Loca staje na podium, a całe miasto świętuje. Rzut kamieniem od domu jego rodziców znajduje się Fanklub Andrea Locatelli, którego siedziba znajduje się w pizzerii La Ruota, której właścicielem jest Cristian Cacioli, prezes klubu i przyjaciel rodziny. Jesteśmy w Selvino, małej górskiej wiosce w prowincji Bergamo. Gdy tylko może, Loca odwiedza krewnych i przyjaciół, je z nimi kolację i rozmawia ze wszystkimi. Zawsze jest chłopcem, nawet jeśli od wielu lat rywalizuje na światowym poziomie.
„Nie można nie podążać za Andreą, nie być namiętnym i nie być do niego przywiązanym – mówi Cristian Cacioli – podbija ludzi swoją sympatią. Selvino to górska wioska, jedyne co jest tu płaskie to kościół. Motocykle zawsze były postrzegane jako odległy świat. Mieliśmy wielu narciarzy, ale nikt nie jeździł na motocyklu, co najwyżej był ktoś, kto jeździł na enduro, potem Andrea zaczął się ścigać i zakochaliśmy się w motocyklach”.
Kiedy powstał Fanklub Andrei Locatelli?
„Zaledwie dziesięć lat temu, a zatem świętujemy dziesiątą rocznicę. Kiedy Andrea wygrywał mistrzostwa Włoch Moto3, całe miasto Selvino przeniosło się do Mugello. Wyjechaliśmy trzema autobusami, aby świętować tricolor. Śledziliśmy go przez całą karierę, nawet w najbardziej skomplikowanych momentach. Rok 2020 był najlepszym rokiem, ale pod pewnymi względami też najbrzydszym”.
Dlaczego?
„To był wspaniały rok dla Andrei, bez dwóch zdań wygrał Mistrzostwa Świata Supersport, ale była pandemia i nie mogliśmy organizować żadnych imprez. Jesteśmy firmą, lubimy się grupować i wspólnie bawić, hałasować. Zamiast tego musieliśmy oglądać wyścigi sami i zamknięci w domu. Ale teraz robimy to ponownie. Padok Superbike jest również bardzo ładny, bardziej otwarty niż ten na Mistrzostwach Świata, więc możemy w pełni doświadczyć tych wydarzeń”.
Ile was jest?
„Mamy około tysiąca zarejestrowanych członków, ale fanów Loca jest znacznie więcej”.
Co planujesz na ten rok?
„Postaramy się pojechać na jak najwięcej wyścigów, ale nie jestem pewien, co będziemy w stanie zorganizować, to też zależy od tego, jak potoczą się mistrzostwa. Jeśli zawsze jest tak dobrze, jak w Australii, będziemy często jeździć. Ponadto przygotowujemy bardzo specjalny gadżet: replikę jego czapki, bo ma swoją historię”.
Co kryje się za tą czapką?
„Podczas kwarantanny wszyscy wiedzieliśmy, jak spędzać czas, podobnie jak Andrea, który pewnego dnia poszedł przeszukać strych i znalazł kapelusz, który dostał w wiosce turystycznej podczas wakacji, które spędzał z rodzicami jako dziecko. Spodobał mu się i zrobił taki sam, dostosowując jego logo. Teraz udało nam się zrobić podobny z brandingiem Fan Clubu dla wszystkich, którzy dołączą w 2023 roku”.
Rok zaczął się bardzo dobrze. Gdzie dotrze?
„Im więcej się ściga, tym częściej staje na podium, tym bardziej imprezujemy. Poziom jest bardzo wysoki i jesteśmy tego świadomi, ale rośnie i jestem przekonany, że będziemy się dobrze bawić. Dziesiąta rocznica zaczęła się jak należy”.
Fotoreportaż Klubu Kibiców Andrea Locatelli