, nie masz szans” Możliwość ścigania się, zwłaszcza z jedną z drużyn, która tak wiele wygrała, dała mi niesamowitą motywację.
Francesco Mongiardo, czy wyznaczyłeś już swoje cele na ten sezon?
Na początku tak, miałem swoje oczekiwania. Oczywiście jednak, kiedy dochodzisz do pierwszego wyścigu, ze wszystkim nowym, to trochę zmienia twoje pomysły. Teraz myślę, że wyścig po wyścigu, nawet jeśli cel jest zawsze ten sam, cel wszystkich kolarzy. Ale przejdźmy krok po kroku i zacznijmy wypełniać niektóre pozycje: najpierw pierwsza dziesiątka, potem spróbujmy zrobić kolejny krok do przodu, aż dojdziemy do najlepszych obszarów. Zawsze mam nadzieję, że ten krok szybko mi się powiedzie!
Jeśli chodzi o wrażenia z Moto2, w jakim procencie jesteśmy?
Może 25% potencjału, który czujemy i który chcę wyrazić. Jesteśmy dopiero na początku, ale już czujemy się bardzo dobrze. Fakt, że trzeba wszystko robić szybciej, trochę destabilizuje, ale jak wspomniano, jesteśmy dopiero na początku.
Francesco Mongiardo, co zmieniło się w twoich przygotowaniach do tego „skoku”?
Zwiększyłem zakres moich treningów. Musiałem zrzucić kilka kilogramów, żeby być szczuplejszym, ale zachowując przy tym jak najwięcej sił. Dieta jest teraz bardzo restrykcyjna, ale czuję się bardzo dobrze, a poza tym musiałem zmienić trening na rowerze. To wszystko jest o wiele bardziej skomplikowane, ale to wszystko jest częścią „pakietu Moto2”.
Czy patrzysz na kogoś konkretnego w tej kategorii?
Znam Mattię Rato jako dziecko, razem dorastaliśmy i trenowaliśmy praktycznie przez całą naszą wspólną karierę. Poza ostatnimi latami, to od tego roku odnaleźliśmy się i możemy spotykać się znacznie częściej. Nie mówię, że jest weteranem, ale cztery lata to dużo czasu, a teraz zaczyna zbierać owoce. Dużo z nim rozmawiam, dużo rozmawiamy w weekendy wyścigowe i otrzymuję rady. Nie mówię, że jest moim punktem odniesienia, ale jest jeźdźcem, do którego porównuję się najbardziej, ponieważ jest Włochem i bardzo dobrze go znam.
Co zamiast Senny Agius?
To naprawdę niesamowite, prowadzi się z łatwością… Już samo patrzenie na to z zewnątrz jest rozbrajające! Z pewnością należy brać to za przykład. Wtedy też miał szczęście rywalizować w mistrzostwach świata w Jerez przed naszymi, z pewnością przywiózł go do Estoril w pełni naładowany. Następnie ścigał się w Le Mans w Mistrzostwach Świata i nawet jeśli nie jesteś na czele, porównujesz się z zawodnikami tego poziomu, takimi jak Arbolino, Acosta i wszyscy inni. W Walencji nie zrobił dziury jak w Estoril, ale zdominował wszystkie sesje, więc z pewnością jest punktem odniesienia. I jest też sprytny: trudno go znaleźć na torze, dużo pracuje nad strategią. Powiedzmy, że jest bardzo „powściągliwy”.
Francesco Mongiardo, jakie są twoje oczekiwania przed 3. rundą w Jerez?
Przyjeżdżamy do Jerez z dużo większą świadomością, wiemy, że jest tam potencjał i zamierzamy iść małymi krokami. To mój pierwszy rok i chociaż nie jestem jedynym nowicjuszem, jestem jedynym, który nie zna ani jednego tropu. Mój kolega z drużyny pochodzi z Mistrzostw Świata i brakowało tylko Estorila, wielu innych też ścigało się w zeszłym roku, więc wiedzą wszystko lepiej ode mnie. Ale to nie jest wymówka, wręcz przeciwnie: celem jest pierwsza dziesiątka we wszystkich sesjach, myślę, że jest to w naszym zasięgu. Zobaczymy, czy uda nam się przywieźć ten wynik do domu.