Wszystkie Ducati skończyły wysoko, z wyjątkiem jednego. W rzeczywistości Johann Zarco jest jedynym Czerwonym, który ukończył testy Sepang poza pierwszą dziesiątką, a dokładniej na 16. pozycji, ostatniej z różnicą mniejszą niż sekunda od lidera klasyfikacji Mariniego. Ale dobre odniesienie do czasu okrążenia nie było głównym celem eksperta Pramaca, który pracował nad motocyklem i czuciem na siodełku. Czy to może być właściwy rok, aby zrobić ten dodatkowy krok, którego do tej pory nie był w stanie zrobić?
Zarco-Ducati, testy zrozumienia
Wiele testów porównawczych na Sepang, od silnika, przez owiewki, po aerodynamikę w ogóle, jako „kierowca testowy”. Coś, czego Zarco nigdy nie lubił, sam to powtarzał w przeszłości i z pewnością jest to bardzo pomocne w Ducati, o czym wspomniało również najwyższe kierownictwo na czerwono. Program dla wszystkich, którym przeszkodził deszcz, ale Desmosedici już rozpoczęli od miejsca, w którym przerwali w zeszłym roku. Jak wspomniano, 16. miejsce Zarco nie jest do końca prawdziwe właśnie dlatego, że Francuz nie szukał czasu. Ale także dlatego, że nie możemy zapomnieć o 7. miejscu pierwszego dnia, jedyne na całkowicie suchym torze. „Głównym celem było dobre wyczucie w siodle” Zarco zwrócił uwagę na motogp.com. „Poczyniono ważne kroki naprzód. Mogę być szybki, ale wciąż nie mam płynności, której bym chciał. Ten rok będzie jeszcze ważniejszy z 42 wyścigami.”
„Klątwa” zwycięstwa
Brakuje więc jeszcze czegoś, by być na stałe w czołówce. Za miesiąc testy w Portimao, ostatnia szansa przed rozpoczęciem nowego sezonu, w którym trzeba przełamać „klątwę”. Przybyło wiele podium, ale to doprowadziło Zarco do absolutnego rekordu podium w MotoGP nawet bez zwycięstwa, pozostawiając Colina Edwardsa w tyle. W rzeczywistości dwukrotny mistrz Moto2 nie zdołał jeszcze znaleźć tego przydatnego skoku, aby przynajmniej raz zadomowić się w najwyższej klasie. Jest jednym z najsolidniejszych kierowców Ducati, ale zawsze brakuje mu tego małego kroczka. Jest to coraz trudniejszy cel przy obecnym poziomie w kategorii, ale Grand Prix nam to powie. Sezon 2023 jeszcze się nie rozpoczął, ale po raz kolejny można odnieść wrażenie, że każdy, kto jeździ na Desmosedici, ma już pewną przewagę.
Zdjęcie: Valter Magatti