Ostateczne odejście Suzuki z MotoGP doprowadziło do zmian w internetowej obecności japońskiego producenta. Dotyczy to również kanałów społecznościowych marki Hamamatsu. Mimo pożegnania ogłoszonego z dużym wyprzedzeniem w weekend w Jerez, zespół kierowany przez Livio Suppo przywiózł do domu najnowsze, prestiżowe wyniki. Alex Rins oddał dwa miejsca na podium i dwa zwycięstwa, Joan Mir zamiast tego doznał psychologicznej reakcji i musiał poradzić sobie z problemami fizycznymi. Jak na ironię losu i rynku, obaj będą ścigać się pod Złotym Skrzydłem Hondy w ciągu najbliższych dwóch lat, po napisaniu pięknej historii z Suzuki.
Powrót do mistrzostw MotoGP
Kiedy japoński producent wrócił do MotoGP w 2015 roku, ówczesny kierownik zespołu Davide Brivio od razu chciał skupić się na najbardziej utalentowanych młodych zawodnikach. Uwaga skupiła się na Mavericku Vinalesu, który po swoim pierwszym zwycięstwie w GSX-RR przeniósł się do Yamahy. Na jego miejsce wszedł Alex Rins, który odniósł pięć zwycięstw z Suzuki, potwierdzając tym samym, że jest najlepszy w historii marki w MotoGP. A kiedy Andrea Iannone podpisał kontrakt z Aprilią na sezon 2019, Joan Mir był już tuż za rogiem, by wylądować w polu karnym zaaranżowanym przez menedżera Brianza, który zasługuje na uznanie za wyczucie majorkańskiej umowy, która w ciągu następnych dwóch lat doprowadzi do podboju tytułu mistrza świata.
Spryt Davide Brivio
Jeszcze zanim Joan Mir (mistrz Moto3 z 2017 r.) ugruntował swoją pozycję w klasie średniej, Davide Brivio deptał mu po piętach i chciał zabrać go do MotoGP w barwach Suzuki. Pierwszy kontakt między nimi miał miejsce w Jerez: „Spotkaliśmy się w pokoju hotelowym poza torem – przypomina mistrz Motorsport-Total.com -. To było bardzo emocjonalne„. Spotkanie niemal tajne, zważywszy, że Majorkanin podpisał trzyletni kontrakt z Markiem VDS, ale z klauzulą, która pozwalała mu na rozwiązanie kontraktu w przypadku ofert innych drużyn Top Class. Wiosną 2018 roku Mir uzgodnił również przedwstępną umowę z Hondą, aby zastąpić Daniego Pedrosę w 2019 roku, ale ta decyzja została opóźniona, a wstępne podpisanie wygasło pod koniec maja. Wkrótce potem Suzuki i Joan Mir ogłosili podpisanie umowy na następne dwa lata.
Pomimo zdobycia tytułu mistrza świata w 2020 roku, Joan Mir może pochwalić się tylko jednym zwycięstwem w klasie MotoGP w ciągu czterech lat. “Kiedy mieliśmy szansę wygrać mistrzostwa świata, zrobiliśmy to. Następny rok był wspaniały i zająłem trzecie miejsce w mistrzostwach, ale nie mieliśmy szansy zrobić więcej„. Teraz ścieżki Joana Mira i Hondy ponownie się skrzyżowały, przed nim decydujący dla jego losu dwuletni okres, na siodełku RC213V, o który potknął się nawet uznany mistrz kalibru Jorge Lorenzo. A w drugim kącie garażu „niewygodna postać” jak Marc Marquez.
Suzuki zamyka swoje podwoje online
Odejście Suzuki nie było łatwe do zasymilowania dla 25-latka z Majorki, jak grom z jasnego nieba, który zmusił go do jak najszybszego znalezienia wolnego siodła na rok 2023. Podczas gdy on zajmował się rynkiem i kontuzją Misano, Alex Rins pokazał, że prototyp Hamamatsu nadal jest bardzo konkurencyjny, odnosząc dwa zwycięstwa (na Phillip Island i Valencia) w ostatnich trzech wyścigach w klasie MotoGP. Teraz wszystko zamknie się w walizce wspomnień: w sieciach społecznościowych wciąż pojawiają się zdjęcia i filmy, ale pod koniec roku wszystko zniknie. Fani marki mają jeszcze czas na zachowanie wspomnień, gdyż Suzuki ogłosiło, że istniejąca od 1999 roku strona internetowa www.suzuki-racing.com oraz konta w mediach społecznościowych związane z wyścigami zostaną zamknięte 31 grudnia , 2022. .
Zdjęcie: MotoGP.com