Niedawne Grand Prix Włoch było katastrofalne dla Yamahy, która również krótko wcześniej przeprowadziła testy w Mugello i wyobrażała sobie, że będzie bardziej konkurencyjna. W przyszłym tygodniu wróci na tor na testy w Walencji, szukając nowych ulepszeń na M1. To, co wydarzyło się w Toskanii, nie wpływa na wiarę zespołu Iwata, że z czasem uda się zbliżyć do Ducati. Ile czasu? To pozostaje wielką niewiadomą.
Jak wiadomo, firma Iwata wprowadza w ostatnich miesiącach wiele zmian i z tego też powodu trzeba uzbroić się w odrobinę cierpliwości, zanim zobaczymy ważne wyniki na torze. Jedną z najbardziej znaczących innowacji jest zatrudnienie Massimo Bartoliniego z Ducati, który został nowym dyrektorem technicznym i tym samym kluczową postacią w projekcie.
MotoGP, Bartolini i rozwój w „europejskim stylu”.
W wywiadzie przeprowadzonym przez kolegów z Speedweek mówił o krokach, jakie należy podjąć, aby zmniejszyć różnicę w stosunku do czołówki klasy: „Musimy przyspieszyć rozwój i już zaczęliśmy to robić. Odległość od Japonii istnieje, ale nie jest to powód, aby się nie spieszyć. Spędzam tam około tygodnia w miesiącu i ściśle ze sobą współpracujemy„.
Fundamentalna była zmiana mentalności w fabryce i garażu, zbliżenie się do mentalności europejskich producentów i porzucenie przyjętej w przeszłości zbyt konserwatywnej: „W czasach panowania Japonii – wyjaśnia włoski inżynier – zawsze była specyfikacja techniczna na sezon i fazę rozwojową. Europejczycy pracują zupełnie inaczej. Gdy część została ulepszona, następnie natychmiast go przeglądają z myślą o ciągłym ulepszaniu. Dzisiaj rozwój wygląda tak w MotoGP dla marek odnoszących sukcesy. Rozumieli to również w Yamasze.” Zrozumienie potrzeby zmiany sposobu myślenia było dla Japończyków ważnym krokiem. Rozwój musi być ciągływ przeciwnym razie ryzykujesz pozostaniem w tyle.
Zespoły testujące i klienckie
Bartoliniego zapytano także o znaczenie testów, które Yamaha może wykonywać w większym zakresie dzięki nowym koncesjom MotoGP: „Dobrze funkcjonująca placówka testowa nie jest rzeczą najważniejszą, ale bardzo ważną. Im szybciej i skuteczniej można przetestować innowacje, tym lepiej. Tutaj też mamy trochę do nadrobienia„.
Dla firmy Iwata kluczowa byłaby możliwość wyposażenia się w zespół satelitarny i w ostatnich dniach możliwość podpisania umowy z Pramac Racing wydaje się coraz bardziej konkretna. Dyrektor techniczny Yamahy wypowiadał się na ten temat w następujący sposób: „Mający zespół klienta jest to ważny element wspierania rozwoju. Jeśli będziemy mieli go w przyszłym sezonie, będzie to bardzo przydatne dla projektu. Dziś nie wiem czy to nastąpi, bo wiele będzie zależeć od decyzji Ducati. Yamaha wciąż ma szansę, gra się jeszcze nie skończyła„.
Yamaha-Pramac: czy ślub się odbędzie?
Według posiadanych przez nas informacji zespół Paolo Campinotiego najprawdopodobniej opuści Ducati, aby rozpocząć nowy projekt z Yamahą. Z pewnością rozwód z Ducati byłby czymś sensacyjnym, bo współpraca trwa już wiele lat i przyniosła rezultaty na wysokim poziomie.
Straciwszy szansę na posiadanie Marca Marqueza, który odmówił zespołowi Toskanii, a następnie podpisał kontrakt z oficjalnym zespołem Ducati, zmiana marki wydaje się coraz bardziej możliwa. Producent Iwata złożył Campinoti super ofertę, która ma wygasającą z końcem lipca opcję przedłużenia umowy z Borgo Panigale. Wkrótce podejmie ostateczną decyzję. Z pewnością przejście na Yamahę może wiązać się z ryzykiem, ponieważ dziś M1 jest motocyklem bardzo odległym od Desmosedici pod względem konkurencyjności. Zobaczymy.
Foto: MotoGP